Temat pozyskania nowych okrętów podwodnych dla Marynarki Wojennej RP wyszedł ostatnio na pierwszy plan, głównie za sprawą politycznych deklaracji rządu. Resort obrony wciąż utrzymuje, że dostawca okrętów w ramach programu „Orka” zostanie wskazany do końca roku. Oczywiście nie będzie to podpisanie umowy wykonawczej, lecz jedynie wybór partnera zagranicznego, z którym docelowy kontrakt ma zostać zawarty w formule szerszej umowy międzyrządowej. W ostatnich tygodniach pojawiły się doniesienia o możliwych istotnych zmianach – zarówno wśród oferentów, jak i w samych wymaganiach programu.
Podczas ubiegłomiesięcznych strzelań rakietowych w Ustce premier Donald Tusk przekazał, iż rząd przyjmie uchwałę obligującą do pozyskania do końca tego roku okrętów podwodnych nowej generacji. Zaznaczył przy tym, że wszystkie oferty zostały przebadane, są precyzyjnie wypunktowane, a teraz rząd podejmie ostateczną decyzję, kto będzie partnerem w programie. Podkreślił, iż to wojsko decyduje, jak wyglądają zakupy, jak wyglądają decyzje odnośnie do konkretnych technologii i konkretnego sprzętu, a cywile nie będą się im wtrącać.
Następnie 1 października sekretarz stanu w MON Paweł Bejda poinformował, że powołano zespół zadaniowy do spraw wypracowania rekomendacji co do pozyskania okrętów podwodnych. Tego dnia resort przesłał do wszystkich oferentów dodatkowe zapytanie o udzielenie informacji, obejmujące między innymi transfer technologii i dostarczenie rozwiązania pomostowego. Na podstawie udzielonych informacji i rekomendacji zespołu wskazany zostanie docelowy dostawca.
Wczoraj zaczął działać w @MON_GOV_PL zespół zadaniowy ds. wypracowania rekomendacji dot. pozyskania okrętów podwodnych #Orka. Dziś rozesłaliśmy do wszystkich państw biorących udział w procesie dodatkowe pytania (RFI) poruszające https://t.co/Gii6kbxmVA. transfer technologii i… pic.twitter.com/ST51CP0X1A
— Paweł Bejda (@pawelbejda) October 1, 2025
Na czele zespołu stoi minister obrony narodowej, w jego skład wchodzą również ministrowie aktywów państwowych i finansów, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego i szef Agencji Uzbrojenia. Funkcję doradców pełnią dowódca operacyjny i dowódca generalny, natomiast w roli obserwatorów uczestniczą przedstawiciele Służby Wywiadu Wojskowego, Służby Kontrwywiadu Wojskowego i Żandarmerii Wojskowej. Takie rozwiązanie ma zapewnić maksymalną przejrzystość procesu i ograniczyć ryzyko nieprawidłowości.
Z jednej strony decyzja i ruchy rządu zbliżające do finalizacji tego postępowania cieszą, ale z drugiej pojawiają się pewne „ale”. Umowa zostanie podpisana na szczeblu rządowym, toteż decydujące znaczenie może mieć polityka, finanse i offset. Z tego powodu w skład zespołu weszli również przedstawiciele resortów finansów i aktywów państwowych. Jednym z kluczowych kryteriów będzie bowiem udział polskiego przemysłu w realizacji projektu, a także możliwość sfinansowania zakupu w formule kredytu międzyrządowego. W podobny sposób finansowano wcześniej między innymi kontrakty zbrojeniowe ze Stanami Zjednoczonymi i Koreą Południową.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 2000 złotych miesięcznie.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.
Należy jednak pamiętać, że przede wszystkim program „Orka” ma na celu dostarczenie nowych okrętów podwodnych, i właśnie na tę kwestię powinien zostać położony największy nacisk. Do wyboru jest sześć typów: niemiecki typ 212CD, szwedzki A26 Blekinge, włoski typ 212FNS, francuski Scorpène (na zdjęciu tytułowym) i hiszpański S‑80+. Według ostatnich doniesień Korea Południowa wycofała KSS‑III i oferuje w zamian mniejszą koncepcję okrętu podwodnego.
