Piloci myśliwców F-35 napotkali niespodziewany problem podczas ćwiczeń: symulowani przeciwnicy nie są w stanie wykryć Lightningów. Zjawisko to stwierdzono ostatnio w trakcie manewrów w bazie lotniczej Mountain Home w stanie Idaho.

F-35 miały ćwiczyć radzenie sobie z zagrożeniem ze strony nieprzyjacielskiej obrony przeciwlotniczej. Okazało się tymczasem, że nikt na ziemi nie jest w stanie ich namierzyć.

– Skoro nas nie widzieli, nie mogli w nas celować – tłumaczył podpułkownik George Watkins, dowódca 34. Eskadry Myśliwskiej z bazy Hill w stanie Utah. Żeby dało się przeprowadzić ćwiczenia, myśliwce włączyły transpodery. – W praktyce oznajmiliśmy im, gdzie jesteśmy, i powiedzieliśmy: Hej, spróbujcie nas zestrzelić. Bez użycia transponderów najprawdopodobniej baterie przeciwlotnicze nie zadałyby nam podczas ćwiczeń w Mountain Home żadnych strat.

– Gdy ruszamy na ćwiczenia, toczymy z symulowanym nieprzyjacielem naprawdę nieuczciwą walkę – mówił dalej Watkins. – Zdumiało nas to, co możemy zrobić w starciach z przeciwnikami czwartej generacji. Cztery F-35 mogą być w tym samym czasie wszędzie i nigdzie, ponieważ nasze czujniki są w stanie omiatać tak duży obszar ziemi i powietrza. Tymczasem F-15 czy F-16, czy ktokolwiek odgrywa rolę nieprzyjaciela nie ma pojęcia, gdzie jesteśmy, nie widzi nas i nie może wziąć nas na cel.

Jakiś czas temu podobny kłopot dotknął USS Zumwalt, który na radarach jednostek cywilnych wygląda jak kilkunastometrowa łódź rybacka.

Zobacz też: USMC dostosowuje taktykę do F-35.

(airforcetimes.com; fot. Łukasz Golowanow, Konflikty.pl)