W Stanach Zjednoczonych trwa dyskusja na temat samolotów dowodzenia na wypadek wojny jądrowej. W czasie zimnej wojny marynarka wojenna miała swoje samoloty TACAMO (Take Charge And Move Out) do łączności z zanurzonymi nosicie­lami pocisków balistycznych, a siły powietrzne miały samoloty Looking Glass do kierowa­nia eskadrami bombowców strate­gicz­nych i zdalnego odpalania między­kon­ty­nen­tal­nych pocisków balistycz­nych umieszczo­nych w podziem­nych silosach. Obecna dyskusja ma dać odpowiedź na pytanie, czy w przyszłości oba zadania ma wypełniać jeden typ samolotu, a jeśli tak – komu będzie podlegał.

Po zakończeniu zimnej wojny i opadnięciu napięcia międzynarodowego należące do US Air Force samoloty EC-135C Looking Glass wycofano ze służby, a ich zadania przejęły E-6B Mercury należące do marynarki wojennej, wcześniej wykorzystywane wyłącznie w roli TACAMO. Aby wypełniać również zadania Looking Glass, E-6B doposażono między innymi w system zdalnego odpalania pocisków balistycznych ALCS i radiostacje bardzo wysokiej często­tli­wości AN/ARC-171. Radiostacja pozwala na głosowe przekazywanie rozkazów do załóg silosów z pociskami między­kon­ty­nen­tal­nymi.

Jednak E-6B – powstałe na bazie płatowców Boeinga 707-320B – wymagają zastąpienia ze względu na wiek i stan techniczny. Produkcja rozpoczęła się w pierwszej połowie lat 80. i chociaż są to samoloty ze specjalnie wzmocnionym płatowcem i przeszły kilka modernizacji, wiek daje o sobie znać. Dlatego w tej chwili US Navy jest w trakcie pozyskiwania nowych samolotów TACAMO E-130J, które będą bazowały na C-130. Nie wiadomo, czy E-130J będą wyposażone w system ALCS czy ich rola zostanie ograniczona jedynie do misji TACAMO.

Samolot TACAMO E-6B Mercury.
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

Dyskusja na ten temat toczy się w Joint Requirements Oversight Council. Jest to organ Departamentu Obrony nadzorujący procesy związane z wymaganiami dotyczącymi zdolności wojskowych. JROC ocenia, zatwierdza i priorytetyzuje potrzeby wojskowe, uwzględniając koszty, harmonogramy i ocenę efektywności. Przewodniczącym JROC jest wice­prze­wod­ni­czący Połączonego Szefostwa Sztabów, a członkami – zastępcy szefów sztabów poszczególnych rodzajów sił zbrojnych.

– W Departamencie Obrony odbyło się spotkanie poświęcone obu zadaniom i podjęto decyzję o wspieraniu przeniesienia misji Looking Glass do sił powietrznych – powiedziała w czasie posiedzenia podkomisji sił strategicznych w Izbie Reprezentantów Brandi Vann, pełniąca obowiązki asystenta sekretarza obrony do spraw broni jądrowej, chemicznej i biologicznej. – Z tego, co wiem, teraz ta kwestia zostanie skierowana pod obrady JROC i jeśli decyzja Pentagonu zostanie podtrzymana, siły powietrzne formalnie ponownie przejmą te zadania.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

LIPIEC BEZ REKLAM GOOGLE 95%

Generał broni Andrew Gebara, zastępca szefa sztabu US Air Force do spraw odstra­sza­nia strate­gicz­nego, potwierdził, że to JROC zadecyduje o przyszłości programu Looking Glass i o tym, który rodzaj sił zbrojnych będzie za niego odpowiedzialny. Stwierdził, że jeśli do tego zadania zostaną wyznaczone siły powietrzne, rozpoczną jego realizację. Natomiast zapewnił również, że w takim wypadku marynarka wojenna będzie wypełniała te zadania do czasu ustanowienia samodzielnych zdolności w tym zakresie przez USAF. Potwierdził to wiceadmirał Johnny Wolfe, który dodał, że US Navy analizuje, w jaki sposób najlepiej wypełniać oba zadania do czasu podjęcia ostatecznej decyzji przez JROC.

