Francuski koncern stoczniowy Naval Group i holenderska stocznia Royal IHC podpisały kontrakt na dostawę modułów i innych stalowych komponentów dla czterech zamówionych okrętów podwodnych typu Orka dla holenderskiej marynarki wojennej. Umowa jest realizacją zobowiązania Naval Group do zlecania wielu prac przy budowie okrętów podwodnych przedsiębiorstwom holenderskim.

Royal IHC (wtedy  jeszcze pod nazwą IHC Holland) powstało w 1965 roku z połączenia pięciu mniejszych stoczni. Obecna nazwa obowiązuje od 2014 roku. Spółka specjalizuje się w budowie specjalistycznych statków do prac podwodnych i obsługi instalacji offshore. Od pewnego czasu firma rozszerza swoją działalność na sektor obronny i odpowiadała między innymi za budowę okrętu wielozadaniowego HMNZS Canterbury dla marynarki wojennej Nowej Zelandii, remonty trzech okrętów logistycznych holenderskiej marynarki wojennej, a także będzie dostawcą komponentów dla nowych belgijsko-holenderskich fregat.

Naval Group i Royal IHC już w 2018 roku podpisały porozumienie zakładające zlecenie części prac przy nowych okrętach podwodnych holenderskiej firmie, w przypadku wyboru oferty francuskiej. W prace zlecone Royal IHC będą zaangażowane również inne holenderskie przedsiębiorstwa. Dzięki temu gospodarka tego kraju nie tylko odczuje bezpośrednie korzyści ekonomiczne, ale pozwoli to również wzmocnić cały przemysł stoczniowy, a co być może jeszcze ważniejsze, pozwoli zachować know-how w kwestii budowania okrętów podwodnych. Miejmy nadzieję, że w przypadku polskiej „Orki” rządowi uda się wynegocjować z którymś z partnerów co najmniej podobne warunki przemysłowe.

Wizja artystyczna nowych holenderskich okrętów podwodnych.
(Ministerie van Defensie)

– Jesteśmy dumni, że będziemy mieli swój wkład w ten strategiczny projekt – powiedział prezes Royal IHC Derk te Bokkel. – Ten kontrakt jest potwierdzeniem zaufania i doświadczenia Royal IHC. Gratulujemy również pozostałym holenderskim partnerom zaangażowanym w ten program. Mocne zaangażowanie holenderskiego przemysłu jest kluczowe dla zachowania i zdobywania nowych umiejętności, doświadczonych pracowników i wzrostu gospodarczego.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1800 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

SIERPIEŃ BEZ REKLAM GOOGLE 88%

Royal IHC dysponuje dwoma stoczniami w Kinderdijk i Krimpen aan den IJssel. Nie poinformowano jeszcze, w której z nich zostanie uruchomiona produkcja modułów dla okrętów podwodnych. Wiadomo natomiast, że produkcja ma ruszyć w drugiej połowie 2026 roku. Do tego czasu na terenie wybranego zakładu ma powstać zaplecze produkcyjne oraz zostaną ustanowione strefy bezpieczeństwa chroniące przed nieuprawnionym dostępem. Produkcja zamówionych komponentów pozwoli na utworzenie kilkuset nowych miejsc pracy.

– Nasza współpraca z Royal IHC bazuje na udowodnionym doświadczeniu w technice podwodnej i budowie skomplikowanych statków – dodał Mark Donderwinkel, dyrektor holenerskiego oddziału Naval Group. – Przygotowywaliśmy się do tego od 2018 roku inwestując w rozwój umiejętności i integrację technologiczną. Udział Royal IHC w znaczącym stopniu przyczynił się do naszego zwycięstwa i jest potwierdzeniem dużego znaczenia współpracy przemysłowej w obrębie Europy.

Orka bez Tomahawków

Zgodnie z naszymi przewidywaniami holenderskie okręty podwodne nie zostaną uzbrojone w amerykańskie pociski manewrujące Tomahawk. Od momentu wyboru okrętów podwodnych konstrukcji francuskiej było wiadomo, że integracja amerykańskich pocisków z francuskim okrętem będzie problematyczna, nie tyle od strony technicznej ile politycznej. Oficjalna przyczyna porzucenia pomysłu zakupu Tomahawków ma być jednak inna. Według holenderskich dokumentów rządowych przeszkodą w pozyskaniu Tomahawków jest zbyt wysoki koszt ponownego uruchomienia produkcji pocisku w wersji odpalanej z wyrzutni torpedowej oraz zbyt długi czas z tym związany.

Po rezygnacji z pocisków amerykańskich, wydawało się, że oczywistym drugim wyborem będą francuskie pociski MdCN, niejako fabrycznie zintegrowane z francuskimi okrętami podwodnymi. Tymczasem stało się inaczej. Sekretarz obrony Gijs Tuinman w dokumencie Verwerving Maritime Strike (zamówienie morskiego systemu uderzeniowego) poinformował, że Orki zostaną uzbrojone w pociski Joint Strike Missile dostosowane do odpalania z okrętów podwodnych (Joint Strike Missile-Submarine Launch, JSM-SL). Pociski mają wejść do służby w 2032 roku.

