Niechciane w US Air Force bezzałogowe statki powietrzne RQ-4 Global Hawk rozpoczną służbę w zupełnie innym charakterze. Ich producent, Northrop Grumman, rozpoczął modyfikację czterech maszyn w standardzie Block 20 do konfiguracji znanej jako Range Hawk – przeznaczonej do monitorowania prób z bronią hipersoniczną. Jako dron klasy HALE (High Altitude Long Endurance) RQ-4 doskonale się nadaje do nowej roli – długotrwałość jego lotu na wysokości 18 tysięcy metrów sięga 34 godzin. USAF pragnie zachować w służbie liniowej jedynie drony w standardzie Block 40, wobec tego zarówno „dwudziestki”, jak i „trzydziestki” będą potrzebowały nowych właścicieli.

Global Hawki przekazane do modyfikacji należały wcześniej do 319. Skrzydła Rozpoznawczego z bazy Grand Forks w stanie Dakota Północna. Obecnie znajdują się w kompleksie Grand Sky – sąsiadującym z bazą Grand Forks – gdzie zarówno Northrop Grumman, jak i General Atomics mają zakłady skupiające się na pracach nad bezzałogowymi aparatami latającymi. Po instalacji nowego wyposażenia RQ-4 trafią do placówek na wschodnim i zachodnim wybrzeżu kraju, gdzie znajdują się poligony oceaniczne, na których można bezpiecznie realizować próby broni hipersonicznej.

Serwis The War Zone, który informuje o przeobrażeniu Global Hawków w Range Hawki (od słowa range, czyli w tym kontekście: poligon), podkreśla, że wyznaczenie im nowej roli z jednej strony wynika z wyrażanej od dawna przez US Air Force chęci pozbycia się najstarszych maszyn tego typu, a z drugiej – odzwierciedla szybko rosnące obecnie znaczenie broni hipersonicznej w amerykańskich siłach zbrojnych.



Wiadomo, że istnieje już co najmniej jeden Range Hawk. Zdjęcie tego egzemplarza, noszącego cywilną rejestrację N874NA, ujawniono we wrześniu zeszłego roku. Pochodzi on z parku maszynowego NASA. Ma to sens, jeśli wziąć pod uwagę, że RQ-4 należące do Centrum Badań Lotniczych imienia Neila A. Armstronga posiada kilka dronów tego typu już wcześniej używało ich w charakterze platformy monitorującej próby broni hipersonicznej.

RQ-4 doprowadzony do standardu Range Hawk, zdjęcie z września 2020 roku.
(USAF)

Najprawdopodobniej N874NA jest – formalnie lub nieformalnie – prototypem Range Hawka mającym zweryfikować poprawność koncepcji i projektu. A tym samym rozpoczęcie prac nad kolejnymi czterema egzemplarzami pozwala zakładać, że weryfikacja wypadła pozytywnie. Niestety nie ujawniono, jakie dokładnie przyrządy zajmą miejsce obecnego wyposażenia Global Hawków. RQ-4 to maszyna zwiadowcza wyposażona w pakiet czujników HISAR z radarem z aperturą syntetyczną, opracowany na bazie systemu ASARS-2 używanego przez U-2. Zasadniczo sposób działania RQ-4 i U-2 są pod wieloma względami zbliżone, ale obserwacja prób broni hipersonicznej będzie wymagała innych przyrządów i innych metod.

Najoczywistsza modyfikacja polega na tym, że zamiast radaru do obserwacji ziemi Range Hawk otrzyma radar śledzący cele powietrzne. Z informacji podawanych przez The War Zone wynika, że pojawić się może również zestaw czujników elektrooptycznych, w tym lidar (urządzenie mierzące odległość poprzez oświetlanie celu światłem laserowym i pomiar odbicia) oraz teleskop wielospektralny. Można się spodziewać także wyposażenia ich w łącze danych o dużym zasięgu i wysokiej przepustowości, które będzie przekazywać dane telemetryczne w czasie rzeczywistym.



TWZ spekuluje, że każdą próbę mogłoby zabezpieczać grupa Range Hawków, które dzięki temu zapewniałyby łączność wzdłuż linii wzroku niezależnie od łączności satelitarnej. Ze względu na wysokie znaczenie (i takiż koszt) prób pojazdów hipersonicznych redundancja w dziedzinie łączności jest nie do przecenienia. Minie jednak sporo czasu, zanim Range Hawki rozpoczną nową służbę. Egzemplarze, które trafiły do Grand Sky, są wyeksploatowane, wymagają kompleksowych przeglądów i remontów.

