W związku z największą w historii Izraela katastrofą naftową władze w Jerozolimie oskarżają Iran o terroryzm ekologiczny. Od czasu rozpoczęcia prac porządkowych 21 lutego zebrano z izraelskiego wybrzeża niemal sto ton smoły i skażonego materiału. W sprawie wszczęto dochodzenie i okazało się, że dość szybko ustalono pierwotnego winowajcę. Odpowiedzialnym za zanieczyszczenie środowiska ma być zbiornikowiec przewożący nielegalny ładunek z Iranu do Syrii. Teheran dotąd nie skomentował izraelskich oskarżeń.

Minister ochrony środowiska Gila Gamli’el z Likudu poinformowała, że winowajca to należący do Libijczyków zbiornikowiec Emerald pływający pod banderą Panamy. Gamli’el nazwała Emeralda jednostką piracką i połączyła go z Islamską Republiką Iranu. Wyszedłszy z irańskiego portu, Emerald wyłączył system identyfikacji AIS. Włączył go dopiero na czas przejścia przez Kanał Sueski, a następnie ponownie wyłączył, kiedy zbliżył się do Izraela. Notabene była to dla tego statku pierwsza wizyta we wschodniej części Morza Śródziemnego od ośmiu lat.



Zbiornikowiec spędził niemal dobę w dniach 1–2 lutego na wysokości izraelskiego wybrzeża. Cały czas przebywał poza wodami terytorialnymi, ale na obszarze izraelskiej strefy ekonomicznej. Ministerstwo środowiska podejrzewa, że załoga – na rozkaz Iranu – celowo wrzuciła ropę do morza. Następnie Emerald ruszył w dalszą drogę do Syrii, gdzie znów włączył AIS. Wyciek dotarł na izraelskie plaże 17 lutego. Sztorm sprawił, że skażenia nie udało się dostrzec na morzu i tam go zlikwidować.

– Iran prowadzi terroryzm nie tylko za pomocą broni nuklearnej. Iran prowadzi terroryzm, niszcząc środowisko. Nasza walka z zanieczyszczeniem i szkodami w środowisku naturalnym to walka między państwami – napisała Gamli’el na Twitterze. Wcześniej podejrzenia padłu między innymi na grecki zbiornikowiec Minerva Helen.

Dyrektor ministerialnego wydziału do spraw ochrony morza Rani Amir uważa jednak, iż incydent może wynikać raczej z niekompetencji niż złośliwości. Zbiornikowiec przemycał ropę z Iranu do Syrii wbrew embargu, a ponieważ trudno w takiej sytuacji oczekiwać zachowania najwyższych standardów bezpieczeństwa, coś mogło pójść nie tak. Z tego właśnie względu resort do tej pory nie potwierdził terrorystycznego charakteru zdarzenia, nie chcąc eskalować niestabilnych relacji między Jerozolimą a Teheranem.



Najwięcej znaków zapytania pojawia się w kwestii nieaktywnego transpondera w dniach 1–3 lutego. Obecnie powiązania z Iranem są badane przez Izrael, Stany Zjednoczone i państwa Zatoki Perskiej.

– Nie widzę powodu, by wątpić w izraelskie twierdzenia, że Iran ponosi odpowiedzialność za to ostatnie naruszenie norm prawa międzynarodowego – powiedział Adam Ereli, były ambasador Stanów Zjednoczonych w Bahrajnie. – Jest to w pełni zgodne z ugruntowanym wzorcem wrogich i lekkomyślnych działań Islamskiej Republiki Iranu. Niestety, takie zachowania będą się powtarzać aż do czasu, gdy społeczność międzynarodowa nałoży wystarczająco poważne obostrzenia na Teheran.

Jeśli udałoby się udowodnić odpowiedzialność Iranu za wylanie ropy naftowej do morza, będzie to miało poważne konsekwencje dla bezpieczeństwa regionalnego. Doktor Theodore Karasik, analityk zajmujący się sprawami Zatoki Perskiej, przekonuje, że określenie przez izraelski rząd szkód spowodowanych wyciekiem jako „ekoterroryzm” ma ogromne znaczenie. Jest to bowiem zarzucenie winy nie tylko za atak na Izrael, ale także za złamanie Konwencji o zakazie broni chemicznej z 1993 roku.



Wciąż jest jednak dużo niepewności, gdyż cisza radiowa na Emeraldzie jest jedynie dowodem poszlakowym. Poruszanie się bez radiowego sygnału identyfikacyjnego w Zatoce Perskiej – zaliczającej się do najbardziej ruchliwych arterii morskich na świecie – i na wodach blisko Izraela wskazuje co najmniej na przemyt ropy (Amerykanie nazywają to „zwodniczymi praktykami żeglugowymi”), ale niekoniecznie na celowe zanieczyszczenie wybrzeża. Należy zrobić więcej, aby ustalić zamiary i działania załogi statku, a także ewentualnych mocodawców. Analiza chemiczna skażenia będzie miała kluczowe znaczenie w ustaleniu pochodzenia ropy, ale dla ustalenia przebiegu zdarzenia konieczne byłoby przesłuchanie kapitana i załogi.

Do oczyszczania plaż ściągnięto setki żołnierzy.
(IDF Spokesperson’s Unit / CC BY-SA 3.0)

Należy także podkreślić, że stanowisko Gili Gamli’el najwyraźniej nie jest stanowiskiem całego rządu Izraela. Minister obrony Benny Ganc zaprzeczył, jakoby Jerozolima miała twarde dowody na terroryzm ekologiczny Iranu, i stwierdził, że są to na razie domysły. Także przedstawiciele Mosadu odcięli się od oskarżeń i oświadczyli, że nie uczestniczyli w dochodzeniu. Ponadto domysły Gamli’el nie są poparte przekonywającymi dowodami.



Niemniej jednak minister ochrony środowiska nie jest jedyną osobą w izraelskich władzach widzącą tu winę Iranu. Islamska republika specjalizuje się bowiem w walce asymetrycznej na morzu. Część sceny politycznej w Izraelu wnioskuje o sprawstwie Iranu na podstawie innych zdarzeń, przede wszystkim eksplozji na samochodowcu MV Helios Ray znajdującym się w Zatoce Omańskiej – pływającym pod banderą bahamską, ale należącym do armatora z Izraela. Doszło do niej w nocy z 24 na 25 lutego, gdy statek szedł do Singapuru z Arabii Saudyjskiej. Najprawdopodobniej w ataku wykorzystano miny magnetyczne przymocowane do burty.

Tymczasem wkrótce po zawinięciu do Syrii Emerald ruszył w drogę powrotną do Iranu. W chwili pisania tego artykułu stoi na kotwicy w północnej części Zatoki Perskiej, mniej więcej w pół drogi między Kuwejtem a Buszehrem.

Zobacz też: Zdjęcia sterowca na lotniskowcu pokazują dawne (i przyszłe?) realia działań ZOP

(maritime-executive.com, jpost.com, forbes.com)

IDF Spokesperson's Unit / CC BY-SA 3.0