Izraelskie media informują, iż rząd Binjamina Netanjahu zgodził się – przynajmniej w ogólnych zarysach – na rozejm w Libanie. Do uzgodnienia pozostaje jeszcze szereg szczegółowych postanowień, ale źródła w kręgach dyplomatycznych sugerują, że ostateczna zgoda ze strony Jerozolimy mogłaby nadejść już jutro.
Według dziennika Ha-Arec proces miałby być rozbity na trzy etapy. Pierwszym byłby właściwy rozejm. Następnie Hezbollah miałby się wycofać na północ od rzeki Litani, a Cahal – z całego południowego Libanu. Rozegrałoby się to w ciągu 60-dniowego okresu przejściowego, podczas którego libańskie siły rządowe obsadziłyby pozycje na granicy. Ostatni etap to negocjacje między rządami Izraela i Libanu na temat wyznaczenia przebiegu granicy w obszarach spornych.
Nad tym, aby obie strony przestrzegały porozumień, miałoby czuwać międzynarodowe ciało ze Stanami Zjednoczonymi na czele. Dlatego też Izrael oczekuje, że Waszyngton zajmie jasne stanowisko potwierdzające prawo Cahalu do wznowienia działań bojowych przeciwko Hezbollahowi, gdyby ten złamał postanowienia rozejmu, a siły międzynarodowe i libańskie siły rządowe nie zdołały – lub nie chciały – go powstrzymać.
– Sądzimy, że mamy deal – powiedział anonimowy amerykański urzędnik Barakowi Rawidowi z serwisu Axios. – Jesteśmy na linii bramkowej, ale jeszcze jej nie przekroczyliśmy. Izraelski gabinet [wojenny] musi zatwierdzić porozumienie we wtorek, a do tego czasu zawsze coś może pójść nie tak.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1600 złotych miesięcznie.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.
Jeśli to przedsięwzięcie spali na panewce, nie wiadomo, kiedy będziemy mogli się spodziewać kolejnego podejścia. Wysłannik Joe Bidena Amos Hochstein (na zdjęciu tytułowym), który w pocie czoła pośredniczył w negocjacjach, oświadczył obu stronom, że jeśli nie przyjmą obecnego projektu, on sam uzna dalsze mediacje za bezcelowe.
Niestety problemów można się spodziewać także w izraelskim rządzie. Sam Netanjahu jest ponoć nastawiony pozytywnie do rozejmu, ale prawicowi ekstremiści z Itamarem Ben Gwirem i Becalelem Smotriczem na czele mogą uznać każde porozumienie za de facto kapitulację. I rzeczywiście, Ben Gwir, minister bezpieczeństwa państwowego z ramienia partii Żydowska Siła, oświadczył, że układ z Hezbollahem byłby straszliwym błędem, i wezwał premiera, aby słuchał, co mają do powiedzenia żołnierze walczący bezpośrednio w Libanie. To istotne zastrzeżenie, ponieważ według izraelskich mediów sztab Cahalu (którego członkowie oczywiście nie walczą na froncie) również jest zwolennikiem rozejmu.
Burmistrzowie dwóch miast w północnym Izraelu – Dawid Azulaj z Metulli i Awichaj Stern z Kirjat Szemony – patrzą na rozejm podobnie jak Ben Gwir. Obaj oświadczyli, że byłaby to kapitulacja, która otwiera drogę do powtórki z 7 października.
Barak Rawid dodaje, że porozumienie było o krok od finalizacji już tydzień temu, ale wysiłki zostały mimowolnie storpedowane przez nakaz aresztowania Binjamina Netanjahu i byłego już ministra obrony Joawa Galanta. Jak na ironię, wiadomość o nakazie wydanym przez Międzynarodowy Trybunał Karny gruchnęła akurat podczas spotkania Hochsteina z Bibim. Premier wpadł w szał, który jeszcze się zaognił, kiedy Francja ogłosiła, że postąpi zgodnie z instrukcjami trybunału.
Szkopuł w tym, że Francja ma być jednym z krajów nadzorujących implementację postanowień rozejmu. Po pierwszej wojnie światowej Liban był francuskim terytorium mandatowym, a język francuski wciąż jest tam swoistym językiem półurzędowym. Udział Paryża jest więc praktycznie niezbędny. Biden w rozmowie z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem zwrócił uwagę, że trudno z jednej strony być mediatorem, a z drugiej – zapowiadać aresztowanie szefa rządu jednej ze stron.
Wydaje się, że Paryż z pomocą Waszyngtonu zdołał zażegnać kryzys dyplomatyczny. Francuskie ministerstwo spraw zagranicznych wydało nowy, bardziej stonowany komunikat, który jednak nie zawierał (oczekiwanej zapewne przez Izrael) deklaracji, iż Francja zignoruje nakaz aresztowania. Niemniej Izrael zgodził się oficjalnie na udział Francji w implementowaniu porozumienia, Francja zaś zobowiązała się do ocieplenia stosunków z Izraelem.
Tymczasem trwa wymiana ciosów między Cahalem a Hezbollahem. Wczoraj bojownicy Partii Boga odpalili w stronę Izraela około 250 pocisków rakietowych. Dziś było ich ponad czterdzieści. Żołnierze 91. Dywizji wykryli wczoraj kilka wyrzutni rakietowych, które były już przygotowane do odpalenia pocisków. Znajdowały się one na stanowiskach, z których odpalono część pocisków we wczorajszej salwie.
בחצר בית ספר בדרום לבנון: רקטות ומצבורי אמצעי לחימה שהושמדו – תיעוד ממצלמות הגוף של כוחות חטיבה 769
לכל הפרטים והתיעודים >> https://t.co/fGrNYcPhan pic.twitter.com/grYJtWEUIm— צבא ההגנה לישראל (@idfonline) November 19, 2024
Chejl ha-Awir kontynuuje naloty na Bejrut. W tym przeprowadzonym 22 listopada nad ranem na cel – budynek wielokondygnacyjny – w dzielnicy Basta zginęło co najmniej pięćdziesiąt pięć osób.
Dziś rano służba prasowa Cahalu wezwała mieszkańców kolejnej libańskiej wsi – Halty – do ewakuacji na północ od rzeki Awali. Wskazano także miejsca w Bejrucie, Tyrze i An-Nabatijji, które wkrótce potem zostały zbombardowane. Samoloty zniszczyły około ćwierci setki budynków zidentyfikowanych jako wykorzystywane przez szefostwo Hezbollahu.
Łącznie – według libańskiego ministerstwa zdrowia – od 8 października 2023 roku w wojnie Hezbollahu z Izraelem zginęło w Kraju Cedrów ponad 3600 osób, a rannych zostało ponad 15 tysięcy. Niestety dane te nie czynią rozróżnienia między bojownikami Hezbollahu a niewinnymi cywilami. Po stronie izraelskiej zginęło 140 żołnierzy i cywilów. Porozumienie o zawieszeniu broni oszczędziłoby obu krajom dalszych ofiar, a po południowej granicy ponad 60 tysięcy ewakuowanych osób mogłoby powrócić do swoich domów na północnych rubieżach Państwa Żydowskiego.