Irańska media państwowe poinformowały o próbie rakiety nośnej Zuldżana. Test określono jako udany, ale nie zakończył się wyniesieniem satelity na orbitę – do tego potrzebne będą kolejne odpalenia. Odbył się on prawdopodobnie 1 lutego i ma związek z 42. rocznicą rewolucji islamskiej w Iranie, gdyż ajatollahowie chełpią się najważniejszymi osiągnięciami w okresach głównych świąt państwowych.

Irańskie źródła określają Zuldżanę (tak nazywał się koń imama Husajna, wnuka proroka Mahometa) jako mierzącą 25 metrów trzystopniową rakietę zdolną do wynoszenia na niską orbitę okołoziemską (czyli na wysokość poniżej 2 tysięcy kilometrów) ładunków o masie nieprzekraczającej 220 kilogramów (jednego większego satelitę lub maksymalnie dziesięć mniejszych). Silniki dwóch pierwszych stopni zasilane są paliwem stałym, trzeci – paliwem ciekłym.



Rakietę odpalono z wyrzutni stacjonarnej zainstalowanej na stanowisku na jednym z poligonów w centralnym Iranie. Według lokalnych źródeł silnik na paliwo stałe pierwszego stopnia jest największym wyprodukowanym dotąd w Iranie. Niewątpliwie Zuldżana w przyszłości może być wykorzystywana także do celów wojskowych, o czym świadczyć może przystosowanie jej do odpalania z wyrzutni mobilnej.

– Test pomógł Iranowi sprawdzić działanie najpotężniejszego silnika rakietowego wyprodukowanego w kraju – powiedział mediom Ahmad Hosejni, rzecznik ministerstwa obrony.

Jeffrey Lewis, ekspert do spraw kontroli zbrojeń Middlebury Institute of International Studies w Kalifornii określił, że zasięg Zuldżany z głowicą bojową ważącą 1,2 tony wynosiłby około 5 tysięcy kilometrów. Oznacza to, że mogłaby razić cele w Chinach i Wielkiej Brytanii.



Dla Iranu jest to niewątpliwie duży krok naprzód zarówno w ramach rozwoju programu kosmicznego, jak i w ramach wysiłków na rzecz opracowania nosicieli głowic jądrowych. Silnik na paliwo stałe – który jest znacznie trudniejszy do opracowania – sprawia, że pocisk można szybciej przygotować do odpalenia i może być umieszczony na wyrzutniach mobilnych, a także przemieszczany podziemnymi korytarzami między stanowiskami strzeleckimi. Tym samym pociski można z łatwością ukrywać przed okiem ciekawskich satelitów.

Pierwszy irański wojskowy satelita rozpoznawczy Nur-1 (światło) znalazł się na orbicie okołoziemskiej w kwietniu 2020 roku. Korpus Strażników Rewolucji Islamskiej poinformował wówczas, że wyniosła go trzystopniowa rakieta nośna Ghased (posłaniec), która wystartowała 22 kwietnia około godziny 8:30 czasu lokalnego z mobilnej wyrzutni na poligonie Szahrud na Wielkiej Pustyni Słonej w północno-wschodniej części kraju. Wówczas jednak – co warte podkreślenia – żaden stopień rakiety nie był napędzany paliwem stałym.

Zuldżana jako element układanki dyplomatycznej

Rozwój irańskiego programu kosmicznego, w tym rakiet nośnych, dolewa oliwy do ognia w i tak już napiętych stosunkach między Stanami Zjednoczonymi a Iranem (oraz między Iranem a Izraelem). Test Zuldżany może więc skomplikować wysiłki administracji Joego Bidena dążącej do spowolnienia lub cofnięcia prac Iranu nad bronią jądrową.



