Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka poinformowało, że wczoraj w nocy na obrzeżach Damaszku rozległy się wybuchy. Sprawcą mają być izraelskie samoloty, które wykonały uderzenie znad Wzgórz Golan. Pociski spadły na obiekty, w których stacjonowali żołnierze irańscy i syryjscy. Na południe od syryjskiej stolicy – wokół miasta Kiswa – znajdują się obiekty będące w dyspozycji Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej.

Według przekazanych przez organizację informacji obsady stanowisk obrony przeciwlotniczej nie były dość czujne i nie przechwyciły ani jednego pocisku. Do tej pory niejasna pozostaje skala zniszczeń. Atak prawdopodobnie przeprowadzono w dwóch falach.

Agencja Reutera doprecyzowała, że izraelskie maszyny uderzyły na cele w miastach Dżabal al-Mane opodal Kiswy, Mukajlabija i Zakija, powodując straty wśród irańskiego personelu. Celem miały być irańskie składy amunicji. Dyplomacja i izraelskie źródła wojskowe milczą na temat nocnej operacji.

Państwowa agencja SANA, powołując się na źródła wojskowe, podała, że izraelskie myśliwce atakowały znad Wzgórz Golan, raniły siedmiu żołnierzy i wyrządziły znaczne szkody. SANA podaje, że obrona przeciwlotnicza nie zaspała i większość pocisków udało się zestrzelić (jeden z nich spadł na terytorium jordańskie). Tezy o przechwyceniu nadlatujących środków napadu powietrznego są jednak podawane w wątpliwość i traktowane jako przechwałki.

Ataki nastąpiły niemal dwa tygodnie po podpisaniu przez przedstawicieli Syrii i Iranu paktu na rzecz wzmocnienia współpracy wojskowej. Istotnym elementem współpracy będzie poprawienie przez Teheran potencjału syryjskiej obrony powietrznej. Miała to być reakcja na izraelskie uderzenie z powietrza. Wczorajszy atak jest wyraźną informacją, że Chel ha-Awir za nic ma syryjsko-irański sojusz.

Warto dodać, że naloty z 20 lipca są pierwszymi po niemal miesięcznej przerwie. Ostatnie przeprowadzono 23 czerwca. Wówczas agencja SANA poinformowała, że cztery myśliwce wielozadaniowe F-16I Sufa zaatakowały cztery różne obiekty w Syrii. Pociski spadły na obiekty w As-Suchnie w muhafazie Hims, Tall as-San i Salchad w muhafazie As-Suwajda oraz Kabadżib w muhafazie Dajr az-Zaur we wschodniej Syrii. W atakach ucierpieli żołnierze irańskich Sił Ghods i bojownicy Hezbollahu.

Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka informowało również o drugiej fali ataków, która nadeszła kilka godzin później i objęła wiele miejsc w pobliżu Hamy. W Saburze uderzono w centrum dowódcze, zaś w As-Salamijji – w magazyny używane przez irańskie milicje do przechowywania broni i amunicji. Zniszczono również dostawę broni z irańskiej bazy Imam Ali w muhafazie Dajr az-Zaur. Wskazywano, że do ataków wykorzystano pociski manewrujące Delila.

Zobacz też: Amerykański atak na Syrię 14 kwietnia 2018 roku

(timesofisrael.com, israeldefense.co.il)

Chel ha-Awir