Dyrektor generalny Urałwagonzawodu Oleg Sijenko przyznał, że częścią wyposażenia nowego rosyjskiego ciężkiego bojowego wozu piechoty T-15 (Obiekt 149) będzie bezzałogowy statek latający.
Pojazd T-15 wykorzystuje uniwersalne podwozie Armata (przedział silnika znajduje się jednak w części przedniej). Uzbrojenie stanowi zdalnie sterowany moduł wieżowy Epocha z armatą samoczynną 2A42 kalibru 30 milimetrów i karabinem maszynowym PKT kalibru 7,62 milimetra oraz czterema przeciwpancernymi pociskami kierowanymi Korniet-EM. Na wieży znajdują się również dwie głowice optoelektroniczne odpowiadające za obserwację i kierowanie ogniem.
T-15 wyposażono w systemy ochrony aktywnej Afganit zagłuszające i aktywnie maskujące, które zapewniają ochronę przed namierzeniem i trafieniem (soft-kill), a także przed trafieniem (hard kill). Ponadto T-15 wyposażono w urządzenia ostrzegające o opromieniowaniu.
– Dodanie drona do wyposażenia pojazdów T-15 jest naturalnym skutkiem ewolucji pola walki. Bezzałogowy statek latający to niezbędny element na poziomie taktycznym. Jest niezwykle trudno poruszać się w kolumnie, nie mając właściwego rozpoznania najbliższego otoczenia – powiedział Sijenko.
Według dyrektora Urałwagonzawodu rodzaj drona, który trafi na wyposażenie tego pojazdu, pozostaje sprawą otwartą. Obecnie trwają wstępne negocjacje, ale w grę mają wchodzić jedynie produkty krajowego przemysłu obronnego.
Zobacz też: T-14 Armata – cudowna broń Putina?
(sputniknews.com)