Zdaniem najsłynniejszego brytyjskiego najemnika Simona Manna najskuteczniejszym rozwiązaniem w walce z Państwem Islamskim byłoby wystawienie silnego oddziału najemników. Powołuje się przy tym nie tylko na własne, ale także na nigeryjskie doświadczenia.

Dwa miesiące temu okazało się, że przyczyną nagłych sukcesów nigeryjskich wojsk w walce z terrorystami z Boko Haram było zaangażowanie najemników z Republiki Południowej Afryki. ‒ Gdybym dostał środki na sformowanie oddziału liczącego, powiedzmy dwa tysiące ludzi, mógłbym ewentualnie coś osiągnąć ‒ twierdzi Mann. Jego zdaniem byłyby to lepiej wydane pieniądze niż na pomoc lokalnym milicjom czy siłom zbrojnym. Zauważa przy tym, że armie brytyjska i amerykańska od lat korzystają z usług najemników, więc wysłanie kilku takich oddziałów na Bliski Wschód nie powinno stanowić większego problemu. Przywołuje także starą prawdę o większej wartości bojowej doświadczonych i dobrze wyszkolonych najemników nad zbieraniną terrorystów.

O Simonie Mannie było głośno w roku 2004, kiedy został aresztowany w Zimbabwe w trakcie przygotowań do zamachu stanu w Gwinei Równikowej. W całą aferę zamieszany był również syn Margaret Thatcher, Mark. Mann został zwolniony po czterech latach odsiadki w Zimbabwe i od tamtej pory zajmuje się doradztwem dla firm z branży naftowej działających w niebezpiecznych regionach, takich jak Libia i Somali.

(welt.de, fot. USMC / Staff Sgt. William Greeson)