Opracowanie zupełnie nowego projektu okrętu tej klasy to zadanie trudne i obarczone dużym ryzykiem niepowodzenia. Polska byłaby w takim przypadku jedynym użytkownikiem nowego typu, co oznaczałoby konieczność samodzielnego rozwiązywania wszelkich problemów konstrukcyjnych i eksploatacyjnych. Z kolei wybór okrętu używanego również przez inne państwa umożliwił wspólne zakupy części zamiennych, wymianę doświadczeń i prowadzenie wspólnych szkoleń, co przekłada się na niższe koszty eksploatacji.

Shin Chae-ho (SS 086) podczas prób morskich. To trzeci okręt typu KSS-III.
(방위사업청 – Defense Acquisition Program Administration)
Każda oferta jest inna, bardziej lub mniej dostosowana do potrzeb Morza Bałtyckiego. Na przykład część propozycji – włoska, niemiecka czy szwedzka – dysponuje lub będzie dysponować napędem niezależnym od powietrza (AIP). Jego zastosowanie pozwala na operowanie w zanurzeniu nawet przez trzy tygodnie, zależnie od konkretnego napędu. Francuska Scorpène dysponuje jedynie akumulatorami litowo-jonowymi. Tutaj czas operowania pod wodą wynosi około tygodnia. Z kolei inne oferty – tak jak hiszpańska – mogą dać użytkownikowi wybór co do zastosowanego napędu: pierwsze dwa okręty typu nie dysponują AIP, zaś dwa kolejne takowy napęd otrzymają.
Również rozmiary mają znaczenie. Jednostki mniejsze są lepiej dostosowane do trudnych warunków Morza Bałtyckiego. Dno Bałtyku nie jest gładkie, lecz usiane swojego rodzaju podwodnymi górami. Morze cechuje się również różnymi gęstościami wody. Wprawiona załoga jest w stanie „zawiesić” okręt podwodny pomiędzy warstwami wody, co utrudnia wykrycie, gdyż często sonar nie jest w stanie rozpoznać różnicy pomiędzy warstwą wody o innej gęstości, traktując je jako dno. Duży okręt podwodny może mieć trudności z operowaniem nad geologicznie trudnym dnem Bałtyku oraz zdecydowanie ciężej będzie załodze korzystać z opisanych powyżej cech naszego morza.
Nieprawdą jest przy tym, że okręt zaprojektowany z myślą o działaniach na Bałtyku nie sprawdzi się na innych akwenach. Wręcz przeciwnie – jak podkreślają sami marynarze, jednostka, która potrafi skutecznie operować w wymagających warunkach Morza Bałtyckiego, poradzi sobie praktycznie wszędzie. W przypadku programu „Orka” możliwy jest więc wybór oferty, która w większym lub mniejszym stopniu odpowiada oczekiwaniom marynarzy.
Tymczasem według Marka Świerczyńskiego z Polityki Marynarka Wojenna ułatwiła sprawę decydentom i zatwierdziła wszystkie propozycje pod względem spełnienia wymagań wojskowych. W praktyce oznacza to, że wybór dokonany zostanie na podstawie decyzji politycznej i finansowej. Przez to marynarze w końcu mogą otrzymać upragnione okręty podwodne, lecz nie do końca odpowiadające docelowemu akwenowi działań. Naszym zdaniem nie można pozwalać, by inne korzyści (na przykład offset) mogły wpłynąć na wybór gorszej technicznie oferty. Decyzja marynarzy w praktyce oznacza mniej więcej: „trzy dekady czekamy na nowe okręty, kupcie już cokolwiek, aby utrzymać kluczowe zdolności”.
Oczywiście zdajemy sobie sobie sprawę, że koszt programu „Orka” to około 20 miliardów złotych i kwestie finansowe są ważne. Jednak nowe okręty podwodne w polskich warunkach mogą służyć nawet cztery dekady. A chcąc nie chcąc, to na Bałtyku opiera się nasze bezpieczeństwo energetyczne. Lwią część gazu i ropy sprowadzamy drogą morską. Podobnie wiele towarów i dóbr. Budujemy też morskie farmy wiatrowe i elektrownię atomową na Pomorzu – kluczowe obiekty wymagające zabezpieczenia zarówno ze strony fregat „Miecznik”, jak i okrętów podwodnych.
