Po zestrzeleniu chińskiego balonu szpiegowskiego 4 lutego nastąpił wysyp podobnych incydentów nad całym obszarem Ameryki Północnej. Pojawiły się również doniesienia o podobnych obiektach widzianych nad Ameryką Południową, Japonią, Tajwanem, Filipinami, Indiami, Ukrainą, Rumunią, a także samymi Chinami. Z racji bardzo ogólnikowych dostępnych informacji nie będziemy wnikać w cel i charakter działań prowadzonych z użyciem aerostatów, warto natomiast przyjrzeć się bliżej pracom nad takimi statkami powietrznymi prowadzonym w Chińskiej Republice Ludowej.

W ogólnym przekonaniu balony i sterowce to pieśń przeszłości, a ich zastosowanie przez wojsko to wręcz absurd. Nic z tych rzeczy. Wprawdzie kariera militarna aerostatów zakończyła się wraz z drugą wojną światową, jednak na dobrą sprawę nigdy nie wyszły z kręgu zainteresowań wojska i służb wywiadowczych. Idea szpiegowskiego balonu powraca regularnie. We wczesnym okresie zimnej wojny balony były jedną z badanych opcji prowadzenia lotów szpiegowskich, szczególnie aktywne na tym polu były Stany Zjednoczone.



Jak pokazały ostatnie amerykańskie doświadczenia, balon poruszający się na dużej wysokości jest trudny do wykrycia i zestrzelenia, w wielu przypadkach działać może skuteczniej niż satelity, a do tego jest od nich tańszy. Oczywistą wadą pozostaje duża podatność na działanie wiatru. W razie wpadki zawsze jednak można próbować zasłonić się opowieścią o zagubionym balonie meteorologicznym. Sami Chińczycy wskazują na Stany Zjednoczone jako źródło inspiracji do wykorzystania aerostatów; ostatni amerykański balon szpiegowski miał wlecieć nad terytorium ChRL w roku 1974.

W ciągu ostatniego ćwierćwiecza postęp techniczny sprawił jednak, iż aerostaty ponownie stały się atrakcyjne. Ich główną zaletą jest zdolność do długotrwałego pozostawania w powietrzu i wysoki pułap praktyczny. Czyni to z nich idealną platformę dla środków dozoru i obserwacji. Z tego względu w latach 80. USA prowadziły projekt TARS – balonów na uwięzi przeznaczonych do wykrywania przemytu narkotyków. Z czasem pod uwagę zaczęto też brać wykorzystanie aerostatów w roli transportowców. Jak pokazują ostatnie doniesienia znad Ukrainy i Rumunii, balony można też wykorzystać do testowania systemów obrony powietrznej przeciwnika oraz prób przeciążenia systemów wykrywania i śledzenia celów.

Trend ten oczywiście nie ominął Chin, aczkolwiek z publikowanych informacji wyłaniał się obraz koncentracji prac badawczo-rozwojowych na sterowcach. Do tego pierwsze aerostaty miały zostać pozyskane w roku 2010 z Rosji. Dopiero wówczas program miał ruszyć z kopyta. W roku 2014 chińskie media pisały o przygotowaniach do testu BNST-KT-02, który, jeżeli wierzyć doniesieniom, może być największym statkiem powietrznym od czasów Hindenburga.



Sterowiec ma mieć długość 100 metrów, średnicę 30 metrów i masę własną 13 ton. Pułap szacowano na 6–7 tysięcy metrów zaś ładunek użyteczny – na 2 tony. Niestety BNST-KT-02 zniknął z przestrzeni medialnej i nie wiadomo, czy do lotu w ogóle doszło ani jak dalej potoczyły się prace.

