Filipiny rozpoczęły procedurę zrywania zawartego w listopadzie ubiegłego roku kontraktu na dostawę rosyjskich śmigłowców wielozadaniowych Mil Mi-17. 11 sierpnia portal Defense News przekazał, że problemem jest wpłacona wcześniej zaliczka w wysokości 48,2 miliona dolarów z kontraktu wartego 322,3 miliona. Rząd w Manili robi wszystko, aby odzyskać wpłaconą sumę, jednak szanse na to są nikłe, szczególnie jeśli spojrzymy na główny powód anulowania kontraktu.

Filipiński rząd zrywa umowę z powodu obawy, że kraj zostanie objęty amerykańskimi sankcjami na mocy ustawy Countering America’s Adversaries Through Sanctions Act. Przyjęta w 2017 roku ustawa ma odciągnąć rządy i firmy od pozyskiwania sprzętu wojskowego od państw takich jak Iran, Korea Północna czy Rosja. Z drugiej strony Manila mogła mieć te same obawy co Indie. Nie wiadomo, czy ze względu na sankcje nałożone po napaści na Ukrainę Rosja będzie zdolna do realizacji zamówienia i czy możliwa będzie realizacja płatności. Do tego w momencie kupna rosyjskiego uzbrojenia Filipiny mogłyby stracić w oczach sojuszników.

—REKLAMA—

– Myślę, że anulowanie tego kontraktu przez [byłego już] prezydenta Rodriga Duterte było naprawdę rozsądne, ponieważ może nam to oszczędzić wielu kłopotów – powiedział filipiński ambasador w Stanach Zjednoczonych Jose Romualdez. Nowy prezydent Ferdinand „Bongbong” Marcos objął stanowisko 30 czerwca.

W rządowym komunikacie możemy przeczytać także, iż decyzja o zerwaniu umowy przez poprzednią administrację wymuszona została zmianą priorytetów i globalnymi wydarzeniami politycznymi. Dodatkowo możemy przeczytać, że otwarty ma zostać kanał dialogu dyplomatycznego ze stroną rosyjską w sprawie anulowania kontraktu.

Filipiński S-70i z transportem pomocy humanitarnej dla ofiar supertajfunu Odette na Lyete w styczniu tego roku.
(Tactical Operations Group 8)

Po zerwaniu umowy Manila pozostanie jednak z poważnym problemem – braku śmigłowców transportowych potrzebnych wojsku. Filipiny są państwem wyspiarskim, składającym się z ponad 7 tysięcy wysp, do których da się dotrzeć najszybciej właśnie drogą powietrzną. Nękane są one często klęskami żywiołowymi i rebeliami (między innymi ze strony muzułmańskich bojówek). Rosyjskie śmigłowce mogły być wykorzystywane do działań bojowych, poszukiwawczo-ratowniczych i ewakuacji medycznej.

W porównaniu z obecnie eksploatowanymi wiropłatami filipińskiego lotnictwa śmigłowce rosyjskie oferowały znacznie większe możliwości podczas misji ratunkowych i transportowych. Drugim argumentem, który też zapewne przemawiał do filipińskich decydentów, była zdecydowanie niższa cena wyrobu Wiertoletów Rossii na tle oferty krajów zachodnich.



Filipiński UH-1D.
(Philippine Air Force / Harley Palangchao)

Zmuszona do rozglądania się za analogicznymi konstrukcjami z Zachodu, Manila zaczęła rozważać pozyskanie maszyn amerykańskich. 15 sierpnia informacje te oficjalnie potwierdził w Waszyngtonie Romualdez. Ambasador podkreślił, że Waszyngton nie naciskał na Filipiny, aby zrezygnowały z umowy z Rosjanami. Należy jednak pamiętać, że przemysł zbrojeniowy jest narzędziem uprawiania polityki. Ewentualne wprowadzenie sankcji, polegające choćby na pozbawieniu wojska dostaw części zamiennych do licznie eksploatowanych w filipińskim lotnictwie wojskowym amerykańskich śmigłowców, mogłoby znacznie ograniczyć sprawność i tym samym zdolność floty do wykonywania swoich zadań.

Podczas konferencji prasowej ambasador Filipin przekazał, że rozważane są ciężkie śmigłowce transportowe Boeing CH-47 Chinook. Ofertę taką omawiali już w ubiegłym roku ówczesny sekretarz obrony Filipin Delfin Lorenzana i jego amerykański odpowiednik Lloyd Austin. Oczywiście w grę wchodzą też inne maszyny. Manila może pozyskać także europejskie konstrukcje zbliżone możliwościami i ładownością do niedoszłych rosyjskich śmigłowców, takie jak H225M Caracal, NH90 czy AW101, szczególnie że Filipiny eksploatują już produkty spółki Leonardo.

Filipiński AW109.
(RoyKabanlit, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Obecnie siły powietrzne Filipin eksploatują dużą flotę śmigłowców wielozadaniowych, której trzon stanowią starsze UH-1 w odmianach UH-1H (w tym Bell 205) i Bell 412EP. Zastępowane są one przez nowocześniejsze i większe S-70i, produkowane w PZL Mielec. W służbie znajduje się piętnaście Black Hawków (zamówiono szesnaście, ale jeden uległ katastrofie), a w lutym tego roku zamówiono dodatkowe trzydzieści dwie sztuki za 624 miliony dolarów.

S-70i są w stanie zabrać do sześciu rannych na noszach. W przypadku Mi-17 liczba ta jest dwukrotnie większa. Do tego z perspektywy Manili na korzyść Mi-17 przemawia możliwość zamówienia konfiguracji z rampą w tylnej części kabiny. S-70i i rodzina UH-1 uzupełniana jest przez pięć polskich śmigłowców W-3A Sokół, osiem AW109 i dziewięć Sikorsky S-76 w wersji ratunkowej z głównym przeznaczeniem do zadań HEMS.

Zobacz też: Niger zostanie pierwszym zagranicznym użytkownikiem Hürkuşów

US Army