Niepotwierdzone doniesienia medialne mówią o zainteresowaniu Angoli kupnem wycofanego ze służby hiszpańskiego lotniskowca Principe de Asturias. Oba państwa odmawiają komentarzy w tej sprawie.

Informację jako pierwszy podał 3 grudnia portugalski portal lotniczy Pássaro de Ferro. Nieco więcej szczegółów przekazał hiszpański portal informacyjny El Confidencial Digital. Według hiszpańskich dziennikarzy wycofany ze służby w lutym 2013 roku Principe de Asturias miał zostać rozbrojony jeszcze w ciągu tego roku, prace jednak nagle wstrzymano, a na samym okręcie miała gościć angolańska delegacja. Madryt odmawia oficjalnego potwierdzenia tych rewelacji, ograniczając się do stwierdzenia, że „pewne państwa są zainteresowane kupnem lotniskowca, lecz to nic pewnego”.

Doniesienia o ewentualnym kupnie okrętu przez Angolę wywołały bardzo ożywioną dyskusję, w trakcie której wyłoniło się kilka kwestii. Po pierwsze: wprawdzie afrykańskie państwo dzięki rosnącemu wydobyciu ropy naftowej i innych surowców może pozwolić sobie na modernizację sił zbrojnych, w tym zakup rosyjskich myśliwców Su-30, jednak roczne utrzymanie lotniskowca w linii kosztowało Madryt nawet 100 milionów dolarów. Ponadto większość państw środkowej i zachodniej Afryki nie szkoli własnego personelu lotniczego i polega na najemnikach. Kolejnym problemem jest stan angolańskiej marynarki wojennej. W jej skład wchodzi ledwie 12 kutrów rakietowych i torpedowych oraz kilkadziesiąt patrolowców, trałowców i jednostek transportowych, wszystkie radzieckiej proweniencji. Łączna liczebność tej formacji to około tysiąca ludzi, tymczasem pełna załoga Principe de Asturias to ponad 800 osób, marynarze i personel lotniczy. Dodajmy, że marynarka wojenna Angoli nie posiada własnego lotnictwa i nic nie wiadomo o próbach stworzenia takiego. Morski oddział sił powietrznych liczy dokładnie trzy samoloty: dwa Embraery EMB-111 i jednego Fokkera F27MPA.

Jedna z teorii głosi, że Luanda chce przerobić okręt na hulk i urządzić tam szkołę marynarki wojennej. Jeżeli jednak okręt miał by się znaleźć w linii jako jednostka bojowa, nic nie wskazuje, aby poczyniono jakiekolwiek kroki w celu pozyskania odpowiednich jednostek eskortowych. Obecnie Angola zainteresowane jest jedynie zakupem w Hiszpanii czterech używanych patrolowców. Ostatnia teoria głosi, że za chęcią zakupu stoją Chiny, chcące tym sposobem wejść w posiadanie zachodnich technologii. Do tej pory Państwo Środka kupowało jedynie proradzieckie okręty lotnicze, które poddawano bardzo dokładnym oględzinom. Teoria opiera się na mocnej pozycji, jaką Chiny zdobyły w Angoli, dla której są głównym nabywcą ropy naftowej.

(dsi-presse.com, medium.com)