Japońskie ministerstwo obrony ogłosiło przyznanie Mitsubishi Heavy Industries (MHI) kontraktów na dostawy udoskonalonej wersji pocisków przeciw­okrę­to­wych typu 12 o wydłu­żo­nym zasięgu i pocisku manewrującego dla okrętów podwodnych. W komunikacie nie podano oznaczenia tych ostatnich, ale pozostałe informacje sporo wyjaśniają w kwestii nowego uzbro­je­nia dla okrętów podwodnych Kaijō Jieitai. Pociski manewrujące nie są jedyną epokową zmianą. Panel ekspertów przy ministerstwie obrony wystąpił z prawdziwie rewolucyjną propozycją.

„Ministerstwo Obrony i Siły Samoobrony wzmacniają swoje zdolności w zakresie obrony na dalekich dystansach, aby szybko i z dużej odległości przechwytywać i eliminować siły inwa­zyjne zagrażające Japonii. Aby szybko zbudować i wzmocnić te zdolności, obecnie pracują nad szybkim zakupem krajowych pocisków rakietowych klasy stand-off” – głosi komunikat.

Kwestia pozyskania przez Jieitai zdolności ofensywnych przez lata była tabu. Jednak zmiany w geopolitycznym otoczeniu Japonii wymusiły poważne przewartościo­wa­nia. Wiosną 2017 grupa posłów rządzącej Partii Liberalno-Demokratycz­nej zwróciła się do ówczesnego premiera Shinzō Abe z prośbą o rozważenie pozyskania przez Siły Samoobrony zdolności ofensywnych. Wśród postulatów znalazł się także zakup pocisków manewrujących. Pomysł był „po linii Abe”, a możliwość atakowania stwarzających zagrożenie dla Japonii celów na terytorium prze­ciw­nika – co w praktyce oznacza Koreę Północną i Chiny – został z czasem obrany w zgrabne sformułowa­nie o „zdolności kontrataku”.

Taigei – pierwszy przedstawiciel najnowszego typu japońskich okrętów podwodnych.
(Hunini, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Pierwsze informacje o uzbrojeniu japońskich okrętów podwodnych w pociski manewrujące umożliwiające atakowanie celów lądowych pojawiły się na sam koniec 2021 roku. Dalsze działania przebiegały zaskakująco szybko. Ministerstwo obrony podpisało z MHI kontrakt na opracowanie tego typu uzbrojenia już 7 kwietnia 2023 roku. Umowa na dostawy nadeszła dwa i pół roku później.

Tak szybkie tempo prac i osoba kontraktora wskazuje, że powstaje kolejna wersja pocisku przeciwokrętowego typu 12. W kwietniu 2023 roku Mitsubishi podpisało aż trzy kontrakty na wersje rozwojowe tego pocisku. Pierwszy dotyczył opracowania wersji o zasięgu zwiększonym do 900 kilometrów i zdolności do atakowania celów lądowych, następne dwa okrętowej i lotniczej wersji udoskonalonego pocisku typu 12.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 2000 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

GRUDZIEŃ BEZ REKLAM GOOGLE 89%

Już pierwsze informacje podane w roku 2021 przez dziennik Yomiuri Shimbun wskazywały, że pocisk manewrujący dla okrętów podwodnych powstanie na bazie pocisku typu 12. Gazeta twierdziła również, że wprowadzanie nowego uzbrojenia będzie stopniowe. Na pokłady okrętów miały najpierw trafić pociski przystosowane jedynie do zwalczania celów nawodnych. Wydaje się jednak, iż pomysł zarzucono. Niemniej Japończycy zdecydowali się pójść tą samą droga co Amerykanie, którzy na bazie przeciw­okrę­to­wego Harpoona opracowali najpierw AGM-84E SLAM (Standoff Land Attack Missile), a następnie AGM-84H/K SLAM‑ER.

Od samego początku istotnym przedmiotem spekulacji był sposób odpalania pocisków. Pod uwagę brane są dwie możliwości: wystrzeliwanie z wyrzutni torpedowych lub wykorzystanie wyrzutni pionowych. To pierwsze rozwiązanie stawia przed konstruk­to­rami pocisku ogra­ni­cze­nia związane z kalibrem wyrzutni i przestrzenią wewnątrz przedziału torpedowego. Umożliwia natomiast szybkie uzbrojenie okrętów podwodnych w nowy oręż, do tego zbliżony do już używanych systemów. Kaijō Jieitai było jednym z pierwszych użytkowników odpalanych spod powierzchni wody pocisków UGM-84 Harpoon.

Wyrzutnie pionowe zmniejszają ograniczenia stawiane przed pociskami, pozwalają także zabierać ich większą liczbę bez ogranicza­nia zapasu torped i innych środków bojowych. Ich instalacja wymaga jednak ingerencji w kadłuby okrętów będących w służbie. Można to zrobić w trakcie modernizacji połączonej z remontem MLU (Mid‑Life Upgrade), jest to jednak proce­dura kosztowna i czaso­chłonna, przedłuża­jąca wprowadze­nie do służby nowego uzbrojenia.