Makieta pocisku JSM-SL w kapsule ochronnej
(Maciej Hypś, Konflikty.pl)

JSM-SL jest opracowywany przez norweskiego Kongsberga w kooperacji z kilkoma innymi europejskimi państwami, zwłaszcza Hiszpanią. W porównani do bazowego lotniczego wariantu JSM, w pocisku morskim zmodyfikowano nieco kadłub tak by mieścił się w wyrzutni torped kaliber 533 mm. W wyrzutni pocisk jest umieszczony w kapsule ochronnej i może zostać wystrzelony, ale może również samodzielniej z niej wypłynąć. Po wypłynięciu na powierzchnię kapsuła jest odrzucana i pocisk kontynuuje lot do celu.

Jeszcze w 2023 roku ministerstwo obrony stwierdziło, że Tomahawk jest jedynym pociskiem spełniającym holen­derskie wymagania, zwłaszcza jeśli chodzi o zasięg sięgający około 1600 kilometrów. Tymczasem JSM-SL będzie pociskiem znacząco różniącym się od Tomahawka. Według informacji  producenta zasięg wersji lotniczej JSM jest większy niż 300 kilometrów. Według innych danych może sięgać około 550 kilometrów. To nadal znacznie mniej niż w przypadku Tomahawka, a mowa o wersji lotniczej, która nie musi tracić paliwa na start i wznoszenie. Podobnie z głowicą bojową, która w przypadku JSM ma masę około 120 kilogramów, podczas gdy w Tomahawku są to 454 kilogramy.

Odpalenie Tomahawka z brytyjskiego okrętu podwodnego HMS Astute.
(POA(Phot) Paul Punter / MOD)

Na marginesie warto jeszcze raz zastanowić się nad podaną przez Holendrów informacją o zbyt wysokim koszcie ponownego uruchomienia produkcji Tomahawków odpalanych z wyrzutni torped. Wiadomo, że pociski w dokładnie takim wariancie wykorzystuje na okrętach podwodnych typu Astute brytyjska Royal Navy. Opierając się na holenderskich informacjach oznacza to, że takie pociski nie są już produkowane, a więc wraz z wyczerpaniem się resursów obecnych pocisków, brytyjskie okręty podwodne zostaną pozbawione tego uzbrojenia. Chyba że Brytyjczycy zdecydują się ponieść koszty zaporowe dla Holandii. Albo te informacje były tylko wymówką dla przykrycia rzeczywistego powodu rezygnacji z Tomahawków, na przykład odmowy Amerykanów do ich integracji z francuskimi okrętami.

Holenderska Orka

Kontrakt na nowe holenderskie okręty podwodne podpisano jesienią 2024 roku. Zgodnie z umową pierwsze dwa okręty mają zostać dostarczone w ciągu dziesięciu lat. Cały kontrakt dotyczy czterech jednostek, a jego całkowity koszt jest szacowany na 5,6 miliarda euro. Okręty podwodne typu Blacksword Barra­cuda będą miały 82 metry długości, 8,2 metra średnicy i 3300 ton wyporności w zanurzeniu. Załoga składa się z trzydziestu pięciu oficerów i marynarzy. Na pokładzie jest miejsce dla dodatkowych dwudziestu czterech pasażerów, głównie z myślą o żołnierzach sił specjalnych. Okręty będą nosiły nazwy Orka, Zwaardvis (włócznik), Barracuda (bara­kuda) i Tijgerhaai (żarłacz tygrysi).

Infografika prezentująca typ Blacksword Barracuda.
(Ministerie van Defensie)

Uzbro­jenie obejmuje torpedy F21, pociski przeciw­okrę­towe Exocet, pociski manew­rujące, pociski przeciwlot­nicze, miny FG29 oraz wabie Canto‑S. Do tego wyrzutnie torped będą wykorzystywane do dokowania bezzałogowych pojazdów podwodnych. Według nieoficjalnych informacji na okręcie ma się zmieścić zapas trzydziestu sztuk amunicji w różnych kombinacjach.

Napęd będą stanowiły cztery silniki wysokoprężne MTU 4000. Do tego dojdzie silnik elektryczny o mocy 4,5–5 megawatów. Holenderskie Orki nie będą wyposażone w napęd niezależny od powietrza atmosferycznego AIP (air-independent propulsion). Natomiast na pokładzie znajdą się akumulatory litowo-jonowe o większej gęstości energetycznej umożliwiające dłuższe przebywanie pod wodą. Dostawcą akumulatorów będzie francuska firma Saft.

Naval Group