W następnych latach pojawiły się doniesienia o dwóch innych typach sterowców. Pierwszym był stratosferyczny Tian Heng, jednak informacje na jego temat pozostają ogólnikowe. Projekt zakładał stworzenie statku powietrznego wyposażonego w panele słoneczne na grzbiecie, co sugeruje wykorzystanie silników elektrycznych, napędzających jedno śmigło ogonowe i dwa przednie, służące do manewrowania. W gondoli miało być przenoszone wyposażenie elektroniczne. Tian Heng był przedstawiany jako tania alternatywa dla satelitów, zdolny wypełniać zadania obserwacyjne i dozorowe, przekazywania sygnałów komunikacyjnych oraz wykrywania pocisków manewrujących i balistycznych.

Warto w tym miejscu wspomnieć, że według japońskiego analityka Saburō Tanaki aerostaty mogły wejść w skład chińskiego systemu wczesnego ostrzegania. Na podstawie komercyjnych zdjęć satelitarnych z października 2019 roku Tanaka wykazał, że baza w Dalianie (dawny rosyjski Dalnyj) została przystosowana do obsługi sterowców. Analityk zidentyfikował też sterowiec długości około 50 metrów przypuszczalnie wyposażony w radar i urządzenia do obserwacji w podczerwieni. Umieszczenie bazy w północno-wschodniej części kraju zadaniem Tanaki sugeruje, że celem jest obserwacja Półwyspu Koreańskiego i Japonii. Także w roku 2019 aerostat zaobserwowano na sztucznej wyspie zbudowanej na Mischief Reef w archipelagu Spratly na Morzu Południowochińskim.



Kolejny znany z nazwy typ chińskiego sterowca to Yuan Meng. Informacje na jego temat są już bardziej szczegółowe, jednak podobnie jak w przypadku poprzednich aktualny status projektu jest nieznany. Podobnie jak Tien Heng, także Yuan Meng to stratosferyczny sterowiec zasilany panelami słonecznymi. Aerostat ma mieć 75 metrów długości, średnicę 22 metrów i ładunek użyteczny o masie 5–7 ton. Yuan Meng ma przenosić przekaźniki danych, łącza danych i sprzęt obserwacyjny.

Chińczycy potrafią być bardzo kreatywni w wykorzystaniu aerostatów. W roku 2018 w sieci pojawiło się nagranie z testów balonu, pod którym podwieszono trzy obiekty przypominające beznapędowe części pocisków hipersonicznych. Czy oznacza to poszukiwanie nowego sposobu przenoszenia tego typu uzbrojenia? Wątpliwe. Balon wykorzystano raczej do wyniesienia modeli czy makiet na odpowiednią wysokość i zrzucenia w celu zbadania, jak będą zachowywać się w locie nurkowym.

Nie oznacza to, że aerostaty nie są brane pod uwagę jako nosiciele uzbrojenia. Joseph Trevithick i Tyler Rogoway z The War Zone zwracają uwagę, że unoszące się w stratosferze balony i sterowce mogą zostać uzbrojone w broń mikrofalową lub laserową i stać się aktywną częścią systemów obrony przeciwrakietowej. Systemy broni energii skierowanej są relatywnie lekkie i nie generują odrzutu przy „strzale”. Co jednak najbardziej istotne, na wysokości od 10 do 50 kilometrów rzadko występują chmury, a wraz z nimi deszcze, co stwarza dogodne warunki do użycia przede wszystkim laserów. Tak wysoko łatwiejsze jest wykrycie i zaatakowanie pocisków hipersonicznych, a także pocisków balistycznych w środkowej fazie lotu. Osobną i wciąż trudną kwestią pozostaje zasilanie bardzo prądożernych systemów uzbrojenia.



Prawdopodobnie program chińskich balonów szpiegowskich podlega powołanym pod koniec roku 2015 siłom wsparcia strategicznego. W ramach reformy Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej temu nowemu rodzajowi wojsk podporządkowano działania w cyberprzestrzeni i kosmosie, a także działania hybrydowe z wojną informacyjną na czele. O ile o samych aerostatach ciągle niewiele wiadomo, o tyle dzięki komercyjnym zdjęciom satelitarnym udało się zebrać całkiem sporo informacji na temat ich domniemanych baz.

