Mitsubishi i Navantia odpadły z przetargu na nowe okręty podwodne dla Indii. Przyczyną były względy formalne: oba koncerny nie złożyły oferty w wymaganym czasie.

Indyjskie media zwracają tutaj uwagę na małe doświadczenie japońskich firm zbrojeniowych w międzynarodowych przetargach. Niedopełnienie terminu jest zastawiające, jako że indyjski przetarg postrzegany był jako wielka szansa dla okrętów typu Sōryū. Według dziennikarzy Tokio chciało bezpośredniej umowy międzyrządowej, umożliwiającej ominięcie procedury przetargowej. Z podobną ofertą wystąpiły w ubiegłym roku Niemcy.

Tym samym na placu boju pozostały francuska Naval Group ze znanymi już indyjskiej marynarce wojenne jednostkami typu Scorpène (na zdjęciu), niemiecki ThyssenKrupp Marine Systems z typem 214, szwedzki Saab Kockums z A26 i rosyjskie Biuro Konstrukcyjne Rubin z Amurem.

Projekt 75(I) zmierza do pozyskania dla Indii sześciu konwencjonalnych okrętów podwodnych. Szczegółowe wymagania mają zostać opracowane po analizie nadesłanych ofert. Już teraz jednak mówi się, że wśród wymogów na pewno znajdą się napęd niezależny od powietrza oraz możliwość przenoszenia pocisków manewrujących.

Wedle obecnych ocen, aby skutecznie odstraszać Chiny i Pakistan, indyjska marynarka potrzebuje osiemnastu konwencjonalnych okrętów podwodnych, sześciu jednostek uderzeniowych o napędzie atomowym i czterech przenoszących pociski balistyczne z głowicami jądrowymi. Obecnie w linii znajduje się trzynaście okrętów konwencjonalnych, z których większość przekroczyła już dwadzieścia pięć lat służby. Z jednostek atomowych – Chakra jest dzierżawiona od Rosji, a rodzimej konstrukcji Arihant podniósł banderę nieco ponad rok temu.

(indiatimes.com)

materiały prasowe DCNS