Siły powietrzne Mali straciły swój jedyny samolot uderzeniowy Su-25 w wypadku, do którego doszło na terenie bazy lotniczej Gao we wschodnim Mali 4 października. Życie stracił pilot maszyny, który według dostępnych źródeł był narodowości rosyjskiej i najprawdopodobniej był najemnikiem z osławionej Grupy Wagnera. Zginął także jeden mechanik lotniczy na ziemi, a rannych zostało co najmniej dziesięć osób, w tym dwóch cywilów. Lotnisko tymczasowo zamknięto.

Do wypadku doszło o godzinie 9.26 rano. Przyczyna nie jest znana, ale oficjalnie podano, że nic nie wskazuje na zniszczenie maszyny wskutek działań nieprzyjaciela. Na jedynym dostępnym nagraniu słychać, że silniki (a przynajmniej jeden silnik) działały do ostatniej chwili. Wydaje się również, że pilot usiłuje wyciągnąć samolot z lotu nurkowego, ale może to być tylko złudzenie wywołanej perspektywą i jednorodnym tłem nieba. Według oficjalnego stanowiska Su-25 wracał na lotnisko po wykonaniu zadania mającego wspierać ludność cywilną, ale krążą też plotki, że pilot wystartował samowolnie, bez wiedzy i zgody Malijczyków.



Mali odebrało Frogfoota w pierwszej połowie sierpnia tego roku. Maszyna nosząca numer TZ-20C była swoistym klejnotem koronnym w partii samolotów i śmigłowców przekazanych przez Rosję. Oprócz Su-25 Bamako otrzymało sześć samolotów szkolno-bojowych L-39C Albatros, dwa śmigłowce Mi-24P i jeden śmigłowiec Mi-8T. Wcześniej, w grudniu ubiegłego roku, Mali otrzymało dwa Mi-24P i cztery Mi-171Sz. Podczas sierpniowej uroczystości przekazania maszyn minister obrony Sadio Camara podkreślał wzajemne korzyści ze współpracy z Moskwą oraz stwierdził, że zrealizowane kontrakty przyczynią się do rozbudowy potencjału w zakresie działań bojowych i rozpoznania.

Jak pisaliśmy w artykule Między Francją, Rosją i upadkiem – anatomia kryzysu w Mali, poza Mi-8 pozyskanie tych maszyn nie zaspokaja realnych potrzeb sił zbrojnych, których głównym zadaniem powinno być zwalczanie bojowników przeprowadzających szybkie i skoordynowane ataki wymierzone głównie w cele cywilne. W konflikcie takim jak ten w Mali większa flota mało wymagających śmigłowców przenoszących żołnierzy i zapewniających im ograniczone wsparcie ogniowe przydałaby się bardziej niż wyspecjalizowany samolot uderzeniowy, zwłaszcza że śmigłowce można wykorzystać także do innych zadań, choćby ewakuacji medycznej czy dostarczania pomocy humanitarnej.

Modernizacja lotnictwa prowadzona jest bez orientacji na długofalowe cele. Moskwa przekazuje Malijczykom statki powietrzne z myślą głównie o uzależnieniu ich od siebie, a dla junty Assimiego Goïty jest to okazja, żeby pochwalić się radykalnym skokiem jakościowym dokonywanym w wojskach lotniczych. A że skok jest iluzoryczny? Nie szkodzi, wszystko jest kwestią odpowiedniego spinu.



Szkopuł w tym, że Su-25 to stosunkowo skomplikowana maszyna, może nie na tle samolotów zachodnich (czy nawet rosyjskich myśliwców wielozadaniowych), ale z pewnością na tle tego, z czym dotąd zaznajomiony był malijski personel, który nie miał styczności z odrzutowymi samolotami bojowymi od co najmniej dziesięciu lat, czyli od uziemienia ostatniego MiG-a-21. Stąd też konieczność delegowania pilotażu – a prawdopodobnie także części zadań obsługi naziemnej – w ręce rosyjskich najemników do czasu przeszkolenia wystarczająco wielu Malijczyków.

Za obronę interesów Kremla w Mali (co oznacza głównie zabezpieczanie dostępu do malijskich bogactw naturalnych, a szczególnie złóż złota) odpowiada neonazistowska Grupa Wagnera. Podobnie jak w Ukrainie czy wcześniej w Syrii, także w Mali jej znakiem rozpoznawczym jest barbarzyńskie okrucieństwo wobec ludności cywilnej. Największą do tej pory zbrodnią Wagnerowców w Mali jest rzeź w Mourze w marcu tego roku, dokonana wespół z siłami rządowymi. Zamordowano tam, według różnych źródeł, 200–500 osób.

