Po zaledwie sześciu dniach od wypadku MV-22B, mimo protestów mieszkańców Okinawy, którzy uznali tę decyzję za nieuzasadnioną i przedwczesną, loty Ospreyów nad Japonią zostały wznowione. W drugiej połowie grudnia w mediach opisano jednak okoliczności wskazujące, że katastrofa ta jest tylko fragmentem serii różnego rodzaju incydentów.

Jak się okazuje, nie była to jedyna w tym dniu awaria. Dziennik Marine Corps Times ujawnia, że krótko po zdarzeniu na miejsce wypadku wysłano innego MV-22B w celu sprawdzenia stanu rozbitków. Ten jednak, wracając do bazy Futenma, nie mógł normalnie wylądować z powodu awarii podwozia, zakończył więc zadanie, przyziemiając na przewidzianej na takie sytuacje specjalnej poduszce powietrznej. Ponieważ podczas lądowania maszyna nie doznała uszkodzeń ani nikt nie odniósł obrażeń, incydent nie zakwalifikował się jako wypadek.

To także nie był jednak odosobniony przypadek. Według autora bloga G2mil.com pod koniec października 2016 w bazie doświadczalnej lotnictwa Patuxent River w stanie Maryland podwozie innego MV-22B złożyło się podczas lądowania, powodując poważne uszkodzenie maszyny. A na przykład w grudniu w okolicy bazy MCAS Miramar w Kalifornii musiał awaryjnie lądować kolejny Osprey, w którego kokpicie pojawiło się ostrzeżenie o poważnej awarii.

Trochę nieaktualne statystyki, lecz wciąż aktualna niechęć

Nieco światła na źródła niechęci Japończyków do MV-22 rzucają statystyki bezpieczeństwa statków powietrznych USMC zamieszczone od roku na stronie internetowej dziennika Ryukyu Shimpo. Z tabeli wynika, że na 723,6 godziny lotów na Ospreyach odnotowano aż osiem wypadków. MV-22B ulegały wypadkom statystycznie dziesięciokrotnie częściej niż przestarzałe śmigłowce CH-53D oraz ponadstukrotnie częściej niż AH-1W czy KC-130J, a przy identycznej jak w przypadku Ospreyów liczbie wylatanych godzin F/A-18D zamknęły swój bilans bezwypadkowo.

Statystyki te dotyczą jednak operacji lotniczych w Afganistanie w latach 2010–2012, czyli czasu jeszcze przed rozmieszczeniem MV-22 w Japonii. Od roku 2012 zaś powtarzają się protesty, dla których Osprey może być jednak tylko problemem zastępczym, w rzeczywistości zaś coraz większe obiekcje wzbudza sama obecność amerykańskich marines na wyspie. Jakikolwiek incydent zyskuje przez to jeszcze gorszy wymiar.

Jak podaje strona The Japan Times, na początku grudnia, jeszcze przed katastrofą, panikę wśród mieszkańców Okinawy wywołały loty MV-22B nad dzielnicą mieszkalną Ginoza z cylindrycznym ładunkiem na zaczepach zewnętrznych. Lokalni urzędnicy odpowiedzialni za bezpieczeństwo uznali taką sytuację za niedopuszczalną i złożyli na ręce Amerykanów oficjalny protest.

Nastawienia mieszkańców nie zmienił nawet fakt zwrotu władzom wyspy 4 tysięcy hektarów terenu od 1945 zajmowanego przez Amerykanów. Po ostatnich demonstracjach, w których czynny udział wziął gubernator Okinawy, Takeshi Onaga, wygląda na to, że lokalnej społeczności nie zadowala już przeniesienie amerykańskich baz w inne miejsce wyspy i że chciałaby się ona pozbyć ich w ogóle.

(marinecorpstimes.com, ryukyushimpo.jp)

US Marine Corps / Cpl. Tyler S. Giguere