Opisywane przez nas niedawno rozmowy między przedstawicielami Ruchu Huti i Arabią Saudyjską nie przyniosły dotąd istotnych zmian sytuacji w Jemenie. Nie zaskakuje to w obliczu ogólnikowych wypowiedzi obu stron po zakończeniu negocjacji i agresywnego przemówienia Raszada al-Alimiego na forum Organizacji Narodów Zjednoczonych. Najgłośniejszym wydarzeniem ostatniego tygodnia była śmierć czterech żołnierzy z Bahrajnu na pograniczu saudyjsko-jemeńskim.

Oświadczenie wydane przez Siły Obronne Bahrajnu o atak, przeprowadzony za pomocą bezzałogowego aparatu latającego, oskarżyło Ruch Huti. Ranni i polegli zostali ewakuowani do kraju. Komunikat wydany 25 września informował o śmierci dwóch wojskowych. W wyniku ran zmarło kolejnych dwóch żołnierzy o czym poinformowano 27 i 29 września. Siły Bahrajnu nie poinformowały o ilości osób poszkodowanych w ataku.



Kondolencje i deklaracje potępiające atak zostały wystosowane przez liczne kraje arabskie, a także państwa spoza regionu (w tym ambasada RP w Kuwejcie, odpowiadająca też za relacje z Bahrajnem). Sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych Lloyd J. Austin odbył rozmowę z księciem koronnym Salmanem ibn Hamadem al-Chalifą, podczas której zdecydowanie potępił atak Hutich.

Oświadczenie wydała również Rada Bezpieczeństwa ONZ, która oprócz klasycznych słów oburzenia i współczucia po raz kolejny wezwała do przestrzegania prawa międzynarodowego oraz podkreśliła potrzebę powrotu do zawieszenia broni i wewnątrzjemeńskiego procesu pokojowego.

Media kontrolowane przez Ruch Huti milczą, co może świadczyć o wewnętrznych różnicach w podejściu do sytuacji. Atak może być wynikiem działania radykalnej części organizacji, sprzeciwiającej się rozmowom z Saudami. Innym prawdopodobnym wyjaśnieniem jest niezadowolenie z wyników rozmów w Rijadzie i idąca za tym próba przykrycia problemów wewnętrznych eskalacją konfliktu lub też próba wzmocnienia pozycji w kolejnych rozmowach.

Kontrolowane przez Ruch Huti media poinformowały za to o działaniach „agresorów” w Hudajdzie, położonej w zachodniej część kraju. Wrogie Hutim siły miały dokonywać ostrzałów z broni ręcznej i artylerii oraz przeprowadzać zwiad z powietrza. Informacje te są jednak trudne do zweryfikowania.



Małe wyspiarskie królestwo jest jednym z najbliższych sojuszników Arabii Saudyjskiej i ma nadany przez Stany Zjednoczone status głównego sojusznika spoza NATO (Major Non-NATO Ally). Znajduje się tam baza US Navy będąca jednocześnie miejscem stacjonowania 5. Floty Stanów Zjednoczonych. Władająca państwem sunnicka dynastia Al-Chalifa zagrożeń upatruje przede wszystkim w irańskich działaniach w Zatoce Perskiej oraz w niepokojach wewnątrz własnego społeczeństwa, którego większość stanowią szyici. W 2011 roku siły Rady Współpracy Zatoki Perskiej pod przywództwem Arabii Saudyjskiej dokonały interwencji w Bahrajnie w celu stłumienia demonstracji antyrządowych.

Zaangażowanie Sił Obronnych Bahrajnu w interwencję w Jemenie trwa od 2015 roku, jednak z racji na ograniczone środki, którymi dysponuje monarchia, kontyngent ten nie stanowi istotnej siły w całej operacji. Działanie to, podobnie do aktywnego udziału w kryzysie katarskim z 2017 roku, stanowi przede wszystkim gest polityczny – ukłon w stronę Saudyjczyków.

Atak nie przyniósł dalszej eskalacji, a sam Ruch Huti wydaje się skupiać na polityce wewnętrznej. W sobotę 30 września przewodniczący Najwyższej Rady Politycznej Mahdi al-Maszat poinformował o rozwiązaniu rządu.

Dwa dni wcześniej przywódca ruchu Abd Allah Malik al-Huti wygłosił przemówienie z okazji obchodów dnia urodzin Proroka. Wystąpienie było w sporej mierze powtórzeniem deklaracji przedstawionych 21 września: zapowiadało „radykalne reformy”, których pierwszym etapem ma być właśnie powołanie nowego rządu. Al-Huti wezwał społeczeństwo Jemenu do wsparcia procesu.



Data muzułmańskiego święta zbiegła się w tym roku z rocznicą Rewolucji 26 Września – wojskowego zamachu stanu przeprowadzonego w Jemenie Północnym, początku trwającej do 1970 roku wojny między republikanami i zwolennikami monarchii. Bunt wojskowych oznaczał koniec panowania króla, będącego jednocześnie zajdyckim (to jest szyickim) imamem, przez co Ruch Huti nie patrzy na te wydarzenia przychylnym okiem. Mimo to w niektórych miastach, w tym w stołecznej Sanie, doszło do demonstracji upamiętniających działania wolnych oficerów.

Według informacji podanych przez Amnesty International w trakcie wystąpień miało dojść do starć ze zwolennikami Ruchu Huti i służbami bezpieczeństwa. W ich trakcie obrzucano demonstrantów kamieniami i konfiskowano republikańskie flagi. Doszło również do aresztowań.

Zobacz też: Nexter opracuje amunicję krążącą do niszczenia czołgów

Bahrain Defence Force of the Kingdom of Bahrain