W czasie rytuału otrzęsin po przybyciu do nowej jednostki w 2019 roku pilot francuskich sił powietrznych został przywiązany do jednego z celów na poligonie w czasie ćwiczeń z ostrą amunicją. 5 maja tego roku pilot – który chce pozostać anonimowy – złożył w prokuratorze w Marsylii zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa. W zawiadomieniu nie wskazano ani personaliów, ani nawet liczby osób mogących brać udział w otrzęsinach.

Incydent wydarzył się, gdy pilot przybył do położonej na Korsyce bazy Solenzara (Base aérienne 126), w której na stałe stacjonuje tylko śmigłowcowa jednostka poszukiwawczo-ratunkowa, ale która jest również regularnie odwiedzana przez jednostki myśliwskie, szkolące się na pobliskim poligonie. Nie wiadomo, do której jednostki należał składający skargę pilot, ale prawdopodobnie do jednej z eskadr myśliwskich.

Pilotowi założono na głowę czarny worek, ręce i nogi unieruchomiono taśmą klejącą, po czym został przez kilku kolegów wrzucony na tył furgonetki. Zawieziono go na poligon i pasem transportowym przypięto do jednego z celów na poligonie. Zostało to uwiecznione na zdjęciach przekazanych prokuraturze. Jako dowód przekazano również film, na którym według opisu widać kilka myśliwców wykonujących przeloty na bardzo małej wysokości. W zawiadomieniu do prokuratury pilot stwierdził, że w czasie kilku przelotów słyszał pobliskie wybuchy ostrej amunicji.



– Groziło mu realne niebezpieczeństwo śmierci lub poważnego zranienia z powodu przewiezienia w niebezpieczny sposób i uwięzienia na poligonie – tłumaczą prawnicy składający wniosek. – Pociski kalibru 30 milimetrów mogły go zabić. Rzeczywisty cel był umieszczony w odległości około kilometra, ale istniało niebezpieczeństwo w postaci rykoszetów lub odłamków. Ponadto symulowany ostrzał pilota mógł, z powodu błędu lub przeoczenia, zmienić się w prawdziwy.

Zdjęcia i filmy zostały zrobione przez innych uczestników otrzęsin, którzy później wymieniali się nimi w grupie na WhatsAppie. Wysłano je również do samego zainteresowanego.

Rzecznik prasowy Armée de l’air et de l’espace, pułkownik Stéphane Spet, powiedział, że dowództwo przeprowadziło wewnętrzne dochodzenie i osoby odpowiedzialne poniosły konsekwencje. Nie ujawniono, ile osób zostało ukaranych, ale najpoważniejszą karą zastosowaną przez dowództwo był zakaz opuszczania koszar.



Pułkownik Spet dodał, że życie pilota ani przez moment nie było zagrożone. Nie zaprzeczył autentyczności zaprezentowanych zdjęć i filmów, ale określił je jako mylące i sprawiające fałszywe wrażenie, jakoby piloci samolotów mieli strzelać dokładnie do tego celu, do którego był przywiązany pilot. Tymczasem ćwiczenia z użyciem uzbrojenia odbywały się w innej części poligonu, a najbliższe punkty upadku amunicji były odległe od skarżącego o mniej więcej kilometr.

W osobnym oświadczeniu siły powietrzne potępiły jakiekolwiek zachowania szkodzące fizycznemu i psychicznemu dobrostanowi żołnierzy. Podkreślono także pełną gotowość do współpracy przy dochodzeniu prowadzonym przez prokuraturę.

Na pytanie, dlaczego dopiero teraz wniesiono sprawę do prokuratury, mimo że do zdarzenia doszło w 2019 roku, jego adwokat Frédéric Berna powiedział, że początkowo pilot nie uświadamiał sobie, w jak niebezpiecznej sytuacji go postawiono, i nie chciał zadzierać z przełożonymi. Pod koniec 2020 roku złożył jednak skargę do dowództwa, ale gdy uznał, że wojsko nie traktuje jego sprawy wystarczająco poważnie, zdecydował się skierować sprawę do prokuratury. Odpowiadając na oświadczenie pułkownika Speta, adwokat powiedział, że ani on, ani jego klient nie dostali żadnej informacji o ukaraniu osób zamieszanych w ten incydent.

– Można by pomyśleć, że to zakładnik islamistów, a działo się to we Francji, na poligonie w Solenzarze – tłumaczył adwokat. – Istnieją dwa wyjaśnienia tego skandalu. Albo wszyscy o tym wiedzieli i przez to są współsprawcami, albo każdy może coś takiego zrobić bez wzbudzania zainteresowania. W obu przypadkach jest to niebezpieczne i dowodzi niekompetencji. Ale po tym, jak sprawę przeprowadzono, wygląda to na straszny rytuał. Wyszedł na jaw, ponieważ jeden odważny człowiek nie chciał tolerować tego, w jaki sposób był traktowany.



Poszkodowany nadal jest pilotem francuskiego lotnictwa wojskowego, ale nie lata już myśliwcami.

W ostatnich latach francuskie siły powietrzne kilkukrotnie oskarżano o stosowanie przemocy i dyskryminację. W 2013 roku dwaj żołnierze zostali skazani na cztery miesiące więzienia w zawieszeniu za prześladowanie żołnierza ze 125. Bazy Lotniczej w Istres. W 2011 roku ów żołnierz został oskarżony o dezercję, ale w toku śledztwa zeznał, że uciekł, bo nie mógł już wytrzymać znęcania.

Natomiast w 2020 roku prokuratura rozpoczęła śledztwo w sprawie psychicznego znęcania się i dyskryminacji ze względu na płeć w 133. Bazie Lotniczej w Nancy-Ochey. Zawiadomienie złożyło sześciu żołnierzy, z których dwóch odeszło już z wojska. Kobieta miała być nazywana „dziwką” i „niczym więcej niż parą cycków”, a dowództwo miało o wszystkim wiedzieć i starć się tuszować sprawę.

Zobacz też: Trophy HV na Abramsach w Polsce

(laprovence.com, reuters.com)

via Frédéric Berna