Biuro polityczne Hamasu wybrało swojego nowego szefa, który zajmie miejsce zabitego przez Izraelczyków Ismaila Hanijji. Wybór padł na dotych­cza­so­wego przywódcę Hamasu w Strefie Gazy i jednego z architektów operacji „Potop Al-Aksa” – Jahję Sinwara. Jest to decyzja z jednej strony zaskakująca, z drugiej zaś… stuprocentowo logiczna.

W artykułach o wojnie w Strefie Gazy, które publikowaliśmy przez minione dziesięć miesięcy, postać Sinwara z oczywistych względów pojawiała się wielokrotnie. Zwracaliśmy przede wszystkim uwagę na to, że „pierwszy terrorysta Gazy” przebywa w ukryciu gdzieś w tunelach pod Strefą Gazy, a dostęp do niego mają tylko naj­bar­dziej zaufani współ­pracownicy.

Przypomnijmy: w ubiegłym miesiącu wydawana w Londynie gazeta Asharq Al-Awsat ustaliła, że jedynie dwie lub trzy osoby wiedzą, gdzie znajduje się Sinwar. One odpowiadają za to, aby niczego mu nie brakowało, one też aranżują jego kontakty ze światem zewnętrznym. Jeden z krewnych Sinwara powiedział gazecie, iż Sinwar dopuszcza dla siebie jeden z dwóch scenariuszy: albo wypchnięcie sił izraelskich z Gazy w drodze trans­akcji, albo też śmierć męczeńską.

Notabene na początku lutego odna­le­ziono jedno z podziemnych biur uży­wa­nych wcześniej przez Sinwara. Miały się tam znajdować jego ubrania, odręczne notatki, a nawet szczo­teczka do zębów. Później opubli­kowano także nagranie z kamery w jednym z tuneli pod Chan Junus, mające przed­stawiać Sinwara z żoną, dziećmi i bratem, Ibrahimem.

Chociaż terrorysta przebywa w ukryciu i ogranicza kontakty ze światem zewnętrznym do minimum (aby utrudnić namierzenie), trzyma rękę na pulsie i jest na bieżąco informowany zarówno o wyda­rze­niach na polu walki, jak i o nego­cja­cjach z Izra­elem. Jest też w stanie przekazywać rozkazy i instrukcje, a jak dowodzi jego awans – zachowuje kontakt ze strukturami poza Gazą. Niemniej wymuszona izolacja utrudni mu bieżące zawiadywanie dzia­łal­noś­cią organizacji. Trzeba pamiętać, że Hamas to nie tylko Gaza. Ma on cztery zasadnicze sekcje, odpowiadające za: Gazę, Zachodni Brzeg, diasporę i tak zwanych więźniów bezpieczeństwa siedzących w izraelskich więzieniach.

Hanijja, przebywający na luksu­so­wym wygnaniu w Katarze, nie mógł wprawdzie bezpośrednio sterować tym, co Hamas czyni w Gazie (ponoć o planowanym ataku na Izrael dowie­dział się z kilku­go­dzin­nym wyprze­dze­niem), ale też mógł prawie bez ograniczeń pielęgnować kontakty ze sponsorami i sojusznikami Hamasu. Do tego grona zalicza się oczywiście Iran (gdzie Hanijja dokonał żywota), a także Katar, który przez wiele lat był najważniejszym darczyńcą Hamasu (w końcowym okresie za zgodą Izraela). Notabene Katar zaoferował Hanijji i innym promi­nent­nym hamasow­com gościnę w poro­zu­mie­niu z Waszyng­tonem właśnie po to, aby istniał trwały i pewny kanał łączności na wypadek, gdyby trzeba było prowadzić negocjacje.

Tak się akurat składa, że jeszcze nigdy nie istniała równie pilna potrzeba nego­cjacji z Hamasem jak teraz. Śmierć Hanijji z ręki Mosadu zablo­ko­wała kanał łączności i wywróciła cały proces do góry nogami. Pomińmy już to, że trudno oczekiwać, aby po śmierci swojego wodza Hamas miał ochotę zasiąść do stołu z „okupan­tami”. Ale nawet jeśli, to sam proces wydłuży się o czas niezbędny, aby przekazać komunikaty z kolejnymi propozycjami Sinwarowi i otrzymać odpowiedź. Poza tym Sinwar, w przeciwieństwie do Hanijji, nie będzie wystawiony na presję ze strony władz Kataru (czyli pośrednio – ze strony USA). A to będzie trzecim czynnikiem utrudniającym negocjacje.

Łatwość kontaktu ze światem zewnętrznym stawiała na pozycji faworyta Chalida Maszala, poprzed­nika Hanijji na stanowisku szefa politbiura, również mieszka­ją­cego w Katarze. Argumentem przeciwko niemu było jednak to, iż wewnętrzne przepisy organizacji formalnie nie pozwalają mu na kolejną kadencję. Poza tym Maszal od lat wiedzie żywot bajecznie bogatego emeryta, działa na marginesie wielkiej polityki i nie ma bieżącego rozeznania w sytuacji Hamasu.