Niedługo później konflikt w Ukrainie wymusił odwołanie z Mali części „żołnierzy” na tamtejszy front (zwłaszcza na odcinek bachmucki), ale spora ich liczba pozostała w Afryce. Ich rolą jest teraz pilnowanie członków junty, zarówno w sensie ochrony, jak i patrzenia im na ręce. Ze zwalczaniem bojowników od początku sobie nie radzili, a teraz, kiedy ich kontyngent został okrojony, zadanie to zrzucono z powrotem na barki sił rządowych. Nieoficjalnie wiadomo, że Assimi Goïta ma problemy ze znalezieniem pieniędzy, aby opłacić usługi Wagnerowców.

Można jednak przypuszczać, że nawet jeśli Goïcie zupełnie skończą się pieniądze, Wagnerowcy nie porzucą go tak zupełnie. Są tam w końcu nie na zlecenie rządu Mali, ale na zlecenie Kremla, toteż nawet jeśli nie walczą na ziemi, wykonują rozpoznanie za pomocą dronów Orłan-10 i zapewniają malijskim wojskom lotniczym pilotów. To oni latają na Mi-24, a prawdopodobnie przynajmniej od czasu do czasu także na wszystkich innych maszynach służących w Armée de l’air du Mali, z wyjątkiem trzech A-29B Super Tucano (w 2018 roku Brazylia dostarczyła cztery egzemplarze, jeden rozbił się dwa lata później).

Nie ma tu zresztą nic zaskakującego. O tym, że prywatna armia Dmitrija Utkina i Jewgienija Prigożyna dysponuje własnym lotnictwem bojowym, wiadomo od dawna. Grupa Wagnera posiada samoloty pozyskane wprost od sił zbrojnych i pozbawione oznaczeń przynależności państwowej, a do latania zatrudnia pilotów mających za sobą służbę w rosyjskich siłach powietrznych. Nie narzeka na brak chętnych, ponieważ płaci bardzo dobrze (jak na rosyjskie warunki) i nie zagląda nikomu w papiery, z wyjątkiem weryfikacji uprawnień pilota. Dlatego też zatrudnienie u Prigożyna znajdują lotnicy usunięci dyscyplinarnie z wojska.



Baza Al-Chadim w północno-wschodniej Libii wykorzystywana przez Grupę Wagnera. Satelita uchwycił tam samoloty Su-24 i zestawy przeciwlotnicze Pancyr należące do najemników oraz samoloty transportowe Ił-76 rosyjskich sił powietrznych.
(DoD)

Jeden taki ananas w maju tego roku zginął w Ukrainie, notabene w Su-25. Generał major Kanamat Bataszow dziesięć lat temu namówił kolegę, pułkownika Olejnika, na wspólny lot za sterami Su-27UB, samolotu, na którym Bataszow nie był przeszkolony. Olejnik pozwolił Bataszowowi na wykonanie akrobacji, co zakończyło się rozbiciem maszyny i złamaniem kariery generała. Jak podaje BBC, Bataszow, skazany w 2013 roku na karę więzienia w zawieszeniu, podjął pracę w lotnictwie cywilnym, a następnie w Grupie Wagnera. Jego śmierć dała pierwszy namacalny dowód zaangażowania lotnictwa Wagnerowców w wojnę w Ukrainie.

Wagnerowskie lotnictwo pojawiło się także w Libii, gdzie Kreml wspiera Libijską Armię Narodową Chalify Haftara. Przed wojną w Ukrainie to właśnie w Libii Grupa Wagnera najintensywniej wykorzystywała swoje lotnictwo. W maju 2020 roku Amerykanie ujawnili informację o przybyciu do Libii kilkunastu myśliwców MiG-29 i bombowców frontowych Su-24. Wcześniej zostały przemalowane w celu ukrycia ich prawdziwego pochodzenia. Co najmniej dwa MiG-i-29 rozbiły się niedługo po przylocie do Afryki.

Zobacz też: Indyjski lotniskowiec Vikrant (wreszcie) przyjęty do służby

Aleksander Markin, Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 2.0