Związek Raytheona i Leonarda przechodził trudne chwile, ale wszystko zostało już wyjaśnione. Obie firmy nawiązały współpracę w celu sprzedaży US Air Force samolotu szkolnego T-100 bazującego na M-346. W zeszłym tygodniu współpraca ta wisiała na włosku.

Obie firmy nawiązały formalną współpracę w lutym bieżącego roku i wspólnie startują w programie T-X, w ramach którego amerykańskie siły powietrzne mają zakupić około 350 samolotów treningowych. Rywalami są konsorcja Lockheed Martin / Korea Aerospace Industries i Boeing/Saab oraz startujący samodzielnie Northrop Grumman.

Nieporozumienia w konsorcjum Raytheona i Leonardo narosły wokół kwestii, kto ma pełnić wiodąca rolę. Raytheon jest głównym kontraktorem wobec amerykańskiego rządu, ale to Leonardo opracował samolot i sprzedał już M-346 do Włoch, Polski, Izraela i Singapuru. Z powodu swojego doświadczenia i posiadania samolotu Leonardo chciał odgrywać większą rolę niż dotychczas. Natomiast Raytheon uważał, że palma pierwszeństwa należy się jemu, ponieważ jest amerykańską firmą i oferta dla rządu była składana jako amerykańska.

Rozmowy były już bliskie ostatecznego zerwania, ale Włosi się cofnęli i wyciągnęli rękę do Amerykanów, którzy również chcieli już kończyć tę współpracę. Żadna z firm nie wydała oficjalnego komunikatu na temat wydarzeń ostatniego tygodnia. Kluczowe dla porozumienia spotkanie odbyło się podobno 14 października i brały w nim udział najważniejsze osoby z obu firm zaangażowane w ten program.

Przy okazji rozwiązano kilka innych kwestii jak ta, że samolot będzie ostatecznie montowany w Stanach Zjednoczonych oraz nieporozumienia wynikające z różnych kultur biznesowych w Stanach Zjednoczonych i Europie. Wcześniej było nawet tak, że te same akronimy czy zwroty były przez obie strony różnie rozumiane. Poruszono także sprawę (ale jej nie rozwiązano) przyszłego ewentualnego eksportu T-100 do innych państw i jego konkurowania z M-346.

Uważa się, że T-100 może mieć przewagę, ponieważ będzie postrzegany jako samolot amerykański, a ponadto wiele państw może chcieć go kupić w ramach amerykańskiego programu rządowego Foreign Military Sales. Z tego powodu wydaje się prawdopodobne, że obie firmy podzielą się „strefami wpływu” i nie będą konkurować w tych samych przetargach.

(defensenews.com, fot. Maciej Hypś, konflikty.pl)

Maciej Hypś, konflikty.pl