Cztery dni po zatopieniu przez Ukrainę rosyjskiego krążownika Moskwa możemy spojrzeć na to wiekopomne dokonanie z pewnego dystansu i spróbować powiedzieć coś więcej o tym, jak unicestwiono okręt flagowy Floty Czarnomorskiej. Pomogą nam w tym materiały, które niedawno pojawiły się w internecie – najpierw zdjęcia, a wkrótce potem nawet film. Ich pojawienie się było tylko kwestią czasu, ponieważ wiadomo, że na pomoc krążownikowi przyszły jednostki z Turcji, a tam putinowska cenzura nie sięga, ale film nagrali Rosjanie.
Powyższe zdjęcie to najlepsze dostępne obecnie źródło informacji o uszkodzeniach Moskwy. Szczególnie zwraca uwagę pożar na śródokręciu. Ekspert od bezpieczeństwa przeciwpożarowego na morzu John Konrad wskazuje, że dym jest ciemny i gęsty, jak przy pożarze materiałów syntetycznych albo paliwa. W takiej sytuacji znaczna część okrętu mogła być rozgrzana poza granice ludzkiej wytrzymałości.
What else do we know?
The Smoke is dark and heavy. This is a serious fire with a lot of heat. Dark smoke is a result of the burning of heavy fuels or synthetic materials and incomplete combustion. It's a very hazardous situation.— John Konrad V (@johnkonrad) April 17, 2022
Widoczna jest także duża ciemna plama na lewej burcie tuż nad powierzchnią wody, mniej więcej tam, gdzie znajduje się tylna para wyrzutni pocisków P-1000 Wułkan. Może to być dziura po uderzeniu pocisku Neptun. W tamtym miejscu znajdowały się też dwa zestawy AK-630. Wydaje się, że ta część nadbudówki zniknęła; być może to amunicja do tych działek zapaliła się jako pierwsza. Wyrzutnie Wułkanów wydają się nienaruszone. Najciekawsze są jednak ślady po ogniu przy niektórych bulajach. Sugeruje to, że – zgodnie z doniesieniami krążącymi od kilku dni – znaczna część wnętrza kadłuba uległa wypaleniu.
–REKLAMA–
Widać też, że z okrętu spuszczono tratwy i szalupy ratunkowe, a żurawik – normalnie składany pomiędzy kominy – zostawiono w pozycji rozłożonej. Hangar śmigłowca jest otwarty, ale z tej pozycji nie da się ocenić, czy jest też pusty. Tymczasem lądowisko jest… zagracone. Za krążownikiem widać z kolei strumienie wody z instalacji gaśniczej. To pełnomorski holownik ratowniczy SB-922 Szachtior projektu 712 (NATO: Sliva). Prawdopodobnie to właśnie on wziął krążownik na hol i próbował go doprowadzić do Sewastopola.
Ciekawostką jest położenie anteny radiolokatora kierowania ogniem 3R41 Wołna (NATO: Top Dome) – to ta na dachu hangaru śmigłowca. Jest zwrócona w stronę rufy, czyli w położeniu marszowym. Czyżby okręt w ogóle nie spodziewał się ataku?
W wielu publikacjach amatorskich pojawiły się inne zdjęcia rzekomo przedstawiające płonącą Moskwę. Większość z nich ukazywała w rzeczywistości pożar, do którego doszło w 2019 roku na gazowcu Candy pod banderą Tanzanii. Jako Moskwę pokazywano też zdjęcie tonącego argentyńskiego krążownika General Belgrano. Jedyne znane obecnie inne zdjęcie tonącego krążownika załączamy poniżej.
Another photo of the Moskva pic.twitter.com/251AOogyKB
— OSINTtechnical (@Osinttechnical) April 17, 2022
Właściwie nie da się z niego wywnioskować nic więcej. A film? Jest, ale niestety bardzo krótki. Jego główne znaczenie sprowadza się do tego, że potwierdza autentyczność zdjęć. Teoretycznie moglibyśmy mieć do czynienia z dobrze przygotowanym fotomontażem, ale istnienie filmu pozwala wykluczyć tę ewentualność.
