Od czwartku Izraelskie Siły Powietrzne mają nowego dowódcę. Jak było wiadomo już w lutym tego roku, generała majora Ido Nehusztana zastąpił generał major Amir Eszel.

Dla Nehusztana dobiegła tym samym końca czteroletnia służba na czele IAF-u, uchodzącego za najlepiej wyszkolone na świecie siły powietrzne i będącego oczkiem w głowie Tel Awiwu. Eszel trafił zaś na stanowisko o wielkim znaczeniu nie tylko wojskowym, ale i politycznym. Sytuacja na Bliskim Wschodzie jest wprawdzie od jakiegoś czasu dość stabilna, lecz historia uczy, że w razie wojny to właśnie od lotnictwa będzie w największej mierze zależało przetrwanie lub upadek Izraela.

Amir Eszel urodził się w 1959 roku. Jako dwudziestolatek rozpoczął służbę w lotnictwie, jego pierwszą maszyną bojową był A-4 Skyhawk. To właśnie on dowodził formacją izraelskich F-15, które wykonały kontrowersyjny w swej wymowie przelot nad Auschwitz w czasie uroczystości ku czci ofiar w 2003 roku. Jak informowaliśmy już w lutym, jego nominacja stała się źródłem spekulacji co do ewentualnego ataku lotniczego na Iran, lecz wydaje się, że od tamtego czasu sprawa trochę przycichła i Eszel nie ma być jedynie „tym, który rozpocznie kolejną wojnę”.

(idf.il)