W Afryce Zachodniej intensywnie ścierają się wpływy Rosji i krajów szeroko rozumianego Zachodu. Region jest bardzo biedny i wyjątkowo niestabilny, a sprawność, z jaką działają terroryści operujący z Mali, sprawia, że miejscowe rządy w dużej mierze korzystają ze wsparcia wojskowego z zagranicy. Sytuację próbuje wykorzystać Rosja, która poprzez antyfrancuskie kampanie propagandowe i oferty wsparcia wojskowego próbuje budować wpływy w Afryce Zachodniej – zazwyczaj kosztem Paryża.
Francja od lat znajduje się w coraz trudniejszej sytuacji w Afryce Zachodniej. Oprócz otwarcie wrogiego stanowiska Mali również Burkina Faso przyjmuje otwarcie antyfrancuską linię polityczną. Na początku grudnia 2022 roku Wagadugu rozpoczęło walkę z francuskimi mediami, zakazując nadawania Radio France Internationale na terenie kraju2 styczna 2023 roku podjęto decyzję o wydaleniu francuskiego ambasadora. Dwa tygodnie wcześniej za persona non grata uznana została Barbara Manzi, przedstawicielka ONZ w Burkina Faso.
Wyrzucenie ambasadora i otwarta niechęć wobec ONZ dotychczas oznaczały początek zbliżenia z Moskwą. Rosjanie, cieszący się dobrymi relacjami z państwami afrykańskimi od czasów ZSRR, podczas podobnych kryzysów postrzegani byli jako alternatywa wobec współpracy z Zachodem. Kreml zręcznie rozgrywał politykę afrykańską, maksymalizując wpływy przy minimalizacji kosztów zaangażowania. Umowy wojskowe w zamian za dostęp do złóż mineralnych, wsparcie szkoleniowe czy wreszcie wykorzystanie najemników były instrumentami umożliwiającymi Rosji skuteczne budowania pozycji na kontynencie.
W stosunkach między państwami afrykańskimi a Rosją zauważalna jest jednak zmiana relacji, która w długiej perspektywie będzie oznaczała koniec afrykańskiego „miesiąca miodowego” dla rosyjskich najemników. Jeszcze kilka miesięcy temu wynajmowanie tak zwanych Wagnerowców przez autorytarne reżimy było przyjmowane jako jedna z możliwych opcji wzmocnienia chwiejnych rządów. Od Mali do Republiki Środkowoafrykańskiej kraje pogrążone w kryzysie i zagrożone wojną domową chętnie korzystały z rosyjskich prywatnych firm wojskowych.
Ostatnie ochłodzenie na linii Burkina Faso–Ghana pokazało jednak, iż obecnie nawet oskarżenie o utrzymywanie kontaktów z kremlowskimi najemnikami może doprowadzić do poważnego kryzysu dyplomatycznego.
Wszystko zaczęło się od wypowiedzi prezydenta Ghany Nany Akufo-Addo. 15 grudnia stwierdził on, że rząd Burkina Faso, idąc za przykładem Mali, nawiązał współpracę z rosyjskimi najemnikami, którzy w zamian za oferowane usługi mieli otrzymać całkowity i wyłączny dostęp do jednej z kopalń na południu kraju. Akufo-Addo podkreślił, że rząd Ghany jest zaniepokojony pojawieniem się Wagnerowców na pograniczu. Słowa te wywołały burzę, tym bardziej że padły podczas spotkania z sekretarzem stanu USA Antonym Blinkenem.
The Russian mercenary company, the Wagner Group, has sparked a diplomatic crisis between Burkina Faso and Ghana. Ghanaian President Nana Akufo-Addo claimed that Burkina Faso gave the Wagner Group one of the country's gold mines in exchange for mercenaries.
📸 pic.twitter.com/s8DP2ZPxEZ— Mete Sohtaoğlu (@metesohtaoglu) December 18, 2022
Dla Wagadugu komentarz ten był siarczystym policzkiem. Nie dość, że rząd Burkina Faso został oskarżony o nawiązanie współpracy z kremlowskimi najemnikami, to jeszcze porównano go do Mali – kraju postrzeganego od kilku lat szczególnie negatywnie na zachodnioafrykańskiej scenie politycznej. Burkina Faso natychmiast odrzuciło oskarżenie. Oba kraje wezwały ambasadorów na konsultacje, a wzajemne stosunki uległy radykalnemu ochłodzeniu.
Kryzys zaskoczył władze Ghany, które niemal natychmiast podjęły próby deeskalacji. Z Akry do Wagadugu wysłany został minister do spraw bezpieczeństwa, aby „doprecyzować”, co prezydent miał na myśli. Cała sprawa może jednak świadczyć o zmianie podejścia zachodnioafrykańskich elit do współpracy z rosyjskimi najemnikami.
Rosjanie w Afryce Zachodniej
Rosja od lat prowadzi regularne operacje propagandowo-dezinformacyjne wymierzone we francuskojęzyczne państwa Afryki. Wykorzystując aparat medialny oraz oferując współpracę w zakresie wojskowym i gospodarczym, Kreml zbudował stabilną pozycję jako alternatywa wobec Francji i Stanów Zjednoczonych.
