Na wodach Morza Bałtyckiego trwają organizowane przez Finlandię manewry „Freezing Winds 2024”. Uczestniczy w nich piętnaście państw i dwie grupy zadaniowe Sojuszu Północnoatlantyckiego. Manewry skupiają się wokół zapewnienia bezpieczeństwa żeglugi i szlaków komunikacyjnych, a w szczególności morskiej infrastruktury krytycznej. Manewry te – trwające od 20 do 29 listopada – są jak do tej pory największymi ćwiczeniami morskimi, jakie realizowała fińska flota.

Udział bierze około trzydziestu okrętów wojennych, samoloty patrolowe i śmigłowce oraz prawie 4 tysiące ludzi. Wśród uczestników można wymienić między innymi Stany Zjednoczone i Francję oraz niemal wszystkie państwa regionu bałtyckiego: Niemcy, Danię, Szwecję, Estonię, Łotwę, Litwę i Polskę. Drugi rok z rzędu w ćwiczenia zaangażowane jest Dowództwo Sojuszniczych Sił Morskich NATO (MARCOM), po raz pierwszy – dwie stałe okrętowe grupy zadaniowe, bojowa Standing NATO Maritime Group One (SNMG1) i przeciwminowa Standing NATO Mine Countermeasures Group 1 (SNMCMG1).

– Celem ćwiczeń jest przeszkolenie personelu w zakresie wykonywania międzynarodowych operacji morskich u wybrzeży Finlandii i Morza Bałtyckiego – powiedział szef sztabu fińskiej marynarki wojennej, komandor Janne Huusko.

Należy też pamiętać, że dołączenie Szwecji i Finlandii do Sojuszu Północnoatlantyckiego nie sprawiło, wbrew popularnym opiniom, że Bałtyk stał się morzem wewnętrznym NATO. Wręcz przeciwnie. Dla Moskwy Morze Bałtyckie wciąż będzie obszarem strategicznie ważnym, na którego utratę nie może sobie pozwolić. Dlatego coraz częściej wykorzystywać będzie działania hybrydowe poniżej progu wojny.

Świadkami takich działań mogliśmy być 2022 i 2023 roku, kiedy kilkukrotnie uszkodzono podmorskie kable komunikacyjne i gazociągi, a także w ubiegłym tygodniu, gdy chiński masowiec Yi Peng 3 najprawdopodobniej uszkodził dwa kable, a obecnie przetrzymywany jest przez Duńczyków w Kattegacie. Dodamy do tego ruchy rosyjskich statków „badawczych”, prowadzących rozpoznanie między innymi na Morzu Północnym i Bałtyku.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1600 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

86%

Wiele państw regionu uzależnionych jest od transportu morskiego. Handel Finlandii odbywa się w 94% drogą morską, zaś Polska morzem sprowadza 80% zapotrzebowania na gaz. Dlatego w świetle ostatnich wydarzeń konieczne jest wzmocnienie ochrony infrastruktury krytycznej i szlaków żeglugowych w rejonie basenu Morza Bałtyckiego.

Komandor Beata Krol z niemieckiej marynarki wojennej, dowódczyni SNMCMG1, stwierdziła, że jej nią grupa zadaniowa jest kluczowym elementem obrony morskiej NATO, zapewniającym bezpieczeństwo i ochronę morskich szlaków komunikacyjnych w regionie północnego Atlantyku i Bałtyku. Dodała również, iż grupa może odgrywać kluczową rolę w ochronie infrastruktury krytycznej w regionie swoich działań.

SNMCMG1 i bliźniacza SNMCMG2 stale prowadzą operacje z zakresu dozoru i monitoringu podmorskiej infrastruktury krytycznej. W jaki sposób? Krol potwierdziła, że niszczyciele min wykorzystują do tego swoje sonary i pojazdy podwodne, które dobrze spisują się w wykrywaniu i klasyfikacji podwodnych obiektów w pobliżu instalacji.

Na przykład polski niszczyciel min ORP Mewa zostanie poddany modyfikacjom pod kątem użycia do monitoringu infrastruktury podmorskiej. Jednostka przejdzie modyfikację oprogramowania własnego i pojazdu autonomicznego Hugin 1000, dzięki temu będzie mogła prowadzić ciągły monitoring podwodny Baltic Pipe. Zadanie to będzie realizowane w ramach misji Pipe Tracking, do której zostanie przeszkolona załoga.

Podkreślmy – ochrona podmorskiej infrastruktury krytycznej zdecydowanie różni się od tej na lądzie. Często są to instalacje rozciągające się na setki, a nawet tysiące kilometrów. Fizycznie niemożliwe jest więc, aby stale monitorować dany obiekt na całej jego długości. Krol zaznacza, iż takie operacje polegają przede wszystkim na prezentowaniu bandery i stałej obecności w morzu, co pozwala odstraszyć potencjalnego sabotażystę. W przypadku wydarzeń sprzed tygodnia siły okrętowe stosunkowo szybko zatrzymały podejrzany masowiec, jednak zabrakło w tym wszystkim stanowczości w działaniu – zwłaszcza na szczeblu politycznym.

