Indyjska marynarka wojenna zaczyna coraz mocniej przygotowywać się do budowy trzeciego lotniskowca. Więcej wskazuje także na to, że Vishal będzie bardzo różnił się od ciągle dokańczanego Vikranta.
Dowództwo marynarki wojennej wyceniło cały program na 25 miliardów dolarów. Tak wysokie koszty obejmują projekt i budowę okrętu wraz z zakupem pięćdziesięciu siedmiu myśliwców pokładowych. W tej ostatniej kategorii za faworytów uchodzą Dassault Rafale M i Boeing F/A-18E/F Block III. Jednym z wymagań stawianych przed kandydatami jest możliwość startu z wyposażonego w skocznię startową lotniskowca Vikramaditya. Odpowiednie testy powinny zostać przeprowadzone już niedługo.
Marynarka domaga się także, aby lotniskowiec otrzymał napęd jądrowy i katapulty elektromagnetyczne. Koronnym argumentem jest tutaj rozbudowa chińskiej floty, w tym budowa kolejnego lotniskowca. Ministerstwo obrony odnosi się jednak chłodno do tak ambitnych planów. Powodem są, jak zawsze, finanse. Zgoda na życzenia marynarki wymagałaby podwojenia wydatków na zakupy nowego sprzętu.
Vishal jest już określany jako pierwszy indyjski superlotniskowiec. Według obecnych założeń okręt ma mieć wyporność rzędu 65 tysięcy ton i zabierać na pokład do pięćdziesięciu pięciu statków powietrznych. Oprócz myśliwców i śmigłowców w skład skrzydła pokładowego mają wejść również samoloty wczesnego ostrzegania. Wyłania się z tego obraz okrętu zbliżonego rozmiarami do brytyjskich lotniskowców typu Queen Elizabeth, ale wyposażonego w katapulty zamiast skoczni startowej.
Dla porównania: Vikrant wypiera 40 tysięcy ton i będzie zabierał na pokład tylko dwadzieścia sześć MiG-ów-29K oraz dziesięć śmigłowców. Indyjska marynarka wojenna chciałaby mieć trzy lotniskowce. Po jednym dla dowództw wschodniego i zachodniego teatru operacji oraz jeden w rezerwie.
(indiatoday.in)