W ostatnich dniach Paryż zapowiedział spory pakiet pomocy wojskowej dla Ukrainy, staje też razem z Waszyngtonem na czele koalicji artyleryjskiej, mającej odpowiadać za dostawy dział i amunicji dla ukraińskich sił zbrojnych. Do tej pory Francja bardzo oszczędnie mówiła o tym, co i w jakich ilościach wysyła na front. Nagła otwartość zupełnie zmienia jej pozycję w rankingu donatorów, z pozornego szarego końca znalazła się w czołówce.

Francja ma w Polsce i szerzej w Europie Środkowo-Wschodniej raczej kiepską prasę. Złożył się na to szereg okoliczności od rozbieżnych priorytetów politycznych po niedawną historię, gdy państwa Nowej Europy miały milczeć i nie robić za „amerykańskiego konia trojańskiego w UE”. Cieniem na wizerunku Republiki kładzie się też cały czas klęska w roku 1940. Również ostatnie tygodnie przed rosyjską napaścią na Ukrainę, z częstymi telefonami prezydenta Emmanuela Macrona do Władimira Putina, nie przysłużyły się pozytywnemu postrzeganiu Francji. Dopiero później okazało się, że Paryż działał na prośbę Kijowa i w pełnej koordynacji.



Gdy już wybuchła wojna, Francja ruszyła z wymierną pomocą, żeby wspomnieć tylko dostawy haubic samobieżnych CAESAR, kołowych wozów rozpoznawczych AMX-10 RC (poniżej), systemów przeciwlotniczych Crotale czy pocisków manewrujących SCALP-EG (dopiero co zapowiedziano dostawę kolejnych czterdziestu sztuk). Problem polegał na tym, że dużą częścią tej pomocy Paryż się nie chwalił. Regularnie krytykujemy fatalną politykę informacyjną rządu Olafa Scholza, ale w zakresie prezentacji i promocji swoich dostaw sprzętu dla Ukrainy Niemcy biją Francuzów na głowę.

Niemieckie ministerstwo obrony publikuje regularnie aktualizowane najważniejsze dane na swojej stronie internetowej, także po angielsku i francusku. Według danych resortu do 16 stycznia 2024 roku Niemcy przekazały Ukrainie sprzęt wojskowy o łącznej wartości przeszło 5,4 miliarda euro, a w tym roku ta kwota ma się niemal podwoić.

Tymczasem nad Sekwaną panowała głucha cisza. Wartość francuskiej pomocy wojskowej, przede wszystkim w Polsce, Niemczech i krajach anglojęzycznych, szacowano bardzo nisko. Najczęściej pojawiała się kwota około 500 milionów euro. Opublikowane w listopadzie przez dziennik Le Mond wyniki śledztwa dziennikarskiego na ten temat wykazały jednak około 3,2 miliarda euro. Kwota została oficjalnie potwierdzona. Podkreślanie konsultacji ze stroną ukraińską może sugerować, że dostarczono jednak więcej broni i sprzętu.



Koalicja artyleryjska

18 stycznia francuski minister sił zbrojnych Sébastien Lecornu ogłosił powołanie koalicji artyleryjskiej. W jej skład oprócz Francji i Stanów Zjednoczonych wchodzi jeszcze dwadzieścia jeden państw, w tym: Niemcy, Polska i Wielka Brytania. Grupa powstała na bazie organizowanych regularnie w bazie Ramstein spotkań NATO i krajów zaprzyjaźnionych w temacie pomocy Ukrainie. Cele koalicji są dwojakie. Z jednej strony ma ona odpowiadać za dostawy sprzętu artyleryjskiego i amunicji oraz szkolenie ukraińskich artylerzystów. Z drugiej zaś ma zapewnić rozwój produkcji amunicji artyleryjskiej w Europie.

Minister Lecornu mówił o wyczerpaniu się formatu dostaw z własnych zasobów i konieczności przyjęcia „logiki produkcji” łączącej europejski i amerykański przemysł zbrojeniowy bezpośrednio z ukraińskim odbiorcą. Przypomnijmy w tym miejscu, że duże dostawy amunicji artyleryjskiej kalibru 155 milimetrów ze strony USA okazały się możliwe dzięki uzupełnianiu amerykańskich zasobów przez Koreę Południową.

Koalicja artyleryjska jest kolejną taką grupą wspierającą Ukrainę. Jako pierwsza i w wielkich bólach powstała koalicja czołgowa kierowana przez Polskę i Niemcy, odpowiadająca za dostawy i wsparcie czołgów podstawowych Leopard 2. Po niej przyszła koalicja samolotowa, w której państwami wiodącymi są Dania i Holandia. Najmniej uwagi, przynajmniej w Polsce, przyciąga kierowana przez Norwegię i Wielką Brytanię koalicja morska. Jej celem jest odbudowa ukraińskiej marynarki wojennej.



