Parlament Kosowa uchwalił 18 października, dziesięć lat po ogłoszeniu niepodległości od Serbii, trzy projekty ustaw kładących podwaliny pod przekształcenie Sił Bezpieczeństwa Kosowa w regularne siły zbrojne liczące pięć tysięcy żołnierzy i trzy tysiące rezerwistów. Formację odpowiadającą za utrzymanie porządku na terytorium Kosowa utworzono w 2009 roku.

Po pierwszym czytaniu projekty aktów prawnych uzyskały aprobatę dziewięćdziesięciu ośmiu deputowanych, ale przedstawiciele serbskiej mniejszości w parlamencie zbojkotowali głosowanie. Etniczna mniejszość serbska i rząd w Belgradzie uznają takie kroki za wyraźne zagrożenie dla pokoju ze strony kierowanego przez Albańczyków rządu. Obecnie na terytorium Kosowa stacjonuje ponad cztery tysiące żołnierzy KFOR. Najmłodsze państwo Europy uznaje ponad 110 krajów, ale nie Serbia, która nadal uważa ją za swoją południową prowincję.

Celem przejścia w tryb ustawowy jest uniknięcie potrzeby zmiany konstytucji, aby legalnie ustanowić siły zbrojne, co wymagałoby większości dwóch trzecich głosów, czyli zarówno deputowanych Albańczyków, jak i dwudziestu niealbańskich posłów, z których połowa to etniczni Serbowie. Serbscy deputowani w przeszłości blokowali inicjatywę utworzenia sił zbrojnych Kosowa. Nie jest to nowy pomysł, gdyż po raz pierwszy myślano o tym już w 2014 roku. Według pierwszego projektu gotowość operacyjną miały osiągnąć już w 2019 roku.

Serbski minister obrony Aleksandar Vulin nadal utrzymuje, że jedyny sposób na utworzenie sił zbrojnych w Kosowie to zachowanie drogi konstytucyjnej. Według rządu w Belgradzie ich utworzenie jest sprzeczne z rezolucją numer 1244 ONZ, w myśl której za bezpieczeństwo w Kosowie odpowiada KFOR. Serbia uważa, że dalsze kroki w tej sprawie mogą doprowadzić do tragicznych konsekwencji.

Zobacz też: Serbia modernizuje Kuby

(armyrecognition.com, reuters.com)

SUHEJLO, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported