Rosyjski serwis Avia.pro poinformował, że Irak bardzo poważnie myśli o sprzedaży wszystkich trzydziestu czterech amerykańskich myśliwców wielozadaniowych F-16IQ, a w zamian planuje pozyskać dwadzieścia cztery MiG-i-29 lub… pewną liczbę Su-57. Jeśli te informacje okażą się prawdziwe, nie będą żadnym zaskoczeniem. Współgrają one z publikacją serwisu internetowego Iraq Oil Report, o której pisaliśmy kilka dni temu w artykule Irackie F-16 sparaliżowane przez korupcję i niekompetencję.

Prawdopodobieństwo, iż Irak faktycznie kupi Su-57, jest praktycznie zerowe. Bagdad znajdzie fundusze na zakup kilku Su-57, ale będzie ich zbyt mało, aby zaspokoić potrzeby obrony powietrznej kraju. Inaczej będzie w przypadku MiG-ów-29, które mogą znacznie zwiększyć zdolności obronne Iraku, oczywiście przy założeniu, że uda się zachować ich sprawność techniczną, zwłaszcza że Fulcrumy są w stanie wypełniać te same zadania co irackie „szesnastki”, do których Amerykanie dostarczyli jedynie stare typy broni powietrze–powietrze.

F-16IQ dostarczono do Iraku w latach 2014–2017. Uważa się, że to presja polityczna ze strony Waszyngton zmusiła rząd w Bagdadzie do zakupu samolotów właśnie tego typu. Obecnie jednak maszyny stacjonujące na co dzień w bazie Balad są faktycznie bezużyteczne dla ochrony przestrzeni powietrznej kraju i dla wsparcia wojsk lądowych w walce z islamistami.



Jak informuje Iraq Oil Report, w Iraku mamy do czynienia z załamaniem się potencjału wojskowego, który ma związek z degradacją stosunków ze Stanami Zjednoczonymi i z wszechobecną korupcją. W kilkunastu wywiadach iraccy urzędnicy i amerykańscy kontrahenci – chcący zachować anonimowość – szczegółowo opisali kilka schematów przestępczych i błędów w nadzorze, do których przez długi czas miało dochodzić w bazie Balad.

F-16IQ zbliżający się do amerykańskiej latającej cysterny.
(US Air Force / Master Sgt. Russ Scalf)

Z nich wyłania się druzgocący obraz pracy zarówno irackiego lotnictwa wojskowego, jak i przedsiębiorstwa Sallyport Global Services, amerykańskiego wykonawcy odpowiedzialnego za zapewnienie bazie żywności, kwater sypialnych, procedur bezpieczeństwa i dostaw paliwa. Wszystko za około 375 do 400 milionów dolarów rocznie. Jak się okazało, brak konserwacji samolotów to niejedyny powód uziemienia tak wielu myśliwców. Baza Balad stała się głównym ośrodkiem korupcji, rozmytej odpowiedzialności, braku nadzoru i kumoterstwa, które razem wzięte stworzyły niebezpieczne i dysfunkcyjne środowisko pracy.



Dowódcy mieli fałszować zapisy lotów szkoleniowych, które w rzeczywistości się nie odbywały, aby ukryć sprzeniewierzenie niewykorzystanego paliwa. Iraccy technicy fałszowali zezwolenia dotyczące dalszego używania części silników, których naprawa lub wymiana była opóźniona, pomimo że stwarzali w ten sposób poważne zagrożenie dla życia pilotów. Niekompetencja była rażąca, a za przykład może posłużyć fakt, że pewnego razu obsługa naziemna zostawiła we wlocie powietrza narzędzia, które później zostały zassane do silnika po starcie. Według raportu mechanicy – zatrudniani dzięki koneksjom rodzinnym – nie mieli wiedzy, jak naprawiać maszyny, i nie odbywali koniecznych szkoleń, toteż dodatkowo pogarszali stan techniczny myśliwców.

Irackie ministerstwo obrony, rzecznik prasowy wojsk lotniczych i dowództwo irackiej bazy odmówili komentarza na temat zarzutów i wątpliwości podniesionych w raporcie. Opowiedział jedynie dyrektor operacyjny Sallyport, który niejako odparł zarzuty, powołując się na długą i pełną sukcesów współpracę ze stroną iracko-amerykańską. Nie robił sobie nic ze śmiałych kradzieży paliwa na kwotę od 250 do 500 tysięcy dolarów miesięcznie.

Iracki MiG-29 zniszczony w czasie „Pustynnej Burzy” w 1991 roku.
(SSGT Jose Otero, domena publiczna)

Do powyższych zarzutów dołącza fakt, że współpraca w sferze politycznej i obronnej z Waszyngtonem chyli się ku upadkowi i nie przypomina tej z czasów, gdy premierem irackiego rządu był Nuri al-Maliki. Od czasu zamachu na generała Ghasema Solejmaniego jest w stanie praktycznego rozkładu. Nic więc dziwnego, że Bagdad zwraca się w stronę Rosji, z którą chce teraz dobijać targu i podpisywać kontrakty zbrojeniowe.



Potencjalne zamówienie MiG-ow-29 to niejedyna opcja Bagdadu w dziedzinie zakupów rosyjskiego uzbrojenia. Irak nadal rozważa pozyskanie systemu przeciwlotniczego S-400 Triumf, ale negocjacje w tej sprawie są zawieszone. Ewentualna decyzja o zakupie S-400 może wywołać reakcję Waszyngtonu. Urzędnicy Departamentu Stanu już w 2018 roku ostrzegali, że pozyskanie S-400 może spowodować nałożenie sankcji na mocy ustawy CAATSA (Countering America’s Adversaries Through Sanctions Act). Za kilka dni jednak to Joe Biden będzie odpowiadał za politykę zagraniczną Stanów Zjednoczonych i możliwe jest nowe rozdanie w stosunkach międzynarodowych z Rosją.

Doświadczenie uczy, że wymiana uzbrojenia na rosyjskie nie musi być barierą nie do pokonania. W czerwcu 2020 roku irackie ministerstwo obrony ogłosiło wymianę amerykańskich czołgów na rosyjskie w 35. Brygadzie 9. Dywizji Pancernej. Dostarczone w lutym czołgi T-90S trafiły do jednostek, które wcześniej były wyposażone w czołgi M1A1 Abrams.

Irackie lotnictwo ma też oczywiście wieloletnie doświadczenie z samolotami spod znaku Mikojana i Guriewicza. Pierwsze MiG-i-15bis trafiły nad Tygrys i Eufrat w 1959 roku. MiG-i-29 dostarczono reżimowi Saddama Husajna pod koniec lat osiemdziesiątych. Było to najprawdopodobniej czterdzieści jeden sztuk, których nie zdążono już użyć w wojnie z Iranem, za to podczas operacji „Pustynna Burza” co najmniej połowa została zestrzelona lub zniszczona na ziemi, lub też ewakuowana do Iranu. Kilka lat po wojnie w Zatoce Perskiej Irakijczycy wycofali Fulcrumy ze służby wobec wyczerpania resursu silników i braku możliwości remontu.

Zobacz też: Australia i USA zbudują razem broń hipersoniczną

(avia.pro)

mil.ru, Creative Commons Attribution 4.0 International