Przy okazji ogłoszenia koalicji artyleryjskiej poinformowano, że w tym roku Ukraina otrzyma aż siedemdziesiąt osiem haubic samobieżnych CAESAR. Sześć z nich Ukraina zamówiła sama pod koniec ubiegłego roku. Kolejnych dwanaście kupi dla Ukrainy za 50 milionów euro Francja. Pozostałe sztuki mają sfinansować państwa koalicji artyleryjskiej. Koszt tego przedsięwzięcia szacowany jest na 280 milionów euro, a oprócz samych haubic obejmuje jeszcze zakup amunicji i części zamiennych oraz szkolenie obsługi.

Wszystkie CAESAR-y będą fabrycznie nowe, a przy ich budowie zostaną wykorzystane dotychczasowe doświadczenia wyniesione z wojny. Wśród zapowiadanych udoskonaleń jest integracja z systemami bezzałogowymi i wykorzystanie elementów sztucznej inteligencji, przeznaczonej do identyfikacji celów. Ukraina otrzymała do tej pory czterdzieści dziewięć CAESAR-ów – trzydzieści z francuskich zasobów i dziewiętnaście przekazanych przez Danię.

Nie są to jedyne zapowiedzi dostaw sprzętu dla Ukrainy prosto z linii fabrycznych. Paryż zapowiedział dostawy miesięcznie pięćdziesięciu bomb kierowanych AASM. Te ostatnie zostały według ministra Lecornu już zintegrowane z samolotami radzieckiej konstrukcji. AASM (Armement Air-Sol Modulaire) to kolejna broń sprawdzona już w walce, mogąca stać się podstawą dla opracowania francuskiego odpowiednika GLSDB.



Francja przedstawiła także, jak przestawia przemysł na tryb bliski wojennemu. Taki krok prezydent Macron zarządził już wiosną 2022 roku, gdy pojawiły się wątpliwości co do stanów francuskich zapasów amunicji. Od stycznia 2022 roku produkcję CAESAR-ów udało się potroić, z dwóch do sześciu miesięcznie. Miesięczna produkcja amunicji artyleryjskiej kalibru 155 milimetrów w tym samym okresie wzrosła z tysiąca do 3 tysięcy. Dassault dostarcza teraz miesięcznie nie jednego, lecz trzy Rafale’e, a produkcja pocisków przeciwlotniczych Mistral podwoiła się do 40 miesięcznie. Rząd naciska też MBDA na szybsze zwiększenie produkcji pocisków przeciwlotniczych Aster dla marynarki wojennej i systemu SAMP/T. Nie są to może wartości imponujące, ale postęp jest widoczny. Paryż działa metodycznie i według konkretnego planu, a nie miota się jak niektóre inne rządy.

Ofensywa dyplomatyczna

Paryż pokazuje też rosnące ambicje dyplomatyczne. Nastąpiła wyraźna zmiana w wypowiedziach Macrona. Autonomia strategiczna oznacza silną Europę, która pozostaje w sojuszu z USA, ale nie jest od niego zależna. Prezydent podkreśla także, iż klęska Ukrainy miałaby zbyt poważne następstwa, aby można było pozwolić Rosji wygrać. Macron wezwał do zwiększonych nakładów na wojsko, połączonych z rozbudową europejskiego przemysłu zbrojeniowego. Ma to oznaczać większą liczbę wspólnych programów, standaryzację głównych projektów i budowę „bliższej kultury wojskowej”.

Na tym polu istotna rola może przypaść Polsce. Tak przynajmniej zaleca raport sporządzony przez senatorów Cédrica Perrina, Ronana Le Gleuta, Oliviera Cigolottiego i Jean-Marca Vayssouze-Faure’a. Zalecają oni ponowne ożywienie i reformę Trójkąta Weimarskiego, w celu zbliżenia stanowiska w sprawie wojny z Berlinem i Warszawą oraz nowego zdefiniowania polityki UE wobec Europy Wschodniej. W relacjach dwustronnych senatorowie postulują wznowienie współpracy gospodarczej, szczególnie na polu energetyki jądrowej i przemysłu zbrojeniowego. Za istotny warunek tego ostatniego autorzy raportu uznają szersze otwarcie francuskich akademii wojskowych na szkolenie polskich oficerów, co ma pomóc w stworzeniu wspólnej kultury wojskowej.



Jeżeli prezydent i rząd przyjmą zalecenia senatorów, nie będzie to pierwsza próba zbliżenia z Polską. Osiem lat temu, po poprzedniej zmianie rządu w Warszawie, Paryż liczył na zacieśnienie współpracy chociażby na podstawie niechęci do polityki migracyjnej przeforsowanej ostatecznie przez Berlin. Jak się skończyło, wszyscy wiemy. Przypomnijmy tylko, że podobno offset anulowanego kontraktu na Caracale obejmował transfer technologii produkcji nowoczesnych prochów wielobazowych.

Natomiast w oficjalnych planach jest podpisanie niezależnego od NATO układu bezpieczeństwa z Ukrainą. Francja miałaby się zobowiązać w przypadku kolejnej rosyjskiej inwazji do zapewnienia „szybkiej i trwałej” pomocy w celu wzmocnienia ukraińskiej obrony. Analogiczne porozumienie Kijów podpisał już 12 stycznia z Wielką Brytanią.

Zobacz też: Pierwszy KC-390 Millennium rozpoczął służbę w Europie

Mil.gov.ua