Administracja Baracka Obamy w lipcu 2015 roku wynegocjowała porozumienie ograniczające rozwój programu jądrowego w Iranie w zamian za zniesienie sankcji gospodarczych. W 2018 roku Donald Trump – nieuznający kompromisów w stosunkach międzynarodowych – wycofał Stany Zjednoczone z umowy. W odpowiedzi na amerykańskie decyzje Teheran znów nadał tempa programowi jądrowemu, a po zamachach na Solejmaniego i niemal rok później na Fachrizadego oficjalnie przystąpił do wzbogacania izotopu uranu do 20% czystości pierwiastka.

W ostatnich miesiącach prezydentury Trumpa często dochodziło do zdarzeń, które mogły doprowadzić do eskalacji napięcia. Amerykański prezydent nie zdecydował się jednak na atak na Iran, choć o takie rozwiązanie pytał swoich dowódców. Biden z kolei zasygnalizował, że Waszyngton ponownie przystąpi do JCPOA. Tradycyjnie takiemu rozwiązaniu przeciwny jest Binjamin Netanjahu.

– Chcielibyśmy upewnić się, że przywrócimy niektóre parametry i ograniczenia dotyczące programu, które porzucono w ciągu ostatnich dwóch lat – powiedział Jake Sullivan, doradca Bidena do spraw bezpieczeństwa narodowego.

Już teraz wiadomo, że nie będzie łatwo znowu zasiąść do stołu negocjacyjnego. Umowa międzynarodowa dotyczy nie pocisków balistycznych, ale jedynie przystosowania głowic do przenoszenia ładunków nuklearnych. Z tego wynika, że nie będzie można „wrócić do umowy”, a wręcz przeciwnie – należy zasiąść do rozmów o nowej umowie. Kelsey Davenport, ekspert od spraw nuklearnych think-tanku Arms Control Association wskazuje, że najmądrzej byłoby toczyć rozmowy udziałem państw najbliższych terytorialnie Iranowi.



– Myślę, że bardziej sensowne jest dążenie do wprowadzenia jakichś ograniczeń w zakresie programu rakietowego, gdyż irańskie pociski balistyczne stanowią zagrożenie regionalne – powiedziała Davenport. – Istnieje wiele ograniczeń, których zastosowanie można rozważyć, w tym dotyczące zasięgu, rodzaju paliwa lub liczby wyrzutni.

Warto zauważyć, że powrócono do określania czasu potrzebnego Iranowi na uzyskanie materiału potrzebnego do zbudowania głowicy nuklearnej. Sekretarz stanu Antony Blinken zaznaczył, że Teheran dzielą miesiące od osiągnięcia tego etapu. Szef irańskiej dyplomacji Mohammad Dżawad Zarif – jak zwykle – odpiera takie zarzuty i twierdzi, że program ma wyłącznie charakter pokojowy. Podobnie jest z obecnym programem kosmicznym, który ma mieć zastosowanie cywilne.

Negocjacje – o ile do nich dojdzie – zapowiadają się jako bardzo trudne. Rozbieżność stanowisk nie napawa optymizmem. Ostanie wydarzenia jeszcze z kadencji Trumpa nie zbudowały środków wzajemnego zaufania. W ostatnim czasie pojawiły się doniesienia o możliwej zmianie fatwy Alego Chameneia dotyczącej zakazu nabywania, rozwijania lub wykorzystywanie broni nuklearnej. W ubiegłym miesiącu dla libańskiej telewizji wywiadu udzielił irański dyplomata Amir Musawi, który ujawnił, że jeśli Izrael lub Stany Zjednoczone podejmą „niebezpieczne” kroki, najwyższy przywódca Iranu może zdecydować się na taki krok.

Możliwość osiągnięcia porozumienia z pewnością oddalać będą faktyczne działania Irańczyków, którzy w ostatnim czasie zamontowali jedną z trzech kaskad, zawierającej 174 wirówki IR-2m, a 30 stycznia rozpoczął wypełnianie sześciofluorkiem uranu. Instalacja dwóch pozostałych kaskad niebawem zostanie zakończone.

Zobacz też: Izrael sprzeciwi się sprzedaży F-35 Katarowi

(jpost.com, timesofisrael.com, reuters.com)