Panel zdalnego odpalania pocisków Minuteman III w E-6B.
(Keifer Bowes / US Air Force)

Najprościej byłoby zainstalować ALCS na E-130J. Jednak i bez tego samolot będzie już obładowany innym wyposażeniem. Szczegółowa konfiguracja jest tajna, ale na pewne wyobrażenie można sobie wyrobić na podstawie ujawnionych informacji dotyczących wyposażenia E-6B.

Podstawowym systemem jest radiostacja wysokiej mocy (około 200 kilowatów) bardzo niskiej częstotliwości transmitująca za pomocą dwóch rozwijanych za samolotem anten długości 8530 i 1520 metrów. Ponadto samolot jest wyposażony w radiostację AN/ARC-33 Digital Airborne Intercom­mu­ni­ca­tions Switching System (DAISS), bezpieczny telefon STU (Secure Telephone Unit) IIIR, szeroko­pas­mowe łącze satelitarne, łącze wymiany danych Multi-Role Tactical Common Data Link czy system łączności prezydenckiej – Presidential National Voice Confe­ren­cing. Samolot ma też system łączności dalekiego zasięgu Common VLF Receiver umożli­wia­jący komunikację z bombowcami strategicznymi, w tym bezpieczną łączność z B-2A. W ostatnich latach E-6B doposażono w urządzenia pozwalające im służyć w roli stacji przekaźnikowych telefonii komórkowej.

Nie jest to pełna lista wyposażenia, ale uświadamia, ile sprzętu musi się zmieścić w E-130J. Dodając do tego fakt, że przy rozwinię­tych antenach niskiej częstotliwości samolot leci na granicy przeciągnięcia, każdy kilogram jest na wagę złota. Podobnie jak miejsce w kabinie transpor­to­wej, która jest mniejsza niż w E-6B. To sprawia, że montaż ALCS na E-130J może nie być optymalnym rozwiązaniem.

Jeśli JROC rzeczywiście podejmie decyzję, że misje Looking Glass wracają do sił powietrznych, dowództwo US Air Force będzie musiało podjąć decyzję na temat przyszłej platformy. Generał Gebara ujawnił, że US Strategic Command od kilku miesięcy przygotowuje się na taką koniecz­ność i prowadzone są analizy dostępnych opcji. Jedna zakłada zamówienie odpowiedniego samolotu. General powiedział, że analizowane są również inne opcje, ale nie powiedział jakie.

Samolot TACAMO E-6B Mercury.
(Airwolfhound, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic)

Looking Glass w czasie zimnej wojny

Rozwój techniki rakietowej i zdolność Związku Radzieckiego do wykonania zaskakującego ataku dekapitacyjnego na władze Stanów Zjednoczonych wymusiły opracowanie systemu dowodzenia zdolnego do przetrwania ataku jądrowego i wydania rozkazu do wykonania uderzenia odwetowego. W związku z tym w drugiej połowie lat 50. rozpoczęto tworzenie sytemu dowodzenia PACCS (Post Attack Command and Control System), a jednym z elementów stały się latające stanowiska dowodzenia ABNCP (Airborne Command Post).

Pierwszy samolot ABNCP wprowadzono do służby w połowie 1960 roku. Była to zmoder­ni­zo­wana latająca cysterna KC-135A Stratotanker wyposażona w rozbudowane systemy łączności obejmujące między innymi trzy radiostacje AN/ARC-58, dwie radiostacje AN/ARC‑34, urządzenie do stałego monitorowania transmisji na różnych często­tli­woś­ciach, stół konferencyjny i kilka anten. Początkowo samoloty dyżurowały na ziemi i startowały dwa razy w tygodniu o losowych porach na dyżury powietrzne trwające po kilka godzin. 3 lutego 1961 roku rozpoczęły się całodobowe dyżury powietrzne znane jako Looking Glass. Później ta nazwa przylgnęła także do samych zmodyfikowanych KC-135 (EC-135).

