Według informacji przekazanych przez grecką telewizję amerykański lotniskowiec USS George H.W. Bush zakotwiczył nieopodal portu w Pireusie. Okręt i jego załoga zajęły pozycję i wyczekują na dalszy rozwój sytuacji na Krymie. Tylko dziesięć godzin rejsu dzieli amerykańskie jednostki od cieśniny Dardanele, łączącej Morze Egejskie z morzem Marmara. Dalej znajduje się już tylko Morze Czarne.
Wojskowi eksperci twierdzą, że obecność USS George’a H.W. Busha w pobliżu greckiego portu, a zarazem w nieznacznej odległości od Morza Czarnego, jest elementem presji, którą władze amerykańskie chcą wywrzeć na pewnych swego Rosjanach. Wątpliwa jest natomiast możliwość wpłynięcia lotniskowca na Morze Czarne, które jest akwenem zamkniętym i z pewnością stanowiłoby utrudnienie dla prowadzonych przez jednostkę operacji. Przejście przez cieśniny czarnomorskie nie jest jednak warunkiem koniecznym do tego, aby Krym znalazł się w zasięgu okrętu. Ba, w zasięgu znajdzie się prawie cała Ukraina.
Okrętowi towarzyszy siedemnaście mniejszych jednostek nawodnych i trzy okręty podwodne, w tym być może jeden boomer, dysponujący dwudziestoma czterema wyrzutniami rakiet. Przenosi osiem (lub dwanaście) oddzielnych głowic jądrowych, które mogą być niezależnie kierowane (MIRV). Pozostałem dwa to okręty myśliwskie. Wszystkie stanowią eskortę. Na George’u H.W. Bushu stacjonuje dziewięćdziesiąt samolotów i śmigłowców różnych typów, a także kilka eskadr myśliwców F/A-18 Hornet. Okręty podwodne są wyposażone w dwadzieścia cztery silosy rakietowe.
Amerykańska marynarka wojenna informuje, że prawdziwym celem wizyty lotniskowca jest chęć „rozwijania stosunków militarnych z Grecją” i stworzenie szansy dla marynarzy, aby mogli poznać historię, lokalną kulturę i spotkać się z dziećmi w miejscowym sierocińcu. Nie wiadomo jednak, dokąd okręt będzie się przemieszczał po zakończeniu wizyty w Grecji. Według greckiego ministerstwa obrony nie nastąpi to ani jutro, ani pojutrze. Lotniskowiec pozostanie pod Pireusem przez następne kilka dni.
(dailypress.com, defence.pk)