Prototyp bezzałogowej latającej cysterny MQ-25 Stingray wykonał 9 grudnia pierwszy lot z podwieszonym zasobnikiem do tankowania. Jest to początek kluczowej fazy prób w locie, mający zweryfikować zdolność drona do wykonywania zadań, do których go stworzono. W najbliższym czasie kolejne loty z zasobnikiem będą obejmowały wypuszczanie i ściąganie giętkiego przewodu tankującego.
Prototyp numer T1, sterowany przez pracowników Boeinga zlokalizowanych w porcie lotniczym MidAmerica St. Louis, spędził w powietrzu 2,5 godziny. Pod jej skrzydłem znajdował się zasobnik Cobham ARS – ten sam, który obecnie wykorzystują Super Hornety wykonujące zadania buddy refueling. W dalszej perspektywie MQ-25 będzie wykonywał loty w formacji z F/A-18E/F, a do tego zbliżają się oczywiście pierwsze próby na pokładzie lotniskowca.
MQ-25 stanie się drugim bezzałogowym aparatem latającym, który wystartuje z i wyląduje na lotniskowcu. Pierwszy był Northrop Grumman X-47B Pegasus, testowany w latach 2013–2014 na USS George H.W. Bush (CVN 77) i USS Theodore Roosevelt (CVN 71). Pierwszy start z katapulty lotniskowca dron wykonał 14 maja 2013 roku; był to pierwszy tego typu start w historii. Producent miał nadzieję zbudować na bazie X-47B własną bezzałogową latającą cysternę na potrzeby US Navy, ale ostatecznie program dobiegł końca w roku 2015.
MQ-25 T1 wykonał pierwszy lot 19 września ubiegłego roku (wówczas nie był jeszcze technicznie przystosowany do montażu zasobnika). Jego łączny nalot wynosi już ponad trzydzieści godzin. Tymczasem Boeing produkuje już siedem kolejnych egzemplarzy na potrzeby US Navy. Pierwsze cztery zamówiono na podstawie zwycięstwa w konkursie, w którym rywalami Boeinga były General Atomics i Lockheed Martin. Pół roku temu marynarka złożyła zamówienie na kolejne trzy drony.
Docelowo US Navy planuje zamówić ponad siedemdziesiąt MQ-25 (co będzie kosztowało około 13 miliardów dolarów). Mają one przejąć całość zadań tankowania w powietrzu wypełnianych obecnie przez Super Hornety, co oczywiście zwolni te ostatnie do zadań bojowych. Bezzałogowa latająca cysterna ma wydłużać czas przebywania w powietrzu pokładowych myśliwców F-35C i F/A-18E/F oraz maszyn walki radioelektronicznej EA-18G. Co ciekawe, Boeing wciąż nie wspomina o możliwości tankowania samolotów wczesnego ostrzegania E-2D Hawkeye.
Amerykanie planują, że MQ-25 trafią permanentnie na pokłady okrętów w roku 2024. Mają być zintegrowane z oboma typami lotniskowców – Nimitz i Ford. Będą też wyposażone w głowicę elektrooptyczną, co pozwoli im w razie potrzeby na wykonywanie zadań rozpoznawczych i dozorowych. Pierwszą jednostką wykorzystującą MQ-25 będzie eskadra VUQ-10, wstępnie powołana do życia dwa miesiące temu. Proces jej utworzenia ma dobiec końca w październiku 2021 roku, a jej bazą macierzystą będzie Naval Base Ventura County.
Tymczasem sekretarz marynarki Kenneth J. Braithwaite ogłosił utworzenie nowej specjalności wojskowej właśnie dla warrant officerów (co stanowi osobną, najniższą kategorię stopni oficerskich) sterujących MQ-25. Będą oni klasyfikowani jako Aerial Vehicle Operator – operatorzy pojazdów powietrznych. Komunikat US Navy głosi, że na przestrzeni najbliższych sześciu–dziesięciu lat przeszkolonych w tej specjalności i przydzielonych do służby będzie około 450 oficerów.
Na poniższym filmie można dokładniej się przyjrzeć zasobnikowi do tankowania i sposobowi jego montażu:
Zobacz też: Japonia powoła kontrwywiad gospodarczy
(boeing.com, navy.mil)