Nie da się też ukryć, że Sinwar ma zalety, które musiały wywrzeć wrażenie na pięćdziesięciu elektorach wybierających nowego szefa politbiura. Przede wszystkim wysłano w ten sposób wiadomość pod adresem Państwa Żydowskiego: nie boimy się, nie ustąpimy, wojna w Gazie będzie trwała, a likwidowanie naszych przywódców nic w tej materii nie zmieni. Podkreślono również w ten sposób, że Hamas skupia się właśnie na Gazie, a nie na katarskich luksusach. W praktyce organizacja zakomunikowała, iż kładzie wszystkie karty na stół i pozwala, aby jej nowy szef poprowadził ją do ostatecznego rozstrzygnięcia: zwycięstwa w Gazie lub otchłani.

Sinwar cieszy się też ogromną popularnością w Gazie. Podkreślmy: Hamas nie jest tam powszechnie kochany, prowadzi bowiem politykę represji i kontroli, która czasem przywodzi na myśl realia stalinizmu. Ale kto popiera Hamas – ten uwielbia Sinwara. A zwłaszcza teraz, gdy w Gazie trwa przytłaczający kryzys humanitarny

Dla wielu Palestyńczyków i Pales­tynek, którzy normalnie patrzyliby na terrorystów z ukosa, Hamas jest teraz jedyną nadzieją na pomszczenie najbliższych straconych w toku wojny (nawet jeśli zginęli przez wadliwe hamasowskie rakiety czy przez to, że Hamas rozkrada dostawy jedzenia).

Jahja Sinwar urodził się w 1962 roku w obozie dla uchodźców w Gazie. Jako 23-latek pomógł założyć służbę bez­pie­czeń­stwa, polu­jącą na „zdrajców” współ­pra­cu­ją­cych z Izraelem. Niedługo potem, gdy Ahmad Jasin założył Hamas, ubecja Sinwara stała się oficjalną policją partyjną. W 1988 roku został aresztowany przez Izraelczyków za planowanie operacji mającej doprowadzić do porwania i zamordowania dwóch żołnierzy Cahalu.

W toku przesłuchań Sinwar przyznał się do zabicia czterech Pales­tyń­czy­ków oskarżonych o kolaborację. Jednego udusił gołymi rękoma, drugiego – kefiją, trzeciego zabił przypadkowo w trakcie prze­słu­cha­nia, a czwartego zastrzelił w czasie zatrzymania. Izraelski sąd skazał go na czterokrotne dożywocie.

Zza krat Sinwar budował wpływy w Hamasie. Utrzymywał regularne kontakty z członkami organizacji po drugiej stronie murów, a w więzieniu był „emirem” organizującym współ­pracę uwię­zio­nych hama­sow­ców oraz dbającym o ich morale i świadomość poli­tyczną. W 2004 roku zdiag­no­zo­wano u niego guza mózgu. Izraelscy chirurdzy przeprowadzili operację, która niemal na pewno uratowała mu życie.

Sinwar odzyskał wolność w 2011 roku jako jedna z 1026 osób uwolnionych w zamian za izraelskiego żołnierza Gilada Szalita, uprowadzonego przez Hamas. O jego roli w organizacji w tym okresie najlepiej świadczy to, że – za plecami Izraelczyków – był aktywnym uczestnikiem negocjacji. Na zdjęciu poniżej widzimy Hanijję witającego Sinwara tuż po uwolnieniu.

W 2017 roku Sinwar stanął na czele Hamasu w Gazie. Jest uważany za jednego z twórców planu ataku z 7 października 2023 roku, choć bardziej w wymiarze politycznym aniżeli taktycznym czy operacyjnym; w toku wojny jeden z rzeczników Cahalu nazwał go wprost „twarzą zła”. Wiadomo, że płynnie mówi po hebrajsku i doskonale orientuje się w izraelskich realiach politycznych i kulturowych, a ponoć nawet w popkulturze. Jest też hafizem – człowiekiem, który zna na pamięć całą treść Koranu.

Sinwar doskonale rozumie, co mu grozi, więc aby się zabezpieczyć, regularnie się prze­miesz­cza i na pewno trzyma przy sobie kilkoro (o ile nie więcej) zakładników. Chce w ten sposób uniknąć losu Muhammada Dajfa, dowódcy Brygad imienia Izz ad‑Dina al‑Kassama (formacji bojowych Hamasu) i twórcy planu ataku na Izrael od strony taktycznej. Dajf został prawdopodobnie zabity w lipcu w izraelskim nalocie, chociaż Hamas konsekwentnie dementuje tę informację.

Yousef Mohammad / IMAGESLIVE via ZUMA Press Wire / Alamy Stock Photo