Z uwagi na napięty harmonogram prac wyznaczony przez resort obrony – pociski mają wejść do służby już w roku budżetowym 2026 – opcja odpalania z wyrzutni torped wydawała się pewnikiem. Kolejne komunikaty ministerstwa potwierdziły te założenia. Nie zatrzymało to jednak spekulacji na temat wyposażenia japońskich okrętów podwodnych w wyrzutnie pio­nowe. Jako potencjalnych nosicieli wskazy­wano drugą serię jednostek typu Taigei. Najwy­raź­niej jednak uznano, że nawet taka zmiana w projekcie to za dużo. Kaijō Jieitai chce co roku dostawać nowy okręt podwodny.

Nie oznacza to oczywiście porzucenia pomysłu. Ministerstwo obrony podpisało 29 grudnia 2023 roku z Kawasaki Heavy Industries (KHI) kontrakt na opracowanie konwencjonalnego okrętu podwodnego następnej generacji. Dwa tygodnie wcześniej koncern przedstawił swoje plany rozwojowe na przyszłą dekadę. Znalazła się tam też koncepcja nowego okrętu podwodnego. Zasadniczo Kawasaki chce kontynuować dotychczasową linię jednostek typu Sōryū i Taigei, a więc wysoce manewrowych, cichych okrętów podwodnych.

Na prezentowanej grafice (powyżej) znalazła się jednak bardzo istotna nowość. Kiosk został przesunięty w stronę rufy, a przed nim ma znaleźć się blok wyrzutni pionowych dla pocisków manewrujących. Na tym kończą się szczegóły. Na przestrzeni lat projekt może ulec daleko idącym zmianom. wyrzutnie mogą zostać przeniesione za kiosk albo w ogóle porzucone.

Japoński SSN?

Niewykluczone nawet, że następny typ japońskich okrętów podwodnych będzie mieć napęd atomowy. Jak podaje dziennik Asahi Shimbun, w połowie września panel ekspertów przy ministerstwie obrony przedstawił szefowi resortu Genowi Nakataniemu raport, w którym postuluje nie tylko wyposażenie przyszłych okrętów podwodnych w wyrzutnie pionowe. Eksperci chcą, aby jednostki cechowały się większym zasięgiem i wydłużonym czasem operowania w zanurzeniu. Aby to osiągnąć, autorzy raportu zalecają „rozważenie wykorzystania systemów napędowych nowej generacji bez ograniczeń wynikających z dotychczasowych praktyk”.

Zdaniem gazety eksperci zasugerowali w ten zawoalowany sposób postawienie na napęd jądrowy, a konkretnie – wykorzystanie kompaktowych reaktorów nowej generacji. Japońskie firmy intensywnie pracują nad takimi urządzeniami. Chociaż ich celem jest stworzenie taniej, wydajnej i odpornej na trzęsienia ziemi zdecentralizowanej sieci energetycznej, tego typu reaktory mogą nadawać się do zainstalowania także na pokładach okrętów. Asahi Shimbun opiera swoje spekulacje na wcześniejszych dyskusjach panelu, gdzie pojawiał się pomysł wprowadzenia do służby w Morskich Siłach Samoobrony atomowych okrętów podwodnych.

Nie pierwszy raz w ostatnich latach wypływa wątek japońskich SSN‑ów. Punktem zwrotnym była decyzja Australii z roku 2021, aby porzucić kontrakt z Francją na konwencjonalne okręty podwodne, a zamiast tego związać się z Wielką Brytania i Stanami Zjednoczonymi i w ramach porozumienia AUKUS przystąpić do pozyskania jednostek z napędem nuklearnym. Z racji dobrze rozwiniętej energetyki jądrowej z silnym zapleczem naukowym i prężnym przemysłem stoczniowym Japonia wydaje się mocnym kandydatem, by pójść w ślady Australii. Taką opcję rozważano podobno w Tokio już w roku 2001, a potem w 2021.

W praktyce sprawa jest bardziej złożona. Już w 2001 roku miano uznać, że budowa atomowych okrętów podwodnych jest nieopłacalna ze względu na wysokie koszty konstrukcji i eksploatacji, przede wszystkim zaś niezgodna z ustawą o energetyce jądrowej, podkreślającą konieczność pokojowego wykorzystania energii jądrowej. Kolejnymi argumentami przeciw były i nadal są spodziewane skrajnie negatywne reakcje własnej opinii publicznej i państw sąsiednich, z Chinami i Koreą Południową na czele.

Przez cztery lata w japońskiej polityce zaszły jednak poważne zmiany. Przykładem jest powo­łany w roku 2024 panel ekspertów przy ministerstwie obrony. Przewod­ni­czą­cym tego ciała jest Sadayuki Sakakibara, honorowy przewodniczący Keidanren, niezwykle wpływowej federacji japońskiego biznesu. W skład wchodzą również: Shinichi Kitaoka, emerytowany profesor Uniwersytetu Tokijskiego, Kazuhisa Shimada, były wiceminister obrony, Satoshi Morimoto, były minister obrony, Shin­suke Sugiyama, były ambasador w Stanach Zjednoczo­nych, i Toshikazu Yama­guchi, prezes Yomiuri Shimbun Holdings. Głos tych ludzi się liczy, a oni sami nie oddają się czczym dywagacjom.

Kaijō Jieitai