20 listopada bojownicy Boko Haram napadli na wieś Koszobe w stanie Borno i zabili czterdziestu trzech rolników. Ta zbrodnia sprawiła, że w Nigerii ponownie rozgorzała dyskusja nad wynajęciem zagranicznych najemników do walki z terrorystami. Jednym z głównych zwolenników takiego rozwiązania jest gubernator Borno, Babagana Zulum, który już wcześniej podejmował różnego rodzaju inicjatywy mające wzmocnić siły walczące w ekstremistami.

Do walki z Boko Haram próbowano angażować cywilne grupy samoobrony, połączone oddziały wojska i policji, a nawet lokalnych myśliwych. Uzupełnienie tej listy o najemników jest tematem od lat obecnym w nigeryjskich kuluarach. Rząd wielokrotnie jednak zaprzeczał, że wynajmował żołnierzy jako wsparcie w działaniach na północy. Kilka lat temu ostro dementowano samo istnienie kontraktów z południowoafrykańskimi firmami działającymi w sektorze bezpieczeństwa.

Krążące obecnie plotki sugerują nie tylko, że takich umów było kilka, lecz również to, że zostały one zerwane przez samych najemników, niezadowolonych z tego, jak byli traktowani przez nigeryjskie władze.



W publikowanych wypowiedziach nigeryjskich generałów widać wyraźną różnicę zdań co do ewentualnego wykorzystania najemników. Generał John Enenche stwierdził, że decyzja ta leży w kompetencjach rządu, a nie sztabu generalnego, zaś żołnierze, jeśli zajdzie taka konieczność, będą walczyli ramię w ramię z najemnikami.

Nie wiadomo jednak, która z firm gotowa będzie przyjąć nigeryjski kontrakt, ponieważ administracja prezydenta Muhammadu Buhariego cieszy się bardzo złą opinią w środowisku. Wiele firm z tego powodu może szukać zarobku w innych częściach Afryki, gdzie współpraca z władzami obarczona jest mniejszym ryzykiem.

Poprzedni prezydent, Goodluck Jonathan, chętnie korzystał ze wsparcia firm z RPA i byłego Związku Radzieckiego. Stosunkowo duża swoboda dana najemnikom została nagle przerwana, gdy władzę przejął Buhari. Od 2015 roku nowa administracja skutecznie blokowała przeprowadzenie operacji o kryptonimie „Kowadło”, mającej na celu ostatecznie zduszenie rebelii Boko Haram przez południowoafrykańskich najemników. Niedługo później wyrzucono wszystkich prywatnych żołnierzy z kraju, a terroryści zebrali siły i zaatakowali ponownie, odrabiając niedawne straty.

Wykorzystanie najemników może zdjąć z barków sił bezpieczeństwa część ciężaru walki z terrorystami. Funkcjonariusze będą wówczas mogli zostać skierowani do zwalczania przestępczości zorganizowanej, która, choć znacznie mniej widowiskowa niż działania Boko Haram, stanowi jeden z najpoważniejszych problemów współczesnej Nigerii. Dobrze uzbrojone i zdeterminowane gangi do tego stopnia opanowały główne szlaki komunikacyjne, że wielu podróżnych całkowicie rezygnuje z podróży samochodami i wybiera dynamicznie rozwijające się krajowe połączenia lotnicze.

Sytuacja w Nigerii

Nigeria składa się z kilkuset grup etnicznych i religijnych. Spójność społeczna jest ogromnym problemem, którego nie rozwiązano od czasu uniezależnienia się od Wielkiej Brytanii. Kraj boryka się z problemami natury społeczno-politycznej, z których największym jest walka z islamistyczną Boko Haram, kontrolującą znaczną część stanów północnych. Ekstremiści regularnie odnoszą sukcesy w starciach z wojskiem, któremu nie ustępują pod względem wyposażenia.

Równie niebezpiecznie wygląda sytuacja na południu. Zazwyczaj uwagę władz przyciągały działania zwolenników niepodległej Biafry, jednak uaktywniły się również grupy paramilitarne działające rzekomo w imieniu mieszkańców delty Nigru. W tym przypadku konflikt, choć mniej medialny niż walka przeciw Boko Haram, jest znacznie groźniejszy dla państwa. Uderzenia na instalacje naftowe mogą zniechęcić inwestorów zagranicznych i poważnie naruszyć wizerunek Nigerii przyjaznej wielkim koncernom. Napięcia etniczne i religijne podsyca plaga fake newsów.

Zobacz też: CzWK Patriot i profesjonalizacja rosyjskich najemników

(vanguardngr.com)

Iniabasi Udosen, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 Internationa