Według informacji uzyskanych przez Financial Times francuskie ministerstwo obrony jest gotowe udostępnić Brytyjczykom jeden ze swoich okrętów desantowych. Paryż chce w ten sposób wesprzeć sojusznika, jeśli ten – w celach oszczędnościowych – zdecyduje się wycofać ze służby okręty desantowe typu Albion.

Przyszłość Albionów stoi obecnie pod znakiem zapytania. Nie wiadomo jeszcze, czy planowane cięcia budżetowe wejdą w życie, ale jeśli tak, to jaki będzie ich wpływ na stan posiadania brytyjskich sił zbrojnych. Jest jednak prawdopodobne, że przy takim scenariuszu w ciągu kilku lat bandera na Albionie i Bulwarku zostanie opuszczona po raz ostatni. Już od jakiegoś czasu mówi się, że obie jednostki (wraz z kilkoma fregatami) mogą być odsprzedane do Ameryki Południowej.

– Mamy trzy okręty o bardzo dużych możliwościach – mówi jeden z francuskich oficerów cytowanych przez FT, odnosząc się do jednostek typu Mistral. – Jeśli jeden z dwóch krajów musi zredukować część swojego potencjału wskutek ograniczeń budżetowych, możemy ograniczyć skutki tego kroku, stając z tym krajem ramię w ramię.

Sytuacja Royal Navy staje się coraz trudniejsza. Przedwczoraj informowaliśmy o tym, że wszystkie brytyjskie niszczyciele stoją w porcie. Coraz bliższa jest także wspomniana wyżej sprzedaż fregat, przesądzony wydaje się także los śmigłowcowca HMS Ocean, którego zakupem jest zainteresowana Turcja.

Wprawdzie trwają prace nad nowymi fregatami i okrętami podwodnymi, ale jeśli cięcia budżetowe pójdą za daleko, duży potencjał nowych okrętów naszego wyspiarskiego sojusznika zostanie zmarnowany. Utrata okrętów desantowych będzie w tym kontekście szczególnie dotkliwa, a lotniskowce typu Queen Elizabeth i okręty-doki typu Bay załatają tę dziurę jedynie częściowo.

Zobacz też: Indie negocjują zakup francuskich Jaguarów

(ft.com, ukdefencejournal.org.uk)

Rama, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 France license.