W Stanach Zjednoczonych w ostatnim czasie coraz częściej mówi się o konieczności przywrócenia dużych okrętów nawodnych, zdolnych do pełnienia funkcji odpowiadającej dawnym pancernikom. Portal Foxtrot Alpha podjął nawet próbę zastanowienia się, jak taki okręt mógłby wyglądać.
Paliwo dla takich dyskusji dostarczają mniej lub bardziej trafione deklaracje prezydenta Donalda Trumpa. Najprostszy pomysł zakłada oczywiście kolejną, tym razem poważną modernizację pancerników typu Iowa. Większa liczba analityków skłania się jednak ku budowie nowych okrętów, przy wykorzystaniu doświadczeń zdobytych podczas prac nad niszczycielami typu Zumwalt oraz następcami krążowników typu Ticonderoga.
USS Montana (BBGN 72)
Robert Farley na łamach Foxtrot Alpha przedstawił kilka propozycji, jak mógłby wyglądać pancernik dwudziestego pierwszego wieku. Okręt mógłby otrzymać nazwę Montana, jedynego stanu, który nigdy nie użyczył nazwy pancernikowi w czynnej służbie, i oznaczenie BBGN. Uzbrojenie miałoby się składać z dwóch dział elektromagnetycznych, kilku zestawów obrony bezpośredniej, laserów, a przede wszystkim kilkuset pionowych wyrzutni dla pocisków ESSM i Tomahawk. Cały ten zestaw byłby uzupełniony szeroką gamą dronów.
W grę wchodzi także ochrona newralgicznych punktów jednostki kevlarowym pancerzem o grubości około pół cala (12,7 milimetra). Ażeby podołać tym wymaganiom, pancernik musiałby mieć wyporność przekraczającą 30 tysięcy ton i osiągać prędkość ponad 30 węzłów, by móc towarzyszyć lotniskowcom. Ażeby uzyskać dostateczne zaopatrzenie w energię, konieczne będzie zastosowanie napędu jądrowego.
Po co US Navy nowe pancerniki? Nie liczące potencjalnie olbrzymich kosztów, takie okręty mają dużo zalet. Przede wszystkim dzięki licznemu zestawowi uzbrojenia świetnie nadają się do zwalczania wrogich jednostek nawodnych i przełamywania stref A2/AD (Anti-Access / Area Denial). Dodatkowo wyposażenie pancerników w pociski SM-3ER i SM-6 wraz z odpowiednimi radarami może uczynić z nich kluczowy element morskiej tarczy antyrakietowej.
Nie tylko Amerykanie
Przykład rosyjskich krążowników liniowych typu Kirow, południowokoreańskich niszczycieli typu Sejongdaewang-Ham i chińskich typu 055 dowodzi, że okręty o wyporności ponad 10 tysięcy ton mogą ciągle być przydatne. Swój program budowy pancernika przyszłości ogłosiła już Wielka Brytania, chociaż przeszło to bez większego echa. Dreadnought 2050 ma charakteryzować się solidną ochroną bierną i aktywną, a na jego uzbrojenie wejdą działa elektromagnetyczne i lasery. Okręty mają także otrzymać częściowo holograficzne systemy dowodzenia.
W USA wielkim zwolennikiem dużych okrętów nawodnych z silnym uzbrojeniem artyleryjskim jest Korpus Piechoty Morskiej. Takie jednostki są w stanie zapewnić dużo skuteczniejsze wsparcie desantowi niż lotnictwo. Ponad to pancernik będzie mimo wszystko tańszy w budowie i eksploatacji niż nowoczesny lotniskowiec i jego skrzydło lotnicze. Już teraz pojawiają się poglądy, że za sprawą rozwoju dronów, pocisków manewrujących oraz laserów era lotniskowców i lotnictwa pokładowego kończy się. Wreszcie pancerniki są świetnym narzędziem propagandy i demonstracji siły.
(foxtrotalpha.jalopnik.com, warisboring.com)