24 lutego dwa tureckie samoloty RF-4E Phantom rozbiły się na zboczu góry niedaleko miasta Malatya na południowym wschodzie kraju. Wszyscy czterej lotnicy zginęli. Osiem dni później w czasie turecko-azerskich ćwiczeń rozbił się kolejny Phantom, tym razem zmodernizowany przez Israel Aerospace Industries F-4E-2020. Także w tym przypadku nikt się nie uratował.

Trzy rozbite samoloty i sześciu zabitych w ciągu tygodnia spowodowało ogólnonarodową debatę i olbrzymie zainteresowanie tureckich mediów. Na odpowiedzi czekają liczne pytania. Dlaczego samoloty się rozbiły? Czy była to wina usterki technicznej? Czy był to błąd człowieka? Dlaczego piloci się nie katapultowali? Czy były w to zamieszane obce siły? Kiedy zostaną w końcu wycofane te ponadczterdziestoletnie samoloty, które zostały już mianowane „latającymi trumnami”?

Tureckie lotnictwo czterdzieści lat temu zamówiło 236 F-4E, z których sześćdziesiąt utracono w wypadkach; śmierć poniosło w nich czternastu pilotów. W 1997 roku pięćdziesiąt cztery maszyny będące w najlepszym stanie technicznym poddano modernizacji zaproponowanej przez IAI, polegającej między innymi na wymianie awioniki, radarów i systemów samoobrony. Modernizację ostatniej maszyny zakończono w 2003 roku, a samoloty dzięki niej zyskały sześć tysięcy godzin resursu, co oznacza że mogłyby latać do 2030 roku, chociaż są przewidziane do wycofania w roku 2020.

Wypadki

Jeśli chodzi o wypadek z lutego, anonimowo wypowiadający się przedstawiciele lotnictwa powiedzieli, że samoloty wracały nocą z rutynowego lotu szkoleniowego i znajdowały się już na podejściu do bazy. Lot wykonywano według zasad z widocznością, ale w pewnym momencie piloci zostali prawdopodobnie zaskoczeni przez bardzo gęstą mgłę i utracili orientację, co doprowadziło do uderzenia w górę.

W drugim przypadku wypadek nastąpił na ćwiczeniach, podczas których samoloty leciały na małej wysokości, symulując unikanie rakiet ziemia-powietrze przez odpalanie flar i dipoli. Prawdopodobnie któryś z tych elementów wystrzelony z jednego z samolotów został zassany do silnika lecącego z tylu F-4 i spowodował awarię silnika. Obaj piloci byli bardzo doświadczonymi instruktorami.

Następstwa

Według części mediów wypadki spowodowali (celowo) amerykańscy agenci, jako karę za prowadzenie przez Turcję zbyt niezależnej polityki zagranicznej. Inne z kolei upatrują spisku izraelskiego, gdyż Izrael odpowiadał za modernizację F-4, a również niechętnie patrzy na obecną turecką politykę międzynarodową. Potwierdzeniem tego ma być podobieństwo obu wypadków i fakt, że żaden z pilotów się nie katapultował.

Turecki RF-4E (fot. Maciej Hypś, konflikty.pl)

Turecki RF-4E
(fot. Maciej Hypś, konflikty.pl)

Z drugiej strony jako możliwą przyczynę wypadków wskazuje się niedostateczne wyszkolenie lotnikó. Tureccy piloci z zasady przechodzą długie i intensywne szkolenie, w ostatnich latach pojawiły się jednak problemy spowodowane oskarżeniem wielu z nich o przygotowywanie zamachu stanu. Ponadto wielu kolejnych odeszło do pracy w cywilnych liniach lotniczych, co zakłóciło procesy szkoleniowe. Inni przedstawiciele lotnictwa wykluczają tę możliwość, stwierdzając, że szkolenie pilota trwa pięć, sześć lat i popełnienie podobnych błędów przez tak doświadczonych lotników jest mało prawdopodobne.

Trzecią dyskutowaną możliwością jest niewłaściwe serwisowanie Phantomów połączone z wiekiem ich kadłubów, jednak i tu pojawiają się zaprzeczenia ze strony lotnictwa wskazujące na brak wcześniejszych doniesień od pilotów, które na pewno by się pojawiły w wypadku niewłaściwej obsługi naziemnej.

Premier Ahmet Davutoğlu oznajmił na konferencji prasowej, że to nie F-4 jest problemem, ale wyjątkowo realistyczne szkolenia, które charakterem przypominają prawdziwą wojnę. Dodał, że być może rozwiązaniem problemu będzie wycofanie F-4 z niektórych typów ćwiczeń. Natomiast minister obrony İsmet Yılmaz powiedział, że społeczeństwo nie ma już zaufania do F-4 i muszą być one wycofane jak najszybciej. Wydaje się jednak, że w tej wypowiedzi bardziej chodzi o zdobycie większych funduszy na program wdrożenia F-35 niż troskę o pilotów. Przygotowania do przyjęcia na uzbrojenie F-35 już trwają, ale zajmą jeszcze około pięciu lat, a do tego czasu F-4 zostaną w służbie niezależnie od pojawiających się wokół nich kontrowersji.

(al-monitor.com, fot. USAF, Staff Sgt. Tyler McLain)