Trwająca prawie trzydzieści lat wojna domowa odcisnęła silne piętno na mieszkańcach Angoli. Krwawe walki między Ludowym Ruchem Wyzwolenia Angoli (MPLA) a Narodowym Związkiem na Rzecz Całkowitego Wyzwolenia Angoli (UNITA) sprawiły, że po zawarciu pokoju znalazły się w kraju tysiące byłych bojowników, dla których walka była całym życiem, a zakończenie wojny oznaczało konieczność znalezienia sobie miejsca w nowym społeczeństwie.
Według ministerstwa do spraw weteranów w Angoli żyje około 160 tysięcy byłych żołnierzy. Niestety wielu z nich boryka się z problemem bezdomności, uzależnień i braku perspektyw na lepszą przyszłość. Obecnie jedynie niewielki odsetek weteranów otrzymuje państwowe wsparcie w postaci miesięcznej renty w wysokości 23 tysięcy kwanza (około 60 euro). Większość musi radzić sobie na własną rękę.
Z jednym z takich porzuconych przez państwo weteranów rozmawiali dziennikarze Agence France Presse. Walczący po stronie MPLA 49-letni Domingo Seiala podczas wojny domowej stracił nogę i – pozbawiony wsparcia – musi żyć na ulicy. Wraz z grupą innych bezdomnych zamieszkał w mieście Kuito w centralnej Angoli. Za schronienie wybrał, jak na ironię, opuszczony budynek, który podczas wojny domowej pełnił funkcję ośrodka dowodzenia sił UNITA. Seiala czuje, że rząd, w którego imieniu walczył, pozostawił go na pastwę losu.
Władze Angoli zdają sobie sprawę ze skali problemów, z którymi borykają się weterani. Jednym z ambitnych projektów był plan postawienia dla nich 36 tysięcy domów. Do tej pory wybudowano ich nieco ponad 3 tysiące, a Kuito nadal pełne jest bezdomnych weteranów, którzy żyją na ulicy wraz z całymi rodzinami.
Niedawno rząd ogłosił kolejny program mieszkaniowy połączony z rewaloryzacją renty, a także zapewnieniem bezpłatnego dostępu do transportu publicznego, szkół i opieki zdrowotnej. Większość weteranów podchodzi jednak sceptycznie do kolejnych szumnie ogłaszanych rządowych projektów.
Integracja byłych żołnierzy stanowi niełatwe zadanie. Badając uczestników wojny domowej w Liberii, Komlan Agbedahin udowodnił, iż kluczem dla ponownego włączenia bojowników do społeczeństwa są odpowiednie programy edukacyjne. Podczas wojny część osób zdobyła umiejętności mogące się przydać w cywilu, na przykład podstawową wiedzę z zakresu medycyny, budownictwa czy logistyki. Przy odpowiednim przeszkoleniu weterani mogą rozwinąć te talenty i wykorzystać je do zdobycia pracy po zakończeniu wojny.
Dotyczy to jednak przede wszystkim zdemobilizowanych dzieci-żołnierzy i młodych bojowników. Ludzie tacy jak Domingo Seiala mają znacznie mniejsze szanse na odnalezienie się w powojennej rzeczywistości.
Angolscy weterani znajdują się w trudnej sytuacji i zdani są niemal wyłącznie na dobrą wolę rządu. Nie mają silnego zaplecza politycznego, którym mogą się pochwalić bojownicy w innej byłej portugalskiej kolonii – Mozambiku. Tamtejszy związek weteranów ACLLN pozostaje aktywny politycznie i ma dość wpływów, aby wywierać nacisk na Maputo.
Zobacz też: USA: Weterani wstępują w szeregi policji
(news24.com, tandfonline.com, theconversation.com, clubofmozambique.com)