Szefowie koncernów Airbus i Dassault mają nadzieje, że do końca tego tygodnia uda się im przedstawić końcową ofertę na następną fazę programu budowy lotniczego systemu bojowego nowej generacji Future Combat Air System. Największą trudnością jest uzgodnienie z państwami zaangażowanymi w program – Niemcami, Francją i Hiszpanią – praw do własności intelektualnej.

Dowódca Luftwaffe, Generalleutnant Ingo Gerhartz, powiedział, że kluczową kwestią jest to, czy poszczególne państwa będą mogły na własna rękę samodzielnie wprowadzać zmiany w samolotach opracowanych w ramach programu FCAS.

– Powinno być jasne, że jeśli opracowujemy system europejski, nie powinno w nim być „czarnych skrzynek” – mówił generał Gerhartz. – Musi być możliwość przekazywania praw własności intelektualnej z jednego przedsiębiorstwa do innego tak, aby każdy uczestnik programu mógł go w przyszłości rozwijać na własną rękę.



Określenie „czarna skrzynka” nie odnosi się do popularnej nazwy rejestratora parametrów lotu, ale do rozwiązań technicznych zastosowanych w samolocie, o których producent uważa, że klient nie musi wiedzieć, jak działają, jak je naprawić czy zmodyfikować. Amerykanie często stosują black boxy w uzbrojeniu eksportowanym. Końcowy użytkownik nie ma możliwości ich naprawy lub nawet dowiedzenia się, do czego dokładnie służą. Według różnych pogłosek i plotek dają one Amerykanom możliwość zdalnego wyłączenia danego uzbrojenia w przypadku działań niezgodnych z interesem amerykańskim.

Program Future Combat Air System ma stworzyć do początku lat czterdziestych następcę Eurofightera. Na FCAS składa się kilka elementów. Sam myśliwiec nazwano Next Generation Fighter (NGF). Będzie on częścią Next Generation Weapons System (NGWS) – systemu składającego się zarówno z samolotów załogowych, jak i z rojów bezzałogowców (Remote Carriers) oraz innych rodzajów uzbrojenia. To wszystko będzie z kolei częścią FCAS, na który poza NGWS będą składały się naziemne, lotnicze i kosmiczne środki rozpoznawcze oraz wiele innych systemów wspierających.

Schemat programu FCAS obejmującego mysliwce nowej generacji współpracujące z bezzałogowcami, satelitami i starszymi samolotami.
(Airbus)

Głównymi wykonawcami programu są Airbus i Dassault. Jest to najbardziej ambitny europejski program zbrojeniowy w historii, a jego łączna wartość szacowana jest na setki miliardów euro. Ze strony hiszpańskiej w programie uczestniczy również koncern Indra, ale i tak głównym przedstawicielem Madrytu w programie jest lokalny oddział Airbusa.



Celem nowego etapu prac nad systemem FCAS ma być zbudowanie do 2026 lub 2027 roku demonstratorów myśliwca i bezzałogowców. Te ostatnie mogą być zarówno prostymi urządzeniami jednorazowego użytku, jak i bardzo zaawansowanymi „lojalnymi skrzydłowymi”. Dogadanie się w kwestii własności intelektualnej jest kluczowe zarówno dla strony rządowej, jak i dla strony przemysłowej. Celem jest uzyskanie porozumienia do 5 lutego tak, żeby rząd niemiecki mógł jeszcze w tym miesiącu przekazać dokumentację parlamentowi, który musi wyrazić zgodę na udostępnienie funduszy niezbędnych do realizacji wspomnianego kolejnego etapu prac. Podział prac wygląda następująco:

  • Myśliwiec nowej generacji (NGF) – z Dassault Aviation jako głównym wykonawcą i Airbusem jako głównym partnerem – który będzie głównym elementem FCAS;
  • Systemy bezzałogowe – nosiciele uzbrojenia z Airbusem jako głównym wykonawcą i MBDA jako głównym partnerem;
  • Chmura bojowa z Airbusem jako głównym wykonawcą i Thalesem jako głównym partnerem;
  • Silnik Safrana z MTU jako głównym partnerem.

– Zapoznamy się z porozumieniem bardzo uważnie – zapowiada Reinhard Brandl, niemiecki parlamentarzysta z partii CSU. – Nie zgodzimy się na niekorzystne zapisy tylko po to, aby utrzymać porozumienie.



W przypadku umów Airbusa z rządem niemieckim koncern rutynowo dzieli się własnością intelektualną z zamawiającym. W Hiszpanii i Francji te kwestie regulowane są w różny sposób. Grupa niemieckich deputowanych do parlamentu obawia się, że wiele niemieckich przedsiębiorstw może stracić na kooperacji z Francją. Z kolei Francuzi są sfrustrowani niemieckim wolnym tempem zatwierdzania kolejnych funduszy na program FCAS. Obawiają się, że wydatki na ten cel mogą zostać dodatkowo ograniczone z powodu braków budżetowych spowodowanych pandemią COVID-19.

Obawy rozwiewa Thomas Jarzombek, urzędnik odpowiedzialny za lotnictwo w niemieckim Ministerstwie Gospodarki i Energetyki. Określił on program FCAS mianem kluczowego dla niemieckiego przemysłu. Może się on stać kołem zamachowym dla niemieckiej gospodarki wychodzącej z post pandemicznego kryzysu i dlatego jest nawet ważniejszy niż wcześniej.

Także Brandl, mimo obaw dotyczących współpracy z Francją i własności intelektualnej, jest dużym zwolennikiem programu. Martwi się nawet, że ministerstwo obrony może na dalszym etapie chcieć przekierować fundusze z FCAS na bardziej bieżące potrzeby, podnoszące gotowość operacyjną w krótkim okresie czasu. Dlatego postuluje przeniesienie funduszy związanych z FCAS z ministerstwa obrony w inne miejsce budżetu przynajmniej do czasu, gdy program osiągnie etap, na którym będzie można mówić o jego rzeczywistej użyteczności wojskowej.

Zobacz też: Nowy konflikt turecko-bułgarski

(defensenews.com)

Airbus