Zmiany wprowadzono w połowie lat 60., gdy Strategic Air Command (SAC) stało się bardziej dowództwem rakietowym z dodatkiem bombowców, a nie, jak do tej pory, dowództwem strategicznego lotnictwa bombowego. W związku z wprowadzeniem do służby setek między­kon­ty­nen­tal­nych pocisków balistycznych powstała potrzeba utrzymania łączności z ich stano­wis­kami startowymi. Co więcej, postępy w automatyzacji i elektronice pozwalały myśleć o stworzeniu zdalnego systemu odpalania rakiet z pokładu samolotu, bez konieczności angażowania obsługi naziemnej.

W ten sposób w 1966 roku na EC-135C zainstalowano system zdalnego zarządzania odpalaniem pocisków balistycznych ALCS (Airborce Launch Control System). Ponieważ nadajniki pojedynczego EC-135C nie miały wystarczającego zasięgu, by pokryć wszystkie pola startowe w kraju, do tej roli przystosowano również samoloty zapasowe. Maszyna stacjonująca w bazie Ellsworth odpowiadała za zachodnie pola startowe, druga z Minot za – pola północno-wschodnie, a sam Looking Glass – za południowe. Powstało także siedem samolotów zbudowanych specjalnie w celu odpalania pocisków balistycznych i nazwanych EC-135A/G ALCC (Airborne Launch Control Center).

Stanowiska operatorów na pokładzie latającego stanowiska dowodzenia EC-135 Looking Glass.
(Biblioteka Kongresu)

Zasady bezpieczeństwa odpalania pocisków z pokładu samolotu były takie same jak w pod­ziem­nych centrach dowodzenia. Ze względu na fizyczne umiejscowienie kluczy i odpowiednich przełączników potrzebnych było dwóch oficerów. Dodatkowo generał SAC‑u zawsze obecny na pokładzie, oficer łączności, oficer operacyjny i dowódca samolotu musieli jednogłośnie potwierdzić prawdziwość otrzymanych rozkazów o odpaleniu pocisków. Było to jednak rozwiązanie zapasowe i można było z niego skorzystać jedynie po upewnieniu się, że podziemne stanowiska kontroli nie mogą odpalić pocisków. Po wprowadzeniu funkcji ALCS co kilka lat przeprowadzano testy działania systemu. Ponadto, na wypadek zniszczenia podstawowego systemu łączności ze stanowiskami startowymi, EC-135 mogły transmitować rozkazy do podziemnych stanowisk odpalania pocisków balistycznych.

W czasie dyżuru Looking Glass pozostawał w powietrzu, dopóki następny samolot nie przejął jego obowiązków. Jeśli kolejna maszyna przewidziana do dyżuru z jakiejś przyczyny nie mogła wystartować, dyżurujący EC-135 pozostawał w powietrzu tak długo, jak to konieczne, dotankowując z latającej cysterny wysłanej alarmowo z dowolnej bazy w kraju. Tak samo było w przypadku usterek w powietrzu: utrata jednego silnika nie była powodem do przerwania dyżuru. Pewnego razu po starcie podwozie nie chciało się schować i samolot spędził cały dyżur z wypusz­czo­nymi kołami, a jako że dodatkowy opór zwiększał zużycie paliwa, konieczne było kilka tankowań w powietrzu. Ale zadanie zostało wykonane. Powietrzne dyżury Looking Glass wstrzymano w 1990 roku i wrócono do dyżurowania naziemnego, a w 1998 roku ich zadania przejęły E-6 Mercury.

Lockheed Martin