Dostępne informacje wskazują, że dwumiejscowa wersja samolotu bojowego Chengdu J-20, oznaczona J-20S, albo weszła już do służby, albo przynajmniej jest tego bliska. A to niejedyne nowości z programu pierwszego chińskiego myśliwca czwartej (według tamtejszej nomen­kla­tury) generacji. Wymiana pokoleniowa sprzętu Sił Powietrznych Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej stawia nowe wyzwania przed US Air Force.

W lutym tego roku w sieci pojawiły się zdjęcia J-20 w konfiguracji Beast Mode, czyli z pod­skrzyd­ło­wymi węzłami uzbrojenia. Na pierwszej serii fotogra­fii widać było pociski powietrze–powietrze dalekiego zasięgu, naj­praw­do­po­dob­niej PL-15. Na następnej serii J-20 otrzymały odrzucane zbiorniki paliwa.

Beast Mode poświęca właściwości stealth na rzecz większej ilości zabieranego uzbrojenia lub paliwa. W przypadku dodatkowych zbiorników w grę niekoniecznie wchodzą misje bojowe. Zwiększony zasięg jest użyteczny chociażby w trakcie przebazowania. Takie rozwiązanie ma sens, jeśli weźmiemy pod uwagę cały czas ograniczoną liczbę latających cystern na wyposażeniu chińskiego lotnictwa.

Jak już pisaliśmy o Beast Mode, w przypadku F-35 konfiguracja ta ma największe zasto­so­wa­nie w dwóch scenariuszach. Pierwszy to walka z przeciwnikiem mającym słabą obronę przeciwlotniczą lub wcale nią niedysponującym. Drugi scenariusz to pełnoskalowy konflikt, gdy uda się już przełamać obronę przeciwlotniczą nieprzyjaciela albo po prostu trzeba zabrać w powietrze jak najwięcej środków rażenia. Biorąc pod uwagę geopolityczne otoczenie Chin i politykę Pekinu, ta druga opcja jest bardziej prawdopodobna.

Najwięcej uwagi przykuwa jednak dwumiejscowy J-20S. Pierwsze informacje o pracach nad taką wersją pojawiły się w roku 2018, pierwsze zdjęcia pojawiły się w październiku 2021 roku, a oficjalny publiczny debiut nastąpił na ubiegłorocznym salonie lotniczym w Zhuhai. Teraz w sieci pojawiło się dużo zdjęć J-20S, a wysokie numery seryjne mają sugerować dwie rzeczy: przyjęcie do jednostek i rozkręcanie produkcji seryjnej. Przypuszczalnie przyjęcie myśliwca do służby zostanie oficjalnie ogłoszone 3 września podczas obchodów 80. rocznicy kapitulacji Japonii.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 2000 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

GRUDZIEŃ BEZ REKLAM GOOGLE 89%

Przy oglądaniu zdjęć dwumiejscowych J-20 pierwsza rzuca się w oczy zmiana malowania na znacznie bardziej efektowne. Kadłub pomalowano na bardzo ciemny szary, wpadający w czerń. Natomiast krawędzie natarcia i spływu skrzydeł i sterów, a także krawędzie wlotów powietrza i osłona radaru, otrzymały znaną już wcześniej kontrastową, znacznie jaśniejszą barwę. Zmiana malowania może sugerować zastosowanie nowej powłoki pochłaniającej fale radarowe.

Na podstawie zdjęć można z całą pewnością stwierdzić zastosowanie nowego elektro­optycz­nego systemu wskazywania celów. Podobne urządzenie zaobserwowano też na J-20A. Pojawiają się też informacje o zastosowaniu nowego radaru z aktywnym skanowa­niem fazowym (AESA), być może wykorzystującego azotek galu (GaN). Doniesienia te są na razie niemożliwe do weryfikacji. Ale zmiana kształtu nosa wskazuje faktycznie na zmianę radaru.

J-20 jest jedynym samolotem bojowym piątej generacji, który doczekał się wersji dwu­miejs­cowej. Co skłoniło Chińczyków do podjęcia takiego kroku? Naj­praw­do­po­dob­niej J-20S przewidziany jest do roli powietrznego stanowiska dowodzenia bezzało­gow­cami. Takie hipotezę w jakimś stopniu wspiera reportaż wyemitowany przez państwową telewizję CCTV7 już w roku 2022. Wykorzystano w nim zdjęcia J-20S w locie, któremu towarzyszą komputerowo wygenerowane Hongdu GJ-11 Lì jiàn (ostry miecz). Pomijając jakość grafik, GJ-11 w ostatnich latach najczęściej pojawiał się w kontekście wykorzystania z pokładu lotniskowców i śmigłowcowców, a nie w ramach sił powietrznych.

Niezależnie od wszystkich braków i niedociągnięć chińskie lotnictwo staje się siłą, z którą należy się liczyć. Na wypadek wojny o Tajwan, albo szerzej w Azji Wschodniej i na zachodnim Pacyfiku, stawia to zupełnie nowe wyzwania przed siłami powietrznymi Stanów Zjednoczonych.

