Mimo nacisków Waszyngtonu i NATO Turcja nie zamierza rezygnować z pozyskania rosyjskich systemów przeciwlotniczych. Prezydent Recep Tayyip Erdoğan ogłosił, że pierwsze komponenty systemu trafią do Turcji już w tym miesiącu. Pierwsza bateria zostanie rozmieszczona w bazie lotniczej Mürted w pobliżu Ankary.

Nie wiadomo na razie, gdzie stanie druga turecka bateria. Nieoficjalnie mówi się, że na wschodzie kraju, być może w pobliżu granicy z Syrią. Takie rozwiązanie z pewnością jest logiczne, ale na oficjalne potwierdzenie będzie trzeba jeszcze poczekać.

– Kwestia S-400 jest ściśle związana z naszą suwerennością, więc się nie wycofamy – zapewnił Erdoğan w wystąpieniu przed parlamentem. Oznacza to, że Turcji wciąż grozi rychłe wykluczenie z programu F-35.

Erdoğan miał podjąć ostatnią próbę rozwiązania sporu podczas szczytu G20 w Osace, w bezpośredniej rozmowie z Donaldem Trumpem, z którym wyśmienicie się dogaduje. I rzeczywiście – Trump odniósł się przychylnie do argumentów Erdoğana, przyznał, że sytuacja jest skomplikowana, i obarczył winą administrację Baracka Obamy, która jakoby postawiła zbyt wygórowane warunki, kiedy Turcja chciała kupić Patrioty. Nie wiadomo jednak, czy to wystarczy, aby ochronić Turcję przed sankcjami.

Warto też wspomnieć, że baza Mürted jeszcze trzy lata temu nosiła nazwę Akıncı. Starą nazwę przywrócono jako symboliczną karę za udział personelu Akıncı w chaotycznym zamachu stanu w 2016 roku.

Zobacz też: Kreml obiecuje 76 Su-57 do roku 2028

(hurriyetdailynews.com, reuters.com)

Vitaly V. Kuzmin, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International