Premier Izraela Benjamin Netanjahu ostrzegł, że jeśli społeczność międzynarodowa nie znajdzie wspólnego języka z Iranem, władze w Tel Awiwie zdecydują się na militarne rozwiązanie nabrzmiałego problemu. Oznaczałoby to atak na instalacje nuklearne. Nie byłoby to nowością, historia bowiem zna takie przypadki.
Słowa Netanjahu padły w wywiadzie udzielonym telewizji CBS News podczas emisji programu „Face the Nation”. Opisując problematyczną sytuację, premier skrytykował administrację Obamy, wytykając, że działa powoli. Co więcej, wezwał amerykańskiego prezydenta do pokazania Iranowi, że opcja militarna jest jednym z realnych rozwiązań. Izraelski premier oświadczył, że Teheran jest coraz bliżej uzyskania zdolności technologicznej do produkcji głowic nuklearnych. Iran może przekroczyć „czerwoną linię w ciągu kilku tygodni”. Wtedy siły zbrojne nie będą czekać, a efektem będzie unilateralna akcja bez porozumienia z sojusznikiem zza Atlantyku. Netanjahu opiera się na danych dostarczonych przez izraelską wspólnotę wywiadowczą, która od dawna twierdzi, że w połowie 2013 roku irańscy naukowcy będą zdolni do konstrukcji broni nuklearnej. Jest to skrajne stanowisko. Ani amerykański Narodowy Raport Wywiadu, ani Międzynarodowa Agencja Energii Atomowej nie wróżą, że Iran tak szybko osiągnie zdolność do budowy broni nuklearnej.
Z punktu widzenia bezpieczeństwa narodowego Izraela, niemającego głębi strategicznej i otoczonego przez muzułmanów, takie rozwiązanie jest nie do przyjęcia. Tym bardziej nie mogą dziwić deklaracje szefa izraelskiego rządu, że zrobi wszystko, by uniemożliwić konstrukcję bomby atomowej przez Irańczyków. Dla Izraela „zegar tyka znacznie szybciej” niż dla innych państw Zachodu. Izraelski premier odniósł się również do wyborów prezydenckich w Iranie. Uważa, że wybrany 14 czerwca 2013 roku Hassan Rouhani nie zmieni nuklearnej polityki państwa ajatollahów. Prezydent elekt obejmie urząd 3 sierpnia, ale już teraz można wnioskować, że irańska polityka nie ulegnie drastycznym zmianom. Iran jest państwem teokratycznym, w którym władzę sprawuje przywódca religijny, ajatollah Ali Chamenei. Były główny negocjator w sprawach programu nuklearnego, jak każdy inny prezydent, będzie jedynie wykonawcą jego woli. Zdaniem Netanjahu strategią Rouhaniego jest bycie wilkiem w owczej skórze, a wykorzystując umiejętności dyplomatyczne i znając specyfikę negocjacji, doprowadzi do konstrukcji bomby atomowej.
Wracając do możliwości przeprowadzenia uderzenia uprzedzającego, należy stwierdzić, że jest ono zabronione przez prawo międzynarodowe. Akcja w razie zagrożenia pokoju i międzynarodowego bezpieczeństwa może być przeprowadzona jedynie przez Radę Bezpieczeństwa bądź układy regionalne. W tym ostatnim przypadku odbywa się to poprzez udzielenie tzw. błogosławieństwa przez RB ONZ. I w tym wypadku odnajdujemy wiele wątpliwości, do których należą zdolność Iranu do budowy bomby atomowej i możliwość przeniesienia jej na terytorium Izraela. Technicznie uderzenie nie jest jednak niewykonalne. Atak był możliwy w 1981 roku, kiedy to zaatakowano irackie instalacje nuklearne w Osiraku. Do podobnych wydarzeń doszło w 2007 roku. W ramach operacji „Orchard” zniszczono syryjski reaktor wypełniony paliwem nuklearnym. Akcja izraelskiego lotnictwa stała się możliwa dzięki atakowi cybernetycznemu z wykorzystaniem oprogramowania o nazwie Suter, które oślepiło syryjskie stacje radiolokacyjne. Grupa uderzeniowa składała się z myśliwców F-15E i F-16 Sufa oraz jednego samolotu rozpoznawczego.
W przypadku Iranu możliwość ataku wiąże się z ograniczeniami. Podstawowym wydaje się brak wspólnej granicy, co prowadzi do konieczności przelotu nad terytorium innego państwa. Wymaga to dyplomatycznych negocjacji (w których notabene przydałby się amerykański sojusznik) przygotowujących grunt pod przyszły wysiłek militarny. W ten sposób Izrael zostaje narażony na ujawnienie planowanej akcji, z czym będzie związany późniejszy brak zaskoczenia. Drugim wariantem jest akcja bez informowania kogokolwiek na wzór amerykańskiego rajdu na Abbottabad. O tym, że Izrael realnie rozważa militarne rozwiązanie, świadczyć może jednak wykonany w październiku 2012 roku rajd samolotów, które zbombardowały fabrykę na przedmieściach Chartumu. Zakłady prawdopodobnie zajmowały się produkcją pocisków rakietowych Shahab dla Iranu.
(en.rian.ru, albawaba.com)