– Bariery wejścia dla pozbawienia dostępu do przestrzeni powietrznej są obecnie znacznie, znacznie niższe niż bariery wejścia dla rozszerzenia kontroli i utrzymania kontroli nad przestrzenią powietrzną – mówił już w roku 2022 ówczesny zastępca szefa sztabu USAF‑u do spraw strategii, generał Clinton Hinote.

Amerykanie są w wyjątkowo niekomfortowej sytuacji. Po raz pierwszy od drugiej wojny światowej stoją w obliczu konfrontacji z przeciwnikiem, który może im uniemożliwić uzys­ka­nie pełnego panowania w powietrzu. Na dobrą sprawę od roku 1944 amerykań­skie wojska wszędzie mogły cieszyć się pełną kontrolą przestrzeni powietrz­nej, nie tylko nad polem walki, ale także nad terytorium przeciwnika. Apogeum osiągnięto podczas operacji „Pustynna Burza” i toczonych w następ­nych latach wojen na Bałkanach i Bliskim Wschodzie. Pociągnęło to za sobą wykształce­nie specyficz­nego się typu mentalności przynoszą­cego konsekwen­cje chociażby w postaci atrofii obrony przeciwlotniczej wojsk lądowych i piechoty morskiej.

Rozpoczęcie poważnej dyskusji wymusiły jednak nie działania Chin, ale wojna rosyjsko-ukraińska. Mimo znacznej przewagi liczebnej i jakościowej rosyjskie lotnictwo okazało się niezdolne wywalczyć panowania ani nawet przewagi w powietrzu. Rozbudowane systemy przeciwlotnicze wszystkich pięter, nawet jeżeli improwizowane, bardzo skutecznie ograniczyły działania załogowych statków powietrznych. Sytuacja ta jest określana przez Amerykanów jako „wzajemne pozbawienie przewagi w powietrzu” (Mutual Denial of Air Superiority). Powodzenie ukraińskiej operacji „Pajęczyna” pokazało, że lotnictwo musi się liczyć z nowymi zagrożeniami. Zaskakujący atak z użyciem bezzałogowców w głębi własnego terytorium jest jednym z czarnych scenariuszy na rozpoczęcie wojny z Chinami.

Sprawa jest tym bardziej istotna, że rozwój chińskich sił powietrznych i całych koncepcji działań bojowych opiera się na uniemożliwieniu Amerykanom wywalczenia panowania w powietrzu. Pomysły na masowe wykorzystanie systemów bezzałogowych rozwijane po obu stronach niewiele tutaj zmieniają.

W siłach zbrojnych USA najszybciej z nowymi wyzwaniami na poziomie koncepcyjnym poradził sobie USMC. Wprowadzona już w roku 2017 doktryna działań przybrzeżnych w środo­wis­kach przeciw­dzia­ła­nia (Littoral Operations in Contested Environments) to odwrócenie dotychczasowych schematów. Do tej pory piechota morska wykorzystywała potencjał marynarki wojennej do wysadzenia desantu i zdobycia kontroli nad obszarami lądowymi. Teraz to marines mają opanować ląd, a następnie wykorzystać systemy przeciwlotnicze i przeciwokrętowe, aby wesprzeć działania floty zmierzające do zdobycia panowania na morzu i w powietrzu. Podobnie myślą Japończycy.

Tymczasem w USAF ścierają się dwie koncepcje. Pierwsza zakłada taką reorganizację sił, aby mogły skutecznie walczyć o panowanie w powietrzu. Druga postuluje zwrot w stronę uniemożliwienia chińskiemu lotnictwu wywalczenia panowania. W obliczu potencjału przeciwnika, za najbardziej skuteczne rozwiązanie uważana jest „wzajemna odmowa przewagi w powietrzu”, tak jak nad Ukrainą. Trzeba bowiem pamiętać, że chińskie koncepcje wojny zakładają nie tylko odmowę dostępu dla sił amerykańskich, ale także zdobycie i wykorzystanie panowania, a przynajmniej przewagi na niebie nad Tajwanem.

W Pentagonie brak rozstrzyg­nię­cia. Generał Hinote skłaniał się raczej ku uniemożli­wie­niu Chińczykom zdobycia panowania w powie­trzu, jednak jego pomysły szły znacznie dalej. Postulował on odejście od obecnej doktryny, w której mimo nacisku na działania połączone poszczególne domeny są traktowane osobno, do „wszech­dome­no­wych” systemów dowodzenia i kontroli. Nowa doktryna byłaby płynniejsza w podejściu do domen pola walki. Generał Hinote widzi w takim przejściu wiele wyzwań, ale też niesamowite korzyści, jeśli uda się je osiągnąć. Działania w tym kierunku są prowadzone w Pentagonie i na jego obrzeżach od lat, jednak przebijanie tradycyjnych „silosów” jest bardzo trudne.

N509FZ, Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 4.0 Międzynarodowe