Wydaje się, że południowokoreański program modernizacji parku śmigłowcowego stanął w miejscu. Pomysł zakupu kolejnej partii śmigłowców bojowych AH-64E Apache Guardian od ponad roku przechodzi przegląd, natomiast w przetargu na nowy ciężki śmigłowiec transportowy wybrany został Boeing z CH-47F Chinookiem.
Jeszcze wiosną roku 2021 agencja zamówień wojskowych DAPA ogłosiła zakrojony na dużą skalę plan zwiększenia liczby nowoczesnych wiropłatów w siłach zbrojnych Republiki Korei. Priorytet przyznano wówczas pozyskaniu śmigłowców bojowych. W tej kategorii zwycięzca wydawał się z góry przesądzony: AH-64E. Seul zamówił 36 maszyn tego typu w roku 2013, a dostawy zrealizowano w latach 2016–2017. Już w roku 2018 pojawił się pomysł zakupu kolejnej partii, liczącej aż 40 Guardianów.
Docelowo liczba AH-64E mogła sięgnąć 100 egzemplarzy. Spekulowano nawet, że zakup śmigłowców może odbyć się kosztem czołgów podstawowych K2 Black Panther.
Ostatecznie zapędy lobby śmigłowcowego zostały utemperowane. W sierpniu 2024 roku Seul otrzymał zgodę Agencji Departamentu Obrony do spraw Współpracy w Sferze Bezpieczeństwa (DSCA) na zakup 36 Guardianów. Oprócz samych śmigłowców zgoda obejmowała uzbrojenie i pakiet niezbędnego wyposażenia za maksymalną kwotę 3,5 miliarda dolarów. Po podpisaniu umowy Korea miała stać się posiadaczką trzeciej co do wielkości, po Stanach Zjednoczonych i Polsce, floty śmigłowców rodziny AH-64.
Wydawało się, że zawarcie umowy będzie w zasadzie formalnością, zakupom dodatkowego uzbrojenia sprzyjała napięta sytuacja na Półwyspie Koreańskim.
AH-64E miał mimo wszystko konkurencję w postaci śmigłowca AH-1Z Viper. Bell oferował Vipery dla skrzydła lotniczego południowokoreańskiej piechoty morskiej. Spekulowano, że maszyna może zostać zaoferowana też wojskom lądowym. Nie było w tym nic dziwnego, Korea Południowa od lat jest użytkownikiem śmigłowców rodziny AH-1, a wojska lądowe posiadają ich w zależności od źródła od 55 do 75. Ostatecznie nic z tego nie wyszło.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 2000 złotych miesięcznie.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.
Cobry zniknęły z medialnych doniesień, natomiast w wojsku i ministerstwie obrony zaczęto zastanawiać się nad sensem zakupu kolejnych AH-64E. Powodem były wnioski z wojny rosyjsko-ukraińskiej. W październiku 2024 roku rozpoczął się przegląd programu. Jego wynik zadecyduje o tym, czy zamówienie na śmigłowce obejmie wszystkie maszyny lub tylko część. W grę wchodzi również zrezygnowanie z drugiej transzy Guardianów.
Wojskowi dużą uwagę mają zwracać na rozwój bezzałogowych statków powietrznych, które mogą zastąpić załogowe śmigłowce uderzeniowe. W dodatku uważają, że znaczenie śmigłowców bojowych w współczesnym konflikcie zbrojnym jest znikome.
Faktycznie doświadczenia z wykorzystania śmigłowców bojowych przez Rosję i Ukrainę nie są imponujące. Do koreańskich przeciwników maszyn tej klasy może przemawiać decyzja japońskiego ministerstwa obrony, które pod koniec 2022 roku zapowiedziało całkowitą rezygnację z takich wyspecjalizowanych wiropłatów i zastąpienie ich bezzałogowcami, chociaż nie podało, kiedy to nastąpi. Główne zastrzeżenie Japończyków do maszyn takich jak Cobra czy Apache dotyczy zbyt małego zasięgu i prędkości, co ogranicza możliwość działania na rozległym teatrze działań wysp macierzystych i zachodniego Pacyfiku. Wydaje się, że wojna w Ukrainie nie odegrała tu istotnej roli.