🔴 SUIVI – #BurkinaFaso : Le pays reflète la politique anti-française du #Mali, cette dernière décision intensifiera les spéculations sur l'influence croissante de la #Russie au Burkina Faso, qui comprend des allégations non confirmées de déploiement de PMC du groupe #Wagner. pic.twitter.com/9uYuQ26P4X
— FranceNews24 (@FranceNews24) January 2, 2023
Głównym centrum działalności Wagnerowców w Afryce Zachodniej pozostaje Mali. Kraj po kolejnym przewrocie wojskowym musiał mierzyć się z izolacją polityczno-gospodarczą ze strony ECOWAS i pozostawał w napiętych relacjach z Francją, która była głównym filarem bezpieczeństwa w regionie. Paryż w dużej mierze subsydiował malijskie siły bezpieczeństwa. Gdy wyszło na jaw, że część wsparcia materialnego mogła być wykorzystana do opłacenia rosyjskich najemników, doszło do rozłamu.
Wynajęcie grupy Wagnera oczywiście nie przyczyniło się do poprawy sytuacji w Mali. Na miejsce doświadczonych francuskich żołnierzy przybyli znacznie gorzej wyszkoleni najemnicy, którzy doprowadzili jedynie do wzrostu liczby przestępstw dotykających ludności cywilnej. Potencjalne przybycie Wagnerowców do Burkina Faso oznaczałoby dołączenie tego kraju do niechlubnego klubu państw współpracujących ze znanymi zbrodniarzami.
Burkina Faso spełnia wszystkie kryteria państwa, w które wymierzona mogłaby zostać kolejna operacja Kremla. Jest państwem biednym, zagrożonym wojną domową i rozpadem oraz posiada znaczne złoża cennych minerałów. Jednocześnie rządząca wojskowa junta nie cieszy się poważaniem w regionie, który, zdominowany politycznie przez Nigerię i ECOWAS, coraz ostrzej reaguje na wojskowe zamachy stanu. Wobec izolacji politycznej na kontynencie i niezbyt dobrych relacji z Zachodem współpraca z Rosją mogła wydawać się kuszącą alternatywą.
“To have (Wagner) operating on our northern border is particularly distressing for us in Ghana.”
—President Nana Akufo-Addo, speaking about the Russian group in Burkina Fasohttps://t.co/p5Y0ctLa34 pic.twitter.com/OsafTnhbau— Africa Center (@AfricaACSS) December 15, 2022
Oskarżenie o wynajęcie rosyjskich najemników padło trzy dni po wizycie burkińskiego premiera Apollinaire’a Kyélema de Tambèli w Moskwie. Polityk spotkał się wówczas z wiceministrem spraw zagranicznych Federacji Rosyjskiej Michaiłem Bogdanowem. Głównym tematem miała być perspektywa dalszego zacieśniania stosunków między oboma krajami.
Amerykanie reagują na kryzys
Wydarzenia w Wagadugu nie uszły uwadze Stanów Zjednoczonych. Powołując się na niekonstytucyjne przejęcie władzy przez rządzącą juntę, Waszyngton skreślił Burkina Faso z listy krajów objętych Ustawą o Afrykańskim Wzroście i Rozwoju (AGOA). Zakłada ona preferencyjny dostęp do amerykańskiego rynku eksporterom z Afryki Subsaharyjskiej spełniającym szereg wymagań, wśród których jest między innymi promowanie pluralizmu politycznego.
Uderzenie w kluczowe źródło dochodu Burkina Faso poważnie ograniczy możliwości finansowe jednego z najbiedniejszych państw Afryki. Jeśli decyzja faktycznie związana jest z niekonstytucyjną zmianą władzy w Wagadugu, to zdecydowano się na nią dopiero po czterech miesiącach od przewrotu. Bardziej prawdopodobne, że ma to zniechęcić pozostałe państwa regionu do nawiązywania współpracy z Wagnerowcami.
Sam kryzys w relacjach między Ghaną a Burkina Faso dodatkowo zbiegł się w czasie z konferencją amerykańsko-afrykańską w Waszyngtonie. Ponad pięćdziesięciu przedstawicieli elity politycznej krajów Afryki przyjechało do Stanów Zjednoczonych, aby rozmawiać o przyszłości relacji oraz roli kontynentu w spodziewanej konfrontacji politycznej z Moskwą i Pekinem.
Jest to pierwszy tego rodzaju szczyt od 2014 roku. Podczas prezydentury Donalda Trumpa Biały Dom nie traktował Afryki priorytetowo. Bierność wobec tego regionu świata jedynie ośmieliła Chiny i Rosję do intensyfikacji działań i budowy sieci powiązań – militarnych w przypadku Moskwy i gospodarczych w przypadku Pekinu. Wraz ze zmianą władzy w Waszyngtonie dostrzeżono, że brak zdecydowanej wizji relacji amerykańsko-afrykańskich był błędem, który trzeba nadrobić.
Zobacz też: Tak ma wyglądać Apache nowej generacji