W sierpniu tego roku lokalny Grand Forks Herald pisał o planowanym użyciu Range Hawków nad Pacyfikiem, gdzie amerykańskie siły zbrojne dysponują ogromnymi poligonami nadającymi się do prób pocisków o zasięgu kilku tysięcy kilometrów. Jeden z nich to Point Mugu przy bazie sił kosmicznych Vandenberg w stanie Kalifornia, drugi – Pacific Missile Range Facility na wyspie Kauaʻi na Hawajach. Właśnie tam 19 marca 2020 roku odbył się pierwszy test pocisku C-HGB. Z kolei na poligonie Point Mugu zorganizowano (nieudaną) próbę odpalenia pocisku AGM-183A Air-Launched Rapid Response Weapon (ARRW) z B-52H, a także niedawną próbę pocisku PrSM przeznaczonego dla US Army.

USNS Howard O. Lorenzen (T-AGM-25) w Yokosuce.
(US Navy / Petty Officer 1st Class Peter Burghart)

Obecnie próby pocisków hipersonicznych i balistycznych na poligonach oceanicznych są zabezpieczane przez duże ugrupowania okrętów i jednostek okrętopodobnych. Bodaj najsłynniejszym z nich jest USNS Howard O. Lorenzen (T-AGM-25), wyróżniający się dwiema antenami systemu radiolokacyjnego Cobra King. Wcześniej te same zadania wypełniał przebudowany frachtowiec USNS Observation Island (T-AGM-23). Kluczową rolę odgrywają też samobieżna platforma radiolokacyjna SBX-1 (Sea Based X Band Radar) i okręt zabezpieczający USNS Worthy (T-AGOS-14), którego głównym zadaniem jest obliczać trajektorię pocisku we wczesnej fazie lotu i uruchomić procedurę samozniszczenia, gdyby stwierdzono nieplanowane zboczenie z kursu. Do tego rutynowo angażuje się niszczyciele z systemem Aegis.

USAF ma nadzieję, że Range Hawki pozwolą ograniczyć zapotrzebowanie na jednostki pływające, a tym samym częściowo uniezależnić się od marynarki wojennej i oszczędzić pieniądze. Jeżeli RQ-4 Block 20 dobrze wypadną w nowej roli, prawdopodobnie analogiczną modyfikację przejdą kolejne egzemplarze, tym razem w wersji Block 30, które mają być wycofane ze służby w ciągu najbliższych kilku lat. W sumie USAF posiada dwadzieścia jeden maszyn w obu tych standardach.

Platforma radiolokacyjna SBX-1 na statku transportowym MV Blue Marlin. Dysponuje ona także własnym napędem, który pozwala jej przemieszczać się na mniejsze odległości bez pomocy z prędkością do 9 węzłów.
(US Department of Defense)



USAF nie jest zainteresowany dalszym użycie starszych Global Hawków, ponieważ wychodzi z założenia, że drony te nie są w stanie przetrwać w bronionej przestrzeni powietrznej, i chce je zastąpić UAV-ami nowszej generacji, zdolnymi do przenikania w głąb strefy rażenia nieprzyjacielskiej obrony przeciwlotniczej. Platformą taką może być trudno wykrywalny dron w układzie latającego skrzydła Northrop Grumman RQ-180. Wprawdzie wciąż otacza go nieprzenikniona mgła tajności, ale szczątkowe informacje, które przedostały się do mediów, wskazują, że RQ-180 istnieje i lata. Istnieją nawet przesłanki pozwalające sądzić, że osiągnął wstępną gotowość operacyjną już w roku 2019.

W temacie samolotów do obserwacji prób z bronią rakietową (Amerykanie nazywają je: missile range support aircraft) warto jeszcze przypomnieć, że US Navy także częściowo odświeża swoją flotę. W 2018 roku marynarka odebrała pojedynczy samolot NC-37B, zbudowany na bazie Gulfstreama G550 i wykorzystujący płatowiec w konfiguracji CAEW (Conformal Airborne Early Warning). Zajmie on miejsce jednego z dwóch samolotów NP-3D Billboard, stworzonych na bazie maszyn ZOP P-3A Orion, w składzie eskadry VX-30 „Bloodhounds”.

Zobacz też: Niemcy za bardzo oszczędzają na wojskach lądowych

US Air Force / Tech. Sgt. Marie Brown