Natomiast Chińczycy doszli do zupełnie odwrotnych wniosków. Rozwój nowych śmigłowców bojowych idzie w Chinach pełną parą. Podobnie jak w Stanach Zjednoczonych uznano, że śmigłowce nadal są przydatne nawet na polu walki gęsto nasyconym środkami obrony przeciwlotniczej, konieczna jest tylko zmiana podejścia do problemu. Stąd duży nacisk kładziony przez ChALW i US Army na tworzenie mieszanych zespołów śmigłowców z bezzałogowcami.
Minął rok, a koreańska dyskusja nadal trwa w najlepsze i nadal nie wiadomo, jak się zakończy. Ostatnie doniesienia mediów wskazywały na utrzymanie zamówienia, chociaż poważnie ograniczonego.

UH-1Y i AH-1Z na australijskim śmigłowcowcu HMAS Canberra.
(Royal Australian Navy / Leading Seaman Matthew Lyall)
W miejscu może zacząć również dreptać inny program śmigłowcowy: SOHH (ciężki śmigłowiec operacji specjalnych), ogłoszony w październiku 2023 roku. Wartość programu szacowana jest na 3,29 biliona wonów (około 8,5 miliarda złotych), a jego celem jest pozyskanie do 2033 roku 18 ciężkich śmigłowców transportowych właśnie na potrzeby operacji specjalnych. Zadaniem maszyn będzie przerzucanie komandosów na tereny kontrolowane przez Koreę Północną. Do konkursu zgłosiło się dwóch kandydatów: Boeing z CH-47F Chinookiem i Sikorsky z CH-53K King Stallionem.
Liczba użytkowników najnowszego Stalliona pozostaje cały czas ograniczona. Oprócz amerykańskiej piechoty morskiej, na której zamówienie powstał śmigłowiec, jedynym użytkownikiem eksportowym jest Izrael. Tymczasem Chinook zdobył już przyczółki w Korei Południowej. Według rocznika Military Balance 2025 tamtejsze wojska lądowe posiadają 27 CH-47D i sześć MH-47E, a siły powietrzne kolejnych pięć CH-47D i tyleż HH-47D. W 2023 roku Seul zamówił 18 CH-47F, mających zastąpić starsze CH-47D.
Nie dziwi więc, że Sikorsky składał bardzo szczodre deklaracje, oferując nawet montaż śmigłowców na terenie Korei Południowej. Niespodziewanie jednak koncern ogłosił 27 października na seulskich targach ADEX, że wycofuje się z postępowania SOHH. Lockheed Martin, którego częścią jest Sikorsky, uzasadnił ten krok względami finansowymi. Budżet programu „nie jest dostosowany do inwestycji wymaganych do wprowadzenia CH-53K do służby”.
Na placu boju pozostał więc tylko CH-47, nie oznacza to jednak automatycznego zwycięstwa Boeinga. Obowiązujące przepisy wskazują w takiej sytuacji na konieczność rewizji programu. Agencja zamówień wojskowych DAPA, która zdążyła już wystąpić do Waszyngtonu o dofinansowanie w ramach procedury Foreign Military Sales, może kontynuować postępowanie SOHH, będzie musiała jednak liczyć się z zaostrzonymi kontrolami odpowiednich urzędów. Albo też może rozpisać przetarg na nowo. Pozostaje mieć nadzieję, że Korea Południowa nie skończy jak Niemcy, gdzie przetarg na nowe ciężkie śmigłowce ciągnął się latami, przechodził przez liczne zwroty akcji i skandale.
Południowokoreańskie programy wojskowe, zwłaszcza te obejmujące kupno amerykańskiego sprzętu, może czekać w najbliższym czasie wiele zawirowań. Jak zwraca uwagę Lim Jaeho z agencji AJP cła wprowadzone przez Donalda Trumpa doprowadziły do wzrostu cen uzbrojenia i utrudniły funkcjonowanie międzynarodowych łańcuchów dostaw. Najbardziej widoczne jest to na przykładzie F-35. był do jedne z powodów, dla których Belgia zażądała by zamówione przez nią Lightningi powstały we Włoszech. Korea Południowa jest pod tym względem w gorszej sytuacji.


