Pisaliśmy już o tym, jak śmigłowce AH-64 Apache mogą być zaopatrywane w paliwo przez roboty. Teraz serwis informacyjny C4ISRnet zwiastuje rychłe nadejście epoki, w której obsługa techniczna bezzałogowców w wysuniętych bazach będzie mogła się odbywać niemal całkowicie bez udziału człowieka.
Za jedną z przesłanek źródło uważa pojawienie się na rynku opcjonalnie kierowanych urządzeń do podwieszania uzbrojenia pod samoloty bojowe. Przykładem jest SEFIAM 1602e, zaprezentowany we wrześniu przez firmę Turgis et Gaillard na wystawie Aero Defense Support we francuskim Bordeaux. Wprawdzie pojazd oferowany jest do obsługi technicznej myśliwców Rafale, jednak tylko kwestią czasu wydaje się być użycie go do odnawiania gotowości bojowej dronów.
Półtoratonowy SEFIAM 1602e (na zdjęciu) zasilany jest ogniwami litowo-jonowymi, co daje mu 10-godzinną niezależność od dostaw energii. Może podczepiać pod myśliwce środki rażenia o masie jednostkowej do 1500 kilogramów lub ciągnąć pięciotonową przyczepę. Samo uzupełnianie uzbrojenia wprawdzie nie odbywa się jeszcze całkiem automatycznie, ale wystarczy do niego jeden mechanik, który zdalnie nakazuje samobieżnemu podnośnikowi wykonanie stosownych operacji.
Dzięki staraniom producenta jednym z najbardziej bezoobsługowych bezzałogowców na świecie może stać się MQ-9 Reaper. Do tej pory każdy lot Reapera wymagał operatorów na miejscu do startu i lądowania oraz operatora zdalnego w części lotu związanej z użyciem czujników i uzbrojenia. We wrześniu firma General Atomics zaprezentowała system automatycznego startu i lądowania dla tego typu maszyn.
Użycie robotów zamiast ludzi ma ograniczać potrzeby logistyczne małych, rozproszonych i dobrze zamaskowanych baz dronów w zakresie ochrony przed atakami, w tym bronią masowego rażenia, czy dostaw prowiantu. Bazy takie w doktrynie obronnej coraz większej części państw stają się natomiast nieodłącznym elementem prowadzenia konfliktu zbrojnego.
Zobacz też: Hiszpańskie Eurofightery ćwiczyły z nEUROnem
(c4isrnet.com, janes.com)