Tej nocy w miasto Irbil w północnym Iraku uderzyło co najmniej sześć pocisków balistycznych. Cele były dwa – nowo budowany konsulat Stanów Zjednoczonych w tym mieście oraz irbilski port lotniczy, który jest też wykorzystywany jako amerykańska baza lotnicza. Według obecnie dostępnych informacji nikt nie zginął wskutek ataku, żaden pocisk nie uderzył bezpośrednio w konsulat, a port lotniczy wznowił już normalną pracę.

Atak przeprowadzono z irańskiego Chasabadu w ostanie Azerbejdżan Wschodni, około 250 kilometrów od Irbilu. Użyto najprawdopodobniej pocisków balistycznych Fateh-110 o zasięgu 300 kilometrów, wyposażonych w głowicę bojową o wagomiarze 225 kilogramów i zaliczanych do najcelniejszych pocisków irańskich. Pocisk ten ma również wersję rozwojową o nazwie Mobin, mającą się cechować zasięgiem do 500 kilometrów i jeszcze lepszą celnością.



Atak na pewno nie miał nic wspólnego z trwającą wojną w Ukrainie. Mamy za to do czynienia z odwetem Teheranu za niedawny izraelski atak lotniczy, wskutek którego w Damaszku zginęło dwóch członków Korpusu Strażników Rewolucji Islamskiej. Nie mając możliwości, aby zemścić się na „małym szatanie”, irański reżim postanowił najwyraźniej ugodzić w zamian „wielkiego szatana”.

Paradoksalnie wszystko wskazuje, że najpoważniejsze szkody atak wyrządził w siedzibie telewizji Kurdistan 24, znajdującej się obok konsulatu. Sam konsulat był zaś najprawdopodobniej pusty, gdyż wciąż trwają tam prace budowlane. Personel dyplomatyczny ma się przenieść do nowej siedziby dopiero pod koniec tego roku. Taki wybór celów sugeruje wszakże, iż Irańczycy nie chcieli zabijać Amerykanów, ale raczej zadać symboliczny cios w ich dumę i poczucie bezpieczeństwa.

Łączna liczba użytych pocisków szacowana jest na dwanaście. Wiadomo, że przed atakiem nad Irbilem krążył niewielki bezzałogowy aparat latający. Najpewniej był to irański dron mający rozpoznać rejon celu, a być może także sfilmować przebieg i skutki ataku. Krążą również niepotwierdzone pogłoski, jakoby na lotnisku w momencie uderzenia znajdował się samolot Northrop Grumman E-11A – powietrzna stacja przekaźnikowa dla łączności na polu walki – i to właśnie on miałby być głównym celem. USAF posiada tylko trzy maszyny tego typu (zobacz też: Pocisk 358. Irańska przeciwlotnicza amunicja krążąca).



Zagadkowy jest w tym wszystkim wybór momentu ataku. Z jednej strony mamy rosyjską napaść na naszego wschodniego sąsiada, co sprawia, że uwaga Waszyngtonu jest skupiona na Europie Środkowej i Wschodniej, więc kwestie bliskowschodnie, jak prawie nigdy, zeszły na drugi plan. Ajatollahowie mogli widzieć w tym coś na kształt gwarancji bezkarności. Zarazem jednak zaryzykowali, że Iran zostanie wciągnięty – jeśli nie militarnie, to chociaż dyplomatycznie – w wojnę w Ukrainie.

Ale jest też druga kwestia: negocjacje w sprawie nowego układu JCPOA. Obecnie są one zawieszone, ponieważ Rosja wplotła tam żądania dotyczące zdjęcia sankcji nałożonych po bandyckiej napaści na Ukrainę, ale zanim to nastąpiło, wszystko wskazywało, że rozmowy zmierzają do pozytywnego zakończenia. Atak na amerykańskie instalacje może postawić pod znakiem zapytania dalsze postępy. Teheran oczywiście nie postrzega Waszyngtonu jako sojusznika w rozmowach (tę rolę odgrywa raczej Moskwa), ale antagonizowanie go jeszcze bardziej w tak krytycznym momencie musi budzić zdziwienie.

Podkreślmy również, że to nie pierwszy atak pociskami balistycznymi na lotnisko w Irbilu. 8 stycznia 2020 roku irańskie pociski spadły tam w ramach irańskiej zemsty za śmierć Ghasema Solejmaniego, szefa Sił Ghods odpowiedzialnych za projekcję siły Iranu poza granicami państwa.



Przy tamtej okazji serwis DEBKAfile, dobrze znany ze współpracy z izraelskimi i amerykańskimi służbami specjalnymi, twierdził, że do naprowadzania pocisków Iran używał rosyjskich satelitów systemu GLONASS. Miało to umożliwić precyzyjne uderzenie – z dokładnością do dziesięciu metrów – gdyż irańskie pociski nie są tak celne, jak by tego życzył sobie Teheran. Ciekawym pytaniem na następne dni jest więc: czy i tym razem pojawią się takie oskarżenia? A jeśli tak – czy wpłyną w jakikolwiek sposób na sytuację w Ukrainie?

Aktualizacja (2.17): Atak uszkodził również kilka innych budynków w pobliżu lotniska. Na szczęście tam również nikt nie zginął ani nie został ranny.

Aktualizacja (19.10): Wychodzą na jaw kolejne dziwne informacje na temat ataku na Irbil. Głównym celem miała być rzekomo posiadłość niejakiego Baza Karina, kurdyjskiego magnata naftowego i jakoby współpracownika Mosadu, który w tymże domu zorganizował swoją lokalną centralę. To, że pociski uderzyły w pobliżu budynku konsulatu, miało być tylko niefortunnym zbiegiem okoliczności.

Zobacz też: Nie będzie zbiorników konforemnych dla Super Hornetów US Navy

Mohammad Sadegh Heydari, Creative Commons Attribution 4.0 International