Nie znam dokumentu źródłowego. Poza tym nikt chyba nie ogłosił że wszystkie spełniają wymagania tak samo dobrze? IMPO sa takie które spelniają najlepiej i takie które gorzej i takie które częściowo.
— Tomasz Witkiewicz (@TomaszWitkiewi1) October 6, 2025
Podpisanie umowy wykonawczej może nastąpić dopiero w przyszłym roku. Stąd resort obrony chce zabiegać o wdrożenie rozwiązania pomostowego. Rynek używanych okrętów podwodnych jest bardzo wąski, zwłaszcza po stronie potencjalnych oferentów. Używany okręt mogą dostarczyć jedynie Niemcy, Włosi i Koreańczycy. Szwedzi do niedawna chcieli odsprzedać Polsce jedynego pozostającego w służbie przedstawiciela typu Södermanland, jednak w związku z sytuacją na Bałtyku i opóźnieniami programu A26 podjęto decyzję o remoncie jednostki i pozostawieniu jej w służbie.
Hiszpanie mają w służbie jeden okręt podwodny typu S-80+ (z czterech budowanych) i pojedynczy okręt typu Galerna, jeszcze starszy od naszego Orła. Francuzi nie mają żadnych okrętów z napędem konwencjonalnym, takie budowane są tylko na eksport. Dla Marine nationale budowane są zaś okręty z napędem atomowym. Dlatego naszym zdaniem należy rozważyć wdrożenie miniaturowych okrętów podwodnych, czym zainteresowane jest ministerstwo obrony.
Czas budowy nowego okrętu podwodnego to około 9–10 lat. Oczywiście w przypadku „Orki” jest to uśredniony czas, gdyż w zależności od konkretnego oferenta czas dostawy może być nieco krótszy (na przykład pierwszy norweski okręt typu 212CD ma podnieść banderę sześć lat od położenia stępki). Ma to też związek z możliwością odstąpienia slotu przez państwo zwycięskie w postępowaniu, jak na przykład w ofercie niemieckiej i włoskiej: oba państwa budują dla własnych flot jednostki oferowanych typów. Są w stanie odstąpić Polsce jeden okręt znajdujący się już w budowie, by dostarczyć go na Bałtyk nie za 8–9 lat, ale za 5–6 lat. Rozwiązanie pomostowe pomogłoby podtrzymać personel i przeszkolić na sprzęt o zachodnim rodowodzie.
Obecnie naszym jedynym okrętem podwodnym jest ORP Orzeł (291), radzieckiego projektu 877E (NATO: Kilo). Jednostkę przyjęto do służby 1986 roku, jednak ostatnie lata eksploatacji nie należały do najszczęśliwszych. Okręt ulegał częstym awariom, przez co długie lata spędzał w stoczni. W 2017 roku doszło do pożaru na jednostce. Przez kolejne lata usiłowano przywrócić ją do gotowości bojowej. Ostatecznie dopiero w marcu 2024 roku Orzeł przeszedł odbiory podwodne i wrócił do standardowej działalności operacyjnej. Wszystko przy pomocy załogi i specjalistów z stoczni.
Nie zmienia to faktu, że Orzeł jest już u kresu żywotności i pilnie wymaga pozyskania następcy, zwłaszcza że Komenda Portu Wojennego chce naprawić kompleks sonarowy, a bez niego okręt podwodny jest bezużyteczny. W 2021 roku wycofano ze służby ostatnie okręty podwodne typu 207, szerzej znane jako typ Kobben: OORP Bielik i Sęp. Wcześniej wycofano Kondora i Sokoła, odpowiednio w 2017 i 2018 roku. Tym samym ciężar szkolenia kadr przeszedł na Orła, a część załóg służących na Kobbenach odeszła na emerytury lub została rozdysponowana między inne okręty. A załogi okrętów podwodnych to drogocenny personel, którego wyszkolenie trwa lata i kosztuje niemałe pieniądze.
