Chwalony za stałą cenę i postępy, stawiany czasem w opozycji do kontrowersyjnego planu budowy lotniskowców typu Gerald R. Ford i najeżonego pułapkami zakupu myśliwców F-35 – program rozwoju latającej cysterny KC-46A przechodzi jednak swoje własne trudności. Pegasusy na razie nie są bowiem zdolne do w pełni bezpiecznego zaopatrywania w paliwo w powietrzu innych maszyn USAF-u.

Jednym z najbardziej dokuczliwych problemów jest fakt, że w trakcie operacji łączenia i rozłączania z KC-46A jego wysięgnik często drapie powierzchnie tankowanych maszyn. Pół biedy, jeśli zdarza się to w przypadku starszych samolotów. Bardzo niedobrze natomiast, gdy uszkadzane są w ten sposób B-2A, F-22A czy F-35A, pokryte specjalnymi, kosztownymi powłokami absorbującymi fale radarowe.

Powodem zjawiska są kamery wokół boomu, które szybko stały się przestarzałe. Tylko dzięki nim operator wysięgnika, mający stanowisko za pilotami, w dziobowej części Pegasusa (na zdjęciu), widzi tankowany samolot. Brak bezpośredniego kontaktu wzrokowego utrudnia zaś prawidłową ocenę odległości. Do marca w siłach powietrznych ma być podjęta decyzja, czy kamery wymagają wymiany.

Kolejnym powodem do niepokoju jest to, że system łączności HF tankowca używa jako anteny poszycia kadłuba. Przypadkowa transmisja radiowa w trakcie tankowania lub ładunki elektrostatyczne zgromadzone na powierzchni samolotu mogą być przyczyną powstania iskry lub łuku elektrycznego, a te z kolei – zarzewiem pożaru. Boeing ma jeszcze w styczniu wdrożyć poprawki w celu wykluczenia takich sytuacji.

Trzeci dość poważny problem jest również bezpośrednio związany z wysięgnikiem. Boom ma bowiem nie tylko tendencję do niekontrolowanego wysuwu po zakończeniu tankowania. Zdarzało się też, że tłoczył on paliwo jeszcze po odłączeniu maszyny tankowanej. Także i na tę bolączkę producent wymyślił już ponoć rozwiązanie, a odpowiednie modyfikacje mają być wprowadzone w maju.

Jeszcze w tym roku fiskalnym, to jest do 30 września 2018 roku, US Air Force ma odebrać osiemnaście z przewidzianych 179 sztuk KC-46A. Mimo usterek, opóźnień i wciąż tkwiących w martwym punkcie dostaw – jak pisze Aviation Week – kontrakt z Boeingiem, opiewający na łączną kwotę 44 miliardów dolarów, nadal postrzegany jest przez siły powietrzne Stanów Zjednoczonych z dużą dozą optymizmu.

Zobacz też: Duchy nad Afganistanem. B-2 w operacji „Enduring Freedom”

(aviationweek.com)

Boeing