Izraelskie służby bezpieczeństwa ostrzegły naukowców – fizyków i inżynierów – którzy w przeszłości byli zaangażowani w prace w ośrodku badań nuklearnych w Dimonie, że może grozić im niebezpieczeństwo ze strony Iranu. Zdaniem wywiadu istnieją dowody na to, że tajne służby wierne Teheranowi lub bojownicy sił sprzymierzonych z Iranem będą dążyć do pomszczenia Mohsena Fachrizadego. „Ojciec” irańskiego programu jądrowego zginął 27 listopada z ręki nieustalonych sprawców, a podejrzenia od razu padły na Izrael.
Władze przestrzegają, aby naukowcy nie bagatelizowali niebezpieczeństwa i wyzywają ich do podjęcia wzmożonych środków ostrożności. Groźba ma być realna, choć – jak przyznają służby – mało prawdopodobne, że zostanie spełniona. Realność ma wynikać z tego, że przywódcy Islamskiej Republiki Iranu publicznie oskarżyli Izrael o zabójstwo czołowego irańskiego naukowca i poprzysięgli zemstę. Środki ostrożności są więc konieczne, mimo że szanse Iranu na przeprowadzenie takiej operacji są niewielkie
Według informacji przytoczonych przez telewizję Kan przynajmniej jednemu byłemu naukowcowi z Dimony powiedziano, żeby zmienił swój codzienny zwyczaj i nie spacerował po ustalonych trasach, a także uważał na podejrzane paczki. Funkcjonariusze mieli przeprowadzić z nim rozmowę, w której przekazali, że Irańczycy prawdopodobnie monitorują jego działalność w Internecie, a szczególnie w mediach społecznościowych.
– Wątpię, czy są w stanie przeprowadzić taki atak w Izraelu – powiedział generał brygady Nican Nuriel, były dyrektor Biura do spraw Zwalczania Terroryzmu w Kancelarii Premiera. – Niemniej jednak ludzie muszą być ostrożni.
W przeszłości irańskie tajne służby i siły z nimi sprzymierzone atakowały cele izraelskie, w tym misje dyplomatyczne. W 1992 roku bomba w ambasadzie Izraela w Buenos Aires zabiła dwadzieścia dziewięć osób. Do ataku przyznał się Islamski Dżihad, mający powiązania z Hezbollahem, ale sprawstwo przypisywano Iranowi. W tym samym mieście 18 lipca 1994 roku osiemdziesiąt pięć osób pochodzenia żydowskiego zginęło w zamachu bombowym w centrum wspólnotowym Asociación Mutual Israelita Argentina. W 2012 roku – dokładnie w rocznicę zamachu sprzed osiemnastu lat – w bułgarskim mieście Burgas w autobusie przewożącym izraelskich turystów eksplodował ładunek wybuchowy. O wszystkie powyższe zamachy Izrael oskarżył państwo ajatollahów.
W związku z tymi doświadczeniami władze Izraela ostrzegły 3 grudnia, że Iran albo bojownicy szkoleni przez Siły Ghods mogą zaatakować izraelskie obiekty za granicą, między innymi w Gruzji, Azerbejdżanie (który w czasie wojny z Armenią intensywnie wykorzystywał izraelskie uzbrojenie), Turcji, Zjednoczonych Emiratach Arabskich i Bahrajnie oraz w całej Afryce.
Rada Bezpieczeństwa Narodowego wystosowała również apel do Izraelczyków wyjeżdżających za granicę. Obywatele powinni unikać podróży do ZEA i Bahrajnu, z którymi ostatnio Izrael nawiązał stosunki dyplomatyczne, a izraelscy turyści zaczęli masowo organizować wyjazdy turystyczne zwłaszcza do Dubaju i Abu Zabi, gdzie dotąd wstęp był im zasadniczo wzbroniony. Szacuje się, że w tym miesiącu z Tel Awiwu do Dubaju i Abu Zabi wyleci łącznie 25 tysięcy osób.
Zobacz też: Czarna Pantera i Leopard 2A7V rywalizują w Norwegii
(timesofisrael.com; na zdj. widok na port lotniczy Ben Guriona z Boeinga 737 linii El Al)