Krótki bunt Grupy Wagnera przez dwa dni zaprzątał uwagę opinii publicznej na Zachodzie i zepchnął na drugi plan nawet wydarzenia na froncie w Ukrainie. Przyszłość pokaże, jakie będą długofalowe skutki tego wydarzenia. Na krótszą metę Putin będzie próbował odbudować wizerunek stabilnego i lojalnego aparatu państwowego kontrolującego supermocarstwowy arsenał nuklearny.

Być może wkrótce ujrzymy pierwszy ruch obliczony na realizację tego celu. Jeden z naszych ulubionych analityków, wybitny spec od broni podwodnej H.I. Sutton, zwraca uwagę, że okręt podwodny K-329 Biełgorod wyszedł w morze z portu wojennego w Siewierodwińsku. Jako że równocześnie z portu wyszedł również okręt badawczy Akadiemik Aleksandrow projektu 20180, może to oznaczać, iż niedługo odbędą się próby autonomicznych strategicznych pojazdów podwodnych Posiejdon (Status-6).



Rejs Biełgoroda nie ma sam w sobie nic wspólnego z buntem nazistowskiej bojówki Jewgienija Prigożyna. Z pewnością był zaplanowany już wiele tygodni, jeśli nie miesięcy, temu. Jest to jednak przydatny zbieg okoliczności dla Putina i jego kamaryli. Od momentu ujawnienia Posiejdon był przedstawiany jako broń, która przeważy sytuację na korzyść Rosji. Oczywiście byłaby to korzyść na znanej z kremlowskiej propagandy zasadzie: „po co nam świat, kiedy nie ma w nim Rosji?” Test Posiejdona będzie jednak można wykorzystać, aby znów postawić świat w obliczu mniej lub bardziej jawnego szantażu nuklearnego.

Konstrukcja Biełgoroda bazuje na kadłubie projektu 949AM Antiej (na zdjęciu tytułowym), ale wydłużonym o 30 metrów w celu pomieszczenia wyposażenia specjalistycznego. Oficjalnie okręt ma służyć nurkom, prowadzić akcje ratunkowe i inne prace podwodne przy instalacjach wojskowych i na szelfie kontynentalnym w Arktyce oraz stanowić bazę dla autonomicznych pojazdów podwodnych. Nową konstrukcję przekwalifikowano jako projekt 09852.

Stępkę pod Biełgoroda położono jeszcze w roku 1992. Budowa szybko stanęła i wydawało się, że okręt podzieli los innych nieukończonych jednostek. W 2010 roku ruszył jednak projekt Status-6, który zaowocował opracowaniem Posiejdona, a dwa lata później Biełgorod został wytypowany do przebudowy.

Okręt zwodowano 23 kwietnia 2019 roku w stoczni Siewmasz w Siewierodwińsku w obecności prezydenta Władimira Putina. Chrzest w morzu nastąpił niemal rok temu, kiedy po dwóch latach cumowania w porcie okręt opuścił port w Siewierodwińsku. Zakończenia prób morskich spodziewano się pierwotnie jeszcze w kwietniu 2021 roku, ale niespodziewanie okręt wrócił do stoczni. Biełgorod wrócił do portu na początku czerwca 2021 roku i, po procesie rozmagnesowania, 25 czerwca wyszedł z powrotem na Morze Arktyczne.



Okręt jako jednostka eksperymentalna ma być formalnie użytkowany przez Główny Instytut Badań Głębokowodnych (GUGI) ministerstwa obrony. Rosjanie podkreślają, że będzie uczestniczył w przedsięwzięciach o charakterze naukowym, ale GUGI to ośrodek badawczy jedynie z nazwy.

2M93 Posiejdon jest bezzałogowym pojazdem podwodnym (torpedą autonomiczną) o długości około 20 metrów uzbrojonym w głowicę termonuklearną o mocy być może do 100 megaton, zaprojektowanym z myślą o atakowaniu miast nadbrzeżnych, portów i stoczni, a także lotniskowcowych grup uderzeniowych. Dodatkowo głowica o mocy kilkudziesięciu megaton poza oddziaływaniem cieplnym i falą uderzeniową wywoła sztuczne tsunami.

Może się to stać na dwa sposoby. Po pierwsze: podwodna eksplozja atomowa wytworzy w oceanie olbrzymią bańkę wypełnioną gazem, która następne pęknie. W pewnych warunkach, przy eksplozji blisko powierzchni morza, fala może osiągnąć kilkadziesiąt metrów wysokości. Drugim sposobem na wywołanie atomowego tsunami jest detonacja głowicy w pobliżu podwodnych masywów górskich, co spowodowałoby osunięcie się olbrzymich mas skał, prowadząc w konsekwencji do klasycznego tsunami.

Program Status-6, dzięki któremu powstał Posiejdon, uruchomiono jako odpowiedź na amerykańską tarczą antyrakietową. Ta, chociaż nie byłaby w stanie powstrzymać zmasowanego rosyjskiego ataku setkami rakiet balistycznych, traktowana jest w Rosji jako strategiczne zagrożenie dla jej interesów. Operując pod wodą, Posiejdon może ominąć obronę antyrakietową i będzie trudny do wykrycia i powstrzymania na przykład przez amerykańskie okręty podwodne. Według różnych źródeł prędkość maksymalna Posiejdona wynosi 50–100 węzłów, jest więc szybszy od amerykańskich torped. Zasięg ma wynosić 6200 mil morskich. Notabene wiosną ubiegłego roku „dziennikarze” rosyjskiej telewizji państwowej grozili Wielkiej Brytanii i Irlandii apokalipsą za udzielanie pomocy wojskowej Ukrainie.



Sutton twierdzi, że Biełgorod będzie przenosić do sześciu Posiejdonów i że niewykluczone jest użycie w nadchodzącym teście całej jednostki ognia. Oprócz nich będzie mógł zabierać także inne duże pojazdy podwodne, w tym miniaturowe okręty podwodne projektu 1851.1 Pałtus czy mały okręt podwodny do działań dywersyjnych AS-12 Łoszarik, dla których ma przygotowane „gniazdo” pod kadłubem. Łoszarik uległ wprawdzie poważnym uszkodzeniom w pożarze w 2019 roku (zginęło czternastu marynarzy), ale prawdopodobnie wróci do służby.

Biełgorod ma też możliwość zabierania innych bezzałogowych pojazdów podwodnych. W górnej części kadłuba (w miejscu normalnie przeznaczonym dla boi komunikacyjnej) znajduje się mały hangar dla wielozadaniowego drona Kławiesin-2R-PM, a trochę dalej w stronę rufy można zainstalować stelaż dla głębinowego pojazdu ratunkowego projektu 18270 Biestier.

Agencja TASS informowała niedawno, że pierwsze testy Posiejdona odbędą się latem tego roku. Oznajmiono również, że Moskwa nie powiadomi Waszyngtonu o próbach z wyprzedzeniem, co jest normą w przypadku testów uzbrojenia strategicznego. Oczywiście w toku prób Posiejdony nie będą wyposażone w nuklearne głowice bojowe, ale cały problem polega na tym, że oglądana z zewnątrz próba – czy to broni takiej jak Status-6 czy międzykontynentalnego pocisku balistycznego – może być w początkowej fazie nie do odróżnienia od prawdziwego ataku.

Zobacz też: Czy wyjaśniono zagadkę nękania niszczycieli US Navy przez UFO?

mil.ru