Nadzór to nie tylko okręty

14 listopada NATO przeprowadziło ćwiczenie „Bold Machina 2024”, zorganizowane przez Sojusznicze Dowództwo Operacji Specjalnych (SOFCOM) i Morskie Centrum Badawczo Doświadczalne NATO (CMRE), a skupione na ochronie infrastruktury krytycznej poprzez testy opracowanych systemów nadzoru. Próby miały na celu zdobycie między innymi informacji o sygnaturach, jakie pozostawiają nurkowie w wodzie. Żołnierze sił specjalnych mieli za zadanie przepłynąć w monitorowany przez sensory obszar przy użyciu różnego rodzaju ekwipunku nurkowego. Kilka firm dostarczyło urządzenia wykrywające obecność nurka poprzez między innymi akustykę, pole elektromagnetyczne i pasywnie.

– Chodzi o to, że nie wiadomo, czy ktoś wie, nie wiadomo, czy jest się wykrywanym – powiedział komandor Kurt Muhler, dyrektor do spraw rozwoju w SOFCOM‑ie, opisując sytuację z perspektywy nurka. – Chodzi o wiedzę, że istnieje system, który ma zdolność wykrywania ciebie, ale ty nic o nim nie wiesz i nie wiesz dokładnie, jakie są jego zdolności.

Infrastrukturę podmorską można uszkodzić nie tylko za pomocą zaawansowanych bezzałogowych pojazdów podwodnych czy metod prowizorycznych jak ciągnięcie za statkiem kotwicy. Duże zagrożenie stanowią płetwonurkowie, którzy nie potrzebują dużej jednostki pływającej do zabezpieczenia swoich działań. Mała jednostka, jak łódź motorowa, jest bardzo trudna do wykrycia. Zabezpieczenie instalacji przed takim sabotażem dobrze zdaje egzamin również w przypadku bezzałogowych i zdalnie sterowanych pojazdów podwodnych.

Nowe koncepcje działania

Narastająca w ostatnich latach częstotliwość ataków na morską infrastrukturę krytyczną sprowokowała w wielu państwach debatę na temat zabezpieczenia się przed sabotażem. W końcu zjawisko to dotyczy całego globu, o czym w lutym przekonano się na Morzu Czerwonym. Aż 99% procent informacji na świecie przesyłanych jest za pośrednictwem podmorskich kabli telekomunikacyjnych. Same międzynarodowe transakcje finansowe przesyłane „po dnie” opiewają na kwotę 10 bilionów dolarów dziennie.

W ubiegłym miesiącu minister obrony Norwegii Bjørn Arild Gram spotkał się ze swoim niemieckim odpowiednikiem Borisem Pistoriusem, aby wspólnie podpisać oświadczenie w sprawie propozycji dalszego wzmocnienia roli NATO w ochronie krytycznej infrastruktury podmorskiej na rozległych obszarach morskich w obszarze odpowiedzialności Sojuszu.

Oba państwa są świadome zagrożeń, jakie niosą ze sobą działania hybrydowe i potencjalne uszkodzenie podmorskich gazociągów czy kabli. Niewykluczone więc, że po ubiegłotygodniowych atakach na dwa bałtyckie kable, współpraca sojuszu w powyższym zakresie zdecydowanie przyśpieszy.

W maju NATO uruchomiło nowy organ mający odpowiadać za wsparcie ochrony instalacji podmorskich. Morskie Centrum NATO do spraw Bezpieczeństwa Krytycznej Infrastruktury Podwodnej (NATO Maritime Centre for Security of Critical Undersea Infrastructure) ma służyć przede wszystkim jako skarbnica wiedzy dla dowódcy MARCOM‑u i wspomagać go w zakresie podejmowania decyzji i koordynowania działań.

Z kolei premier Donald Tusk 27 listopada poinformował, że stara się przekonywać partnerów do utworzenia morskiego odpowiednika misji air policing. Propozycja stanowić ma bezpośrednią odpowiedź na niedawne incydenty na Bałtyku. Plany przedstawiono na poświęconym bezpieczeństwu Morza Bałtyckiego sztokholmskim szczycie państw nordyckich i bałtyckich.

Na razie Tusk nie przekazał dodatkowych szczegółów o docelowej formie i warunkach współpracy. Podkreślił jednak, iż państwa uczestniczące w szczycie mają zbieżną wizję zapewnia bezpieczeństwa i wykorzystania zasobów Morza Bałtyckiego, dlatego pomysł został przyjęty z zainteresowaniem. Szerzej o kontekście politycznym szczytu – na który nie zaproszono Niemiec – pisaliśmy tutaj.

NATO / FRAN CPO Christian Valverde