Nocą z 24 na 25 lutego na znajdującym się w Zatoce Omańskiej samochodowcu MV Helios Ray – pływającym pod banderą bahamską, ale należącym do armatora z Izraela – doszło do eksplozji. Przedwczoraj izraelski minister obrony Benny Ganc powiedział, że jego „wstępna ocena” odnośnie do tego zdarzenia jest taka, iż za atakiem stoją Irańczycy. Na odpowiedzialność Teheranu wskazali również premier Binjamin Netanjahu i szef sztabu Sił Obronnych Izraela Awiw Kochawi.

Helios Ray miał sporo szczęścia, gdyż uszkodzeniu nie uległ napęd, nikt też nie doznał obrażeń, ale kapitan zmuszony był do zawinięcia do najbliższego portu. Według ustaleń dokonanych pod wejściu statku do Dubaju wybuch pozostawił dziury powyżej linii wodnej po obu stronach kadłuba. Załodze liczącej dwadzieścia osiem osób i jednostce szybko zapewniono bezpieczeństwo.

– Uszkodzenia to dwa otwory o średnicy około 1,5 metra, ale nie jest jeszcze dla nas jasne, czy było to spowodowane ostrzałem rakietowym czy minami, które przymocowano do kadłuba statku – oświadczył Rami Ungar, właściciel Helios Ray.



– Iran chce uderzyć w izraelską infrastrukturę i obywateli Izraela – powiedział Ganc w wywiadzie dla lokalnej telewizji Kan. – Położenie statku w chwili ataku w stosunkowo bliskiej odległości od Iranu nasuwa przekonanie, że to państwo stoi za atakiem. Biorąc pod uwagę bliskość i kontekst, taka jest moja ocena.

Izraelski minister obrony nie ukrywa jednak, iż dla wyjaśnienia tego zdarzenia trzeba będzie przeprowadzić głębsze dochodzenie. Teheran początkowo powstrzymał się od komentarza w tej sprawie. Do Dubaju udała się izraelska delegacja. MV Helios Ray to 200-metrowy statek typu ro-ro zbudowany w 2015 roku. Jest własnością przedsiębiorstwa Ray Shipping z Tel Awiwu (firma zarejestrowana jest na wyspie Man na Morzu Irlandzkim). W rejs do Singapuru wyruszył z Ad‑Dammamu, miasta portowego we wschodniej Arabii Saudyjskiej.

Izraelski Kanał 13 podał, że według przedstawicieli ministerstwa obrony irańska marynarka wojenna wykonała precyzyjny atak, wystrzeliwując dwa pociski wycelowane tak, aby uszkodzenia nie zatopiły statku. Później jednak dziennikarze tego kanału przedstawili inną wersję: w ataku wykorzystano miny magnetyczne przymocowane do burty. Wiadomo też, że wszystkim statkom należącym do izraelskich armatorów nakazano zmianę typowego zachowania, tak aby zredukować ryzyko potencjalnego powtórnego ataku.



Wczoraj polityczni i wojskowi przywódcy Izraela spotkali się, aby opracować plan działań odwetowych i pokazać Teheranowi, że nie pozostanie bezkarny w przypadku kolejnych prób atakowania statków handlowych. Nie podano do wiadomości publicznej żadnych ustaleń, ale efekty spotkania mogliśmy prawdopodobnie obserwować w Syrii dzisiejszej nocy. Na cele w południowym Damaszku spadły pociski, które wystrzelono znad Wzgórz Golan.

Po ataku na irańskie obiekty w Syrii dziennik Kaihan kontrolowany przez irański reżim i powiązany z otoczeniem najwyższego przywódcy Alego Chameneia odniósł się do ataku na izraelski statek. W oświadczeniu przekazano, że było to odpowiedzią na ataki na siły irańskie i proirańskie w Syrii i Iraku. Z kolei Izrael już się nie kryje z tym, że prowadzi regularne działania w Syrii mające powstrzymywać Iran. Warto przypomnieć, że izraelskie uderzenie przyszło zaledwie kilka dni po tym, jak Stany Zjednoczone zaatakowały obiekty należące do irańskich milicji we wschodniej Syrii. Zginęła co najmniej jedna osoba, kilka kolejnych zostało rannych. Była to reakcja na uderzenie rakietowe z 15 lutego na amerykańską bazę lotniczą w Irbilu w północnym Iraku i inne obiekty.



Izraelskie źródła wywiadowcze twierdzą, że irańskie Siły Ghods i wspierane przez nie milicje stworzyły prężną infrastrukturę w As-Sajjida Zajnab na południu Damaszku. Irańczycy mają tam kilka podziemnych baz. Nie ulega więc wątpliwości, że uderzenia będą się powtarzać, aby pomniejszyć wpływy irańskie w Syrii. Według Kochawiego w 2020 roku Siły Obronne Izraela przeprowadziły operacje wymierzone w 500 celów położonych na terytorium kontrolowanym przez Damaszek.

Na Iran wskazywało doświadczenie poprzednich ataków i wcześniejsze deklaracje Teheranu, że Izrael spotka się z wyrachowanym działaniem. Była to reakcja na likwidację Mohsena Fachrizadego (o której szerzej pisaliśmy w tym artykule), ojca irańskiego programu jądrowego.

Pisząc o doświadczeniach wskazujących na Teheran, należy też przypomnieć o ataku na dwa saudyjskie zbiornikowce na wodach Zatoki Omańskiej w czerwcu 2019 roku. Na obu – znajdujących się w pobliżu wejścia do cieśniny Ormuz – doszło do pożaru. Wówczas od razu podejrzewano, że jednostki cywilne stały się obiektem ataku. Amerykanie upublicznili film i oskarżyli irański Korpus Strażników Rewolucji o przeprowadzenie operacji wymierzonej w statki. Do zbiornikowca Front Altair zbliżył się patrolowiec typu Hendidżan wraz z licznymi motorówkami i kutrami szturmowymi. Pasdarani przymocowali do burt miny magnetyczne. Patrolowiec typu Gaszti, także należący do Pasdaranów, podszedł do zbiornikowca Kokuka Courageous i usunął z burty minę magnetyczną.



Od początku 2021 roku podróżowanie w regionie jest bardzo niebezpieczne. 4 stycznia w rejonie cieśniny Ormuz żołnierze Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej przejęli kontrolę nad chemikaliowcem MT Hankuk Chemi pod banderą południowokoreańską. Pasdarani otoczyli statek w szybkich uzbrojonych łodziach. Teheran poinformował, że zatrzymanie statku i załogi było nieodzowne i spowodowane zanieczyszczeniem wody w Zatoce Perskiej.

Wywołało to zdecydowaną reakcję Seulu, który wysłał w ten rejon niszczyciel Choe Yeong (DDH 981) podporządkowany jednostce antypirackiej Cheonghae działającej w Rogu Afryki. Akcja Pasdaranów miał swój smaczek, gdyż poprzedziła bliską wizytę wiceministra spraw zagranicznych Korei Południowej w Teheranie. Wówczas Teheranowi chodziło o uwolnienie 7 miliardów dolarów z funduszy zamrożonych w południowokoreańskich bankach.

Zobacz też: Ukraina rozważa zakup myśliwców JF-17

(timesofisrael, jpost.com, reuters.com)

Tasnim News Agency, Tasnim News Agency, CC BY 4.0