Wiadomo co najmniej o dwóch obiektach na terenie Mongolii Wewnętrznej. Jeden znajduje się w związku Alxa, tam miano prowadzić testy BNST-KT-02, drugi zaś w chorągwi Dorbod. Kolejny obiekt zidentyfikowano nad jeziorem Bosten Hu w Sinciangu, a czwarty – na wyspie Hajnan na przeciwległym krańcu kraju. Wszystkie bazy aerostatów prezentują podobny układ z kolistym placem startowym o średnicy 350–400 metrów i dużym hangarem wyraźnie przeznaczonym dla aerostatów. Hangar z bazy nad Bosten Hu jest największy, ma wymiary około 350 na 140 metrów. Podobny obiekt z bazy w Alxa w ostatnich latach został wyraźnie zaniedbany. Oprócz tego na zdjęciach satelitarnych widoczne są liczne pojazdy wojskowe.

Nie tylko Chiny

Na podstawie dostępnych informacji wydaje się, że programy wojskowych aerostatów prowadzonych w USA nie przyniosły takich rezultatów jak w Chinach. Być może Chińczykom udało się pokonać problemy i pogodzić wymagania techniczne z operacyjnymi. Możliwe też, że podobnie jak w innych przypadkach postawili wymagania skromniejsze niż Pentagon, a przez to łatwiejsze do realizacji. Nie oznacza to oczywiście mniejszych ambicji chińskich wojskowych, ale raczej przywiązanie do metody drobnych kroków.



Podobnym torem poszły prace prowadzone w Izraelu. Cahal na szeroką skalę wykorzystuje balony obserwacyjne do monitorowania sytuacji na terytoriach palestyńskich. W ubiegłym roku jeden z takich statków powietrznych nieujawnionego typu rozbił się w rejonie Bajt Hanun w północnej części Strefy Gazy, a jego wyposażenie zostało szybko przejęte przez Hamas. Oprócz balonów obserwacyjnych Izrael wykorzystuje też wyposażony w stację radiolokacyjną wczesnego ostrzegania balon Tal Szamajim. Służy on do wykrywania pocisków balistycznych, manewrujących, a także bezzałogowców i samolotów. Tym sposobem Tal Szamajim wspiera działania systemów obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej, takich jak Proca Dawida i Żelazna Kopuła.

W Stanach Zjednoczonych prowadzono prace nad podobnym powietrznym systemem wczesnego ostrzegania JLENS (Joint Land Attack Cruise Missile Defense Elevated Netted Sensor System – na zdjęciu tytułowym), który miał współpracować z systemami Patriot i NASAMS. Karierę aerostatu pogrzebał wypadek: zerwał się z uwięzi i zdryfował przeszło 200 kilometrów, zrywając pod drodze linie wysokiego napięcia. Do tego koszty JLENS znacząco przekroczyły pierwotne założenia.

Innym projektem, realizowanym na zlecenie US Army, była seria aerostatów HiSentinel, które podobnie jak JLENS miały stać się częścią systemu obrony przeciwlotniczej. Z kolei Lockheed Martin realizował podobny projekt HALE-D (High-Altitude Long Endurance-Demonstrator), który miał być wyposażony w zintegrowany system sensorów znanym pod budzącym konkretne skojarzenia skrótem ISIS. HALE-D został anulowany w roku 2014, JLNES – trzy lata później. Nie oznacza to oczywiście końca amerykańskich wojskowych aerostatów, jednak informacje o aktualnie realizowanych projektach nie są nagłaśniane.

Zobacz też: Romans oficerów zagroził bezpieczeństwu brytyjskiego systemu odstraszania nuklearnego

John Hamilton, White Sands Missile Range Public Affairs