Russian Black Sea Fleet Prj. 712 sea rescue tug Shakhter (SB-922) alongside the Moskva pic.twitter.com/9LIkERQxLY
— OSINTtechnical (@Osinttechnical) April 18, 2022
Wciąż nie wiadomo, ilu marynarzy się uratowało. W przeddzień ataku załoga Moskwy liczyła – według różnych źródeł – od 490 do 520 osób, a niektóre publikacje doliczają jeszcze do tej liczby kontyngent piechoty morskiej, co winduje łączną liczbę osób na pokładzie do 758. Jeżeli ogień faktycznie rozniósł się w błyskawicznym tempie po całym kadłubie, większość tych ludzi nie miała szans na ucieczkę. Niemniej brak tratw ratunkowych (powinny być widoczne pod radiolokatorem 3R41) wskazuje, że podjęto próbę ewakuacji i że zapotrzebowanie było jednak dość duże. Doniesienia o śmierci praktycznie całej załogi można więc włożyć między bajki. Z kolei według ustaleń dziennikarzy Nowoj Gaziety matka jednego z marynarzy służących na Moskwie dowiedziała się od syna, że zginęło czterdziestu marynarzy, a kilku kolejnych zaginęło (i prawdopodobnie również straciło życie).
Co ciekawe, ten sam marynarz powiedział matce – a z kolei ona dziennikarzom – że Moskwę trafiły trzy, a nie dwa pociski przeciwokrętowe.
Rosjanie na potrzeby wewnętrznej propagandy zorganizowali w Sewastopolu dziwną ceremonię, podczas której głównodowodzący rosyjskiej marynarki wojennej, admirał Nikołaj Jewmienow, spotkał się z ocalałymi marynarzami z Moskwy. Cała ta impreza miała jakoby dowodzić, że większość załogi przeżyła zatopienie okrętu, ale na filmie widać może około stu marynarzy. Co z resztą? I czy w ogóle są to członkowie załogi pechowego krążownika? A może nagranie wykonano p r z e d rejsem?
Russian ministry of Defense: commander of Navy admiral Nikolay Evmenov and command of Black Sea navy met with crew of Moskva cruiser in Sevastopol.
Video shows about 50 sailor in first row, and some sailors in the 2nd row (max: 50) pic.twitter.com/E1VgmvCgSn
— Liveuamap (@Liveuamap) April 16, 2022
Kolejną kwestią jest rzekomy sztorm, podczas którego zatonął uszkodzony krążownik holowany do Sewastopola. Na filmie i zdjęciach widać, że nie ma sztormu. Ba, morze jest wręcz bajecznie gładkie. W momencie ukraińskiego ataku pogoda faktycznie była dużo gorsza, co mogło utrudnić ewakuację załogi, ale kiedy było już po wszystkim, krążownik zatonął najpewniej sam z siebie (dane meteorologiczne nie pokazują sztormu na tym akwenie w interesującym nas okresie).
Po raz kolejny okazało się również, że rosyjskie prawo zakazujące wysyłania poborowych na wojnę poza granicami federacji, nie jest warte funta kłaków. W sieci krąży apel Rosjanina, Dmitrija Szkrebca, którego syn Jegor, marynarz służby zasadniczej, stracił życie na Moskwie, gdzie był kucharzem okrętowym. Mężczyzna skarży się, że oficerowie Floty Czarnomorskiej przestali odpowiadać na jego pytania, i radzi rodzicom innych marynarzy dbali o swoje dzieci.
Bardziej cyniczne podejście do rosyjskich realiów pozwala stwierdzić, że to nic dziwnego, ale dla proputinowskich Rosjan – a Szkrebiec senior publikował wcześniej w internecie posty jednoznacznie popierające napaść na Ukrainę – jest to z pewnością dysonans poznawczy. Szkrebiec kończy swój apel jawną groźbą: człowiek, któremu w tak podły sposób zabrano syna, nie boi się niczego.
The father of one of the young conscripts who went missing on the Moskva missile cruiser lashes out at the Russian military who are even refusing to tell him what happened to his son. pic.twitter.com/S9m0vtzozS
— Christo Grozev (@christogrozev) April 18, 2022
Zobacz też: Płaszczka i oszczędności, czyli nowe informacje o programie KF-21