W ostatnich dniach w sieci pojawiły się nowe nagrania, które najprawdopodobniej przedstawiają chińskie przeciwokrętowe pociski balistyczne. Nowością jest fakt, że chodzi o warianty lotniczy i morski. Materiały oczywiście w żaden sposób nie zwiększają naszej wiedzy o przeciwokrętowych pociskach balistycznych, jasno jednak pokazują, że Pekin przywiązuje dużą wagę do tego kontrowersyjnego rodzaju uzbrojenia.

Na filmiku zamieszczonym na Twitterze 19 kwietnia widać bombowiec H-6N z podwieszonym pod kadłubem pociskiem balistycznym. Najprawdopodobniej jest to broń znana pod umownym oznaczeniem CH-AS-X-13 nadanym przez analityków amerykańskiej Agencji Wywiadu Departamentu Obrony (DIA). CH-AS-X-13 ma wywodzić się z przeciwokrętowego pocisku balistycznego DF-21D, a jego zasięg szacowany jest na 3 tysiące kilometrów. Nadal jednak nie można potwierdzić, czy pocisk wszedł już na uzbrojenie Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, czy też jest jeszcze na etapie testów.

–REKLAMA–

Nie pierwszy raz w sieci pojawiają się materiały z H-6N przenoszącym lotniczy pocisk balistyczny. Poprzedni przypadek zanotowano październiku 2020 roku. Wówczas jednak pod kadłubem bombowca podwieszono był nie CH-AS-X-13, ale pocisk przypominający DF-17. Ten ostatni to broń średniego zasięgu przystosowana do przenoszenia głowic jądrowych i konwencjonalnych, a ostatnio także hipersonicznych bloków bojowych DF-ZF (Wu-14). Nie wiadomo nadal, czy Chiny podjęły prace nad lotniczym pociskiem hipersonicznym, o czym chińskie media spekulują już od pewnego czasu. Czy też chodzi może raczej o lotniczą wersję DF-17, przeznaczoną do zwalczania amerykańskich lotniskowców?

Warto dodać jeszcze kilka słów o samym nosicielu, czyli H-6N. Jest to najnowsza wersja leciwego już samolotu wywodzącego się z Tu-16 (oblatanego w kwietniu 1952 roku). Trzy maszyny tego typu debiutowały publicznie 1 października 2019 roku podczas defilady z okazji siedemdziesiątej rocznicy powstania Chińskiej Republiki Ludowej. Najbardziej rzucające się w oczy cechy samolotu to sonda do tankowania w powietrzu i brak pokryw komory bombowej. W miejscu tych ostatnich widać natomiast węzły do podwieszenia dużych i ciężkich ładunków, takich jak lotnicze pociski balistyczne.

Na morzu

Tego samego dnia, 19 kwietnia, chińska marynarka wojenna opublikowała materiały z testu nowego pocisku przeprowadzonego na niszczycielu typu 055. Tym razem mamy najprawdopodobniej do czynienia z okrętowym przeciwokrętowym pociskiem balistycznym (jakkolwiek to brzmi). Przypuszczalnie przetestowano pocisk YJ-21; informacje o pracach nad nim pojawiały się od dawna. Już we wrześniu 2020 roku Departament Obrony USA sugerował, że przeciwokrętowe pociski balistyczne mogą trafić na uzbrojenie niszczycieli typu 055.



Same dane na temat YJ-21 są szczątkowe. Pocisk przypomina z wyglądu CM-401, oferowany na eksport pocisk balistyczny, będący z grubsza odpowiednikiem rosyjskiego Iskandera. YJ-12 ma różnić się przede wszystkim dodaniem dużego rakietowego silnika startowego. H.I. Sutton zwraca uwagę, że nowy pocisk może być spokrewniony z rodziną CM-401, choć równie dobrze podobieństwo może być przypadkowe. YJ-12 może też mieć mniejszą średnicę.

Inną poszlaką wskazującą na prace nad okrętowym pociskiem balistycznym były uniwersalne wyrzutnie. Na ubiegłorocznym salonie Zhuhai CASIC przedstawił opracowaną na eksport okrętową uniwersalną pionową wyrzutnię pocisków rakietowych HT-1E. Zestaw ma się nadawać do integracji z dowolnym typem okrętów, do tego HT-1E zakłada opcje ładowania pojedynczej komórki czteropakiem mniejszych pocisków.

Chiński niszczyciel Nanchang typu 055 na zdjęciu z kwietnia 2021 roku.
(ministerstwo obrony Japonii)

Oprócz tego wyrzutnia oferowana jest w wersji standardowej i przedłużonej. Ta druga przystosowana jest do odpalania pocisków systemu przeciwlotniczego HHQ-9, mające długość 6,8 metra. Na folderze reklamowym znalazł się również tajemniczy pocisk o długości szacowanej na 8,3 metra, utożsamiany z YJ-21. Natomiast w jednej z komór makiety prezentowanej w Zhuhai udało się zidentyfikować CM-401.

Po co to?

Pojawia się oczywiste pytanie, po co Chińczycy pracują nad okrętowymi i lotniczymi przeciwokrętowymi pociskami balistycznymi. Oczywistą odpowiedzią wydaje się maksymalne rozszerzenie stref antydostępowych o zasięg okrętów i bombowców. Tym sposobem można by pokusić się o próbę atakowania amerykańskich lotniskowców operujących w rejonie Guamu, a nawet Wake. Nadal jednak nie rozwiązuje to podstawowego problemu, czyli skutecznego naprowadzania na cel odległy o kilka tysięcy kilometrów, w dodatku ruchomy.



Konieczny jest sprawny system obserwacji i rozpoznania, przekazujący dane w czasie rzeczywistym. Chiny od lat rozwijają wprawdzie satelitarne systemy rozpoznawcze, inwestują także w bezzałogowce dalekiego zasięgu, trudno jednak wnioskować o ich skuteczności. Równie trudno powiedzieć cokolwiek o chińskich łączach danych. Dużo łatwiejszym zadaniem jest trafienie stałych instalacji wojskowych, czy to na Guamie, czy na Wake. Tutaj pociski balistyczne odpalane z samolotów i okrętów nawodnych mogą okazać się atutem.

Do tego Amerykanie już starają się znaleźć środki zaradcze. Opublikowana w grudniu strategia Advantage at Sea kładzie nacisk na zwiększenie własnej świadomości sytuacyjnej w przestrzeni walki przy równoczesnym komplikowaniu działań zwiadowczych nieprzyjaciela. Dużo uwagi poświęcono walce elektronicznej. Kolejnymi remedium na chińskie strefy A2/AD i pociski balistyczne mają być doktryny działań rozproszonych i działania ekspedycyjne w bazach wysuniętych, zakładające między innymi rozproszoną i elastyczną logistykę mniej zależną od stałych baz w pobliżu trefy działań.

Odpalenie pocisku SM-6 z niszczyciela USS John Paul Jones.
(US Navy)

Pamiętajmy też, że system Aegis został pomyślany także z myślą o zwalczaniu pocisków balistycznych. Można więc założyć, że zwłaszcza niszczyciele typu Arleigh Burke będące elementem morskiego komponentu tarczy antyrakietowej powinny bez większych problemów poradzić sobie z zagrożeniem stwarzanym przez chińskie przeciwokrętowe pociski balistyczne.

Na początku roku 2021 wiceadmirał Jeffrey Trussler, zastępca szefa operacji morskich US Navy do spraw wojny informacyjnej, dość jednoznacznie określił rozwój systemów antydostępowych jako wyrzucanie pieniędzy i wyraził nadzieję, że Chińczycy będą nadal tak robić. Zwróćmy uwagę, że zdaniem części ekspertów, takich jak Richard Holmes i Toshi Yoshihara, sama koncepcja A2/AD jest chybiona. Pomysł narodził się w latach 60. w Związku Radzieckim i był próbą zastosowania znanej z działań lądowych obrony urzutowanej w głąb na morzu. Kolejne linie tworzone przez systemy przeciwlotnicze i przeciwokrętowe miały nie dopuścić floty NATO do wybrzeży i uniemożliwić wysadzenie desantu.



Chińczycy z czasem przyjęli tę koncepcję i zmodyfikowali ją do własnych potrzeb. Jak jednak argumentują Holmes i Yoshihara, strategia antydostępowa w ogóle nie bierze pod uwagę specyfiki operacji morskich. Na morzu nie da się tworzyć kolejnych linii obrony i pozycji ryglujących. Niezwykle mobilny, dynamiczny i, nomen omen, rozproszony charakter operacji morskich po prostu to uniemożliwia. Skuteczność stref A2/AD uzależniona jest od systemów rozpoznania i naprowadzania, mogą więc jedynie ograniczyć w różnym swobodę działania przeciwnika, ale nie zapewnią panowania na morzu.

Na zakończenie zaznaczmy, że nie tylko Chiny myślą o wykorzystaniu pocisków balistycznych i hipersonicznych do zwalczania okrętów. W Korei Południowej Agencja Rozwoju Obronności (ADD) przedstawiła projekt stworzenia krajowej strefy antydostępowej (A2/AD), wykorzystującej między innymi przeciwokrętowe pociski balistyczne, nazwane przez media K-ASBM, czyli Korean Anti-Ship Balistic Missile. Z kolei Japonia pracuje nad przeciwokrętowymi pociskami hipersonicznymi.

Jaka jest różnica między tymi koncepcjami a chińską? Japończycy i Koreańczycy zakładają działania jedynie w basenie Morza Żółtego i Południowochińskiego, czyli u własnych wybrzeży. Mniejszy obszar działania i krótszy dystans w założeniu zwiększają skuteczność systemów rozpoznania i naprowadzania, a zarazem skracają czas, który obrona ma na reakcję.

Zobacz też: Raptor czeka na termonamiernik od 32 lat. Być może w końcu się doczeka

twitter.com/lqy99021608