Przez kilka ostatnich lat szefem operacji morskich US Navy był admirał John Richardson, który wywodził się z biura reaktorów atomowych. Mimo takiego rodowodu za jego kadencji amerykański przemysł budowy okrętów podwodnych borykał się z dużymi problemami, a znajduje się na progu największego od lat programu budowy serii okrętów podwodnych typu Columbia.

W szczytowym okresie zimnej wojny stocznie General Dynamics Electric Boat i Newport News budowały przeciętnie 4,2 okrętu podwodnego rocznie. Były to jednostki typów Ohio i Los Angeles. W skład łańcucha produkcyjnego wchodziło 17 tysięcy poddostawców. W latach 1997–2016 produkcja okrętów podwodnych zmalała o 80% i bywały lata, w których amerykańska marynarka wojenna nie otrzymywała ani jednej nowej jednostki. W rezultacie baza przemysłowa również zmalała o około 80%, co pociągnęło za sobą odpływ wykwalifikowanej kadry.

Teraz nastawienie marynarki do zamawiania okrętów podwodnych zaczyna się zmieniać. Średnio produkowane są dwie jednostki typu Virginia (na zdjęciu) rocznie, a ponadto amerykańska marynarka wojenna przygotowuje się do integracji z okrętami nowej sekcji kadłuba – Virginia Payload Module – która będzie mieściła dodatkowe wyrzutnie pocisków Tomahawk. W niektórych latach planowane jest kupowanie trzech Virginii rocznie. Przede wszystkim jednak w 2021 roku US Navy chce kupić pierwszy okręt typu Columbia, który jest ponad dwa razy większy od jednostek typu Virginia.

Rosnące zapotrzebowanie wywiera ogromny nacisk na dwóch głównych producentów i przetrzebione zaplecze poddostawców oraz wymaga szybkiego przyuczenia dużej liczby pracowników. Powoduje to wyczerpanie możliwości produkcyjnych, co skutkuje opóźnieniami i przekroczeniami budżetów, w sytuacji kiedy jeszcze niedawno okręty typu Virginia były dostarczane szybko i poniżej zakładanych kosztów. Dodatkowo ujawnione problemy ze spawaniem wyrzutni rakiet zjadły dużą część bufora awaryjnego włączonego do harmonogramu projektowania i budowy pierwszej Columbii. Żeby utrzymać dotychczasowy potencjał dziesięciu okrętów nosicieli rakiet balistycznych, USS Columbia powinien mieć możliwość wyjścia na patrol bojowy w 2031 roku.

– Ludzie, którzy tworzyli program Virginia, którzy budowali okręty Los Angeles i Seawolf, przechodzą na emerytury – zauważył admirał Richardson. – Przyzwyczailiśmy się, że mamy w stoczniach do dyspozycji wielbłąda dwugarbnego w kwestii demografii: ludzi z czasów zimnej wojny i tych z po zamachu 11 września. Teraz garb zimnowojenny znika. Mimo trudności przemysł stoczniowy musi teraz wykształcić nowe kadry.

Odchodzący szef operacji morskich stwierdził, że część wspomnianych problemów z jakością wykonania wyrzutni była spowodowana niedostatecznym wyszkoleniem pracowników. Dlatego marynarka wojenna będzie kładła większy nacisk na kontrolowanie jakości produkcji poprzez wysyłanie swoich ludzi do firm produkcyjnych w celu prowadzenia nadzoru. Admirał Richardson podkreślił, że nie dotyczy to tylko spawaczy czy innych pracowników fizycznych, ale również nadzorowania kierowników i menadżerów.

Zobacz też: US Navy zamówi dwa lotniskowce jednocześnie

(Defense